65. Wyrok

496 30 3
                                    

Dwa dni później...
Clara
Te dwa dni to było tylko leżenie w łóżku, myślenie, ignorowanie telefonu i kolejne łzy. Dzisiaj jest rozprawa a ja za nic nie potrafię się ogarnąć. Sama nie do końca wiem o czym tak dokładnie myślę. O wszystkim i tegi wszystkiego jest zbyt dużo.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy z której wzięłam czarne rurki i biały sweter. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Kiedy wyszłam z pod prysznica wysuszyłam ciało i włosy po czym przebrałam się w naszykowane ciuchy i wyprostowałam włosy. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju skąd wzięłam torebkę i czarną ramoneskę. Za pasek schowałam nóż i zeszłam do salonu gdzie siedziała mama.

- Hej. - powiedziałam

- Hej. Wszystko w porządku?

- Idę do sądu. - powiedziałam

- Ale jeszcze jest czas. - powiedziała

- Wiem, ale chcę się przejść. - powiedziałam

- Uważaj na siebie.

- Postaram się. - powiedziałam

***
Kiedy wyszłam z domu od razu zobaczyłam Clariss która siedziała na schodkach.

- Clara. Czemu nie było cię w szkole? - zapytała - Nie odbierasz telefonu. - powiedziała zmartwiona

- Jamie wam nie powiedział? Zdradził mnie, to koniec. - powiedziałam - A dzisiaj jest rozprawa. Nie mogę teraz rozmawiać. - powiedziałam

- A co z Thomas'em? Z nim też nie rozmawiasz? Dzwonił do mnie.

- Nie daję z tym rady Clariss. Nie chcę nikogo tym zawalać. - powiedziałam

- Misia nie zawalasz nikogo. - powiedziała i razem ze mną poszła w kierunku sądu

- Nie okłamuj mnie Clariss. - powiedziałam - Nie powinnaś być w szkole?

- Ty też powinnaś tam być. Idę z tobą. - powiedziała

- Nie możesz

- Czemu?

- Nie wpuszczą cię na salę. - powiedziałam

- No to... zadzwonisz do mnie później? - zapytała z nadzieją

- Zadzwonię. - powiedziałam i przytuliłam ją co blondynka też zrobiła

***
Kiedy doszłam do sądu zobaczyłam tam kilka kamer. No tak, sprawa była w telewizji. Weszłam do budynku i poszłam pod salę w której miała odbyć się rozprawa.

Niestety zastałam tam czekających już Thomas'a i Herman'a.

- Clara. - Thomas poderwał się ze swojego.miejsca i podszedł do mnie - Co się z tobą dzieje? Nie odzywasz się, nie odbierasz telefonu. - powiedział zmartwiony

- O mnie się nie martw. Wszystko okay. - powiedziałam

- Nie jestem ślepy. Nie możesz odcinać się od ludzi. - powiedział

- Mogę jeśli nie chcę żeby się martwili. - powiedziałam

- Ale przez to ludzie martwią się jeszcze bardziej nie rozumiesz? - zapytał mocno chwytając mnie za ramiona

- Thomas to boli. - powiedziałam a chłopak jak popażony wziął swoje ręce

- Przepraszam. - powiedział

- To ja przepraszam. - powiedziałam

***
Weszliśmy na salę i zajęliśmy miejsca na drewnianych ławkach usiadłam obok Thomas'a i spojrzałam na mężczyznę który został wprowadzony na salę.

Secret Danger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz