2

10.2K 694 101
                                    

Mallory:

Podczas drogi powrotnej niemalże zapomniałam o tajemniczej staruszce z parku. Co prawda dalej czułam nieprzyjemny dreszcz na plecach na samo wspomnienie tego dziwnego spotkania, ale uparcie wypierałam to ze swojego umysłu. Postanowiłam skupić się na opiece nad bratem i dziećmi.

Po powrocie do domu nakarmiłam maluchy i ułożyłam je do snu, zaś Theo w tym samym czasie rozpakowywał z powrotem moje rzeczy. Było mi głupio z tego powodu, w końcu tyle dla mnie zrobił, a ja wciąż tylko sprawiałam mu problemy. Podziwiałam go, był naprawdę wyjątkowo dobrym człowiekiem i dziwiłam się, że wciąż nie miał żadnej kobiety u swego boku.

Gdy w końcu skończyliśmy, oboje zabraliśmy się za przygotowywanie posiłku, po którym właśnie zmywałam brudne naczynia:

— O czym myślisz? — zagaił Theo, zabierając ode mnie mokry talerz, po czym zaczął go wycierać i ostrożnie schował do szafki.

— O niczym, tak tylko się zamyśliłam.

— Och przestań Mallory, widzę, że coś cię gryzie, nie rób ze mnie durnia. Chodzi o Michaela?

— Niezupełnie — odpowiedziałam wymijająco.

— A więc o co? — nie dawał za wygraną.

— Martwię się, to chyba normalne.

— Ale o co się martwisz?

— Martwię się o jutro - wyznałam.

— A co może być jutro? Dzień jak co dzień, ja rano wyjdę do pracy, a ty zostaniesz w domu i będziesz zajmować się dziećmi, grzecznie czekając, aż wrócę — uśmiechnął się lekko.

— Wiesz, że nie o to chodzi — żachnęłam się, czyszcząc widelce.

— A, o co?

— Nie poradzę sobie, nie mogę wiecznie siedzieć ci na głowie, byłeś wariatem, biorąc sobie na głowę obcą kobietę, ale to? Teraz to już nie tylko jedna obca kobieta, bez grosza przy duszy, lecz kobieta z trójką dzieci na utrzymaniu!

— A ty znowu o tym — westchnął.

— Tak, ja znowu o tym.

— Dlaczego się o to martwisz? — zapytał, odwracając się w moją stronę i unosząc brwi. — Przecież ci obiecałem, że się tobą zajmę. Pieniądze nie są dla mnie problemem, od lat żyję sam i cieszę się, że w końcu ktoś na mnie czeka w domu i mam do kogo wracać.

— To nie jest w porządku wobec ciebie. Ja naprawdę nie mam prawa siedzieć ci na głowie, a ty nie masz obowiązku utrzymywać mojej rodziny.

— Boże, Mallory! Czemu nie umiesz jak normalny człowiek docenić otrzymanej pomocy? — warknął zdenerwowany, rzucając ścierką o blat.

— Ponieważ zawsze radziłam sobie sama, nie lubię wykorzystywać innych osób! Wiesz, jak bardzo źle się z tym czuję?!

— To polub, bo nie poradzisz sobie! Gdzie byś poszła, gdyby nie ja? Pod most? Do przytułku? Czy do Michaela?!

— Przestań! Po prostu przestań!

— Nie przestanę, otrząśnij się Mallory i zrozum w końcu, że są w życiu takie sytuacje, że trzeba schować dumę do kieszeni i nie bać się przyjąć pomoc!

— Zostawisz mnie Theo, zostawisz mnie jak każdy! Jak rodzice i Michael! I co ja później zrobię?! Gdzie się podzieję? Nie mogę się przywiązywać do żadnej pomocy! Muszę być samodzielna, bo prędzej czy później i tak zostanę sama!- wykrzyczałam, a Theo zamilkł widocznie zaskoczony moim wybuchem.

Gdy w końcu odzyskał mowę i otworzył usta, by coś mi odpowiedzieć, do naszych uszu dobiegł płacz:

— No pięknie. Obudziłaś Aresa, brawo Mallory — warknął, po czym wyminął mnie i wyszedł z kuchni, a następnie skierował się do pokoju w którym przebywały moje dzieci.

***

Godzinę później siedziałam na kanapie i wpatrywałam się w telewizor. Od dłuższego czasu w domu panowała niemal grobowa cisza, więc domyślałam się, że Theo udało się uśpić dzieci.

— Zasnął? — zapytałam, widząc wchodzącego do salonu mężczyznę.

— Tak — odparł krótko, po czym z cichym westchnieniem usiadł tuż obok mnie.

— Alaya też śpi?

— To upiorne dziecko? — parsknął, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.- Cały czas obserwowała co się dzieje, dopiero jak Ares usnął, to przymknęła oczy, natomiast Elliot śpi jak zabity.

— Nie dziwię mu się, to był długi i ciężki dzień.

— Tak, masz rację — przytaknął.

— Chciałabym cię przeprosić — zaczęłam cicho, na co Theo uniósł brew i przeniósł na mnie swoje spojrzenie.

— Za co?

— Za moje zachowanie, miałeś rację, gdyby nie twoja pomoc nie poradziłabym sobie z tym wszystkim. To ty uratowałeś mnie z tamtej celi, to ty odwiedzałeś mnie w szpitalu i byłeś przy porodzie. Bez wahania przyjąłeś mnie pod swój dach, kupiłeś wyprawki dla moich dzieci i ubrania dla mnie. Nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć za okazaną mi pomoc.

— Przestań Mallory, to ja powinienem przeprosić. Gdy usypiałem Aresa, to przemyślałem sobie to wszystko i zrozumiałem twój punkt widzenia. Czujesz się zdradzona, Michael cię zawiódł i ciężko ci zaufać ponownie, ponadto jesteś ode mnie finansowo uzależniona. Rozumiem to i wiem, dlaczego się tak czujesz, dlatego podzwoniłem trochę i załatwiłem ci pracę.

— Pracę? — zapytałam totalnie zszokowana.

— Tak.

— Ale jak to, gdzie? Przecież ja nie mam żadnego wykształcenia ani doświadczenia!

— Spokojnie, nauczysz się, to nic trudnego. Przypomniało mi się, że sekretarka w holu głównym jest w ciąży i za trzy miesiące odchodzi na urlop, więc zadzwoniłem i zapytałem, czy mają już kogoś na jej miejsce. Na szczęście jeszcze nie ogłosili rekrutacji, więc jeśli tylko zechcesz, ta posada będzie twoja — odpowiedział, uśmiechając się do mnie.

— Będę pracować w FBI? — zapytałam niepewnie.

— Nie tyle w FBI ile dla FBI. Nie będziesz agentką, twoim jedynym zadaniem będzie odbieranie telefonów i sprawdzanie kart dostępu agentów wchodzących do budynku.

— Och Theo! To cudownie! — uśmiechnęłam się, lecz po chwili zamarłam. — Ale co ja zrobię z dziećmi? Przecież nie zostawię ich samych.

— To też przemyślałem, te trzy miesiące dadzą nam czas by chociaż trochę podrosły, no i w tym czasie poszukamy opiekunki.

— Nawet nie wiem jak ci dziękować!- krzyknęłam, rzucając się na niego. — Theo, jesteś moim aniołem! — piszczałam, po czym zamknęłam przyjaciela w szczelnym uścisku.

— Mallory, udusisz mnie! — oponował Theo.

— Trudno! Nie narzekaj!

— Ależ ja wcale nie narzekam. Po porodzie masz naprawdę imponujące piersi, a teraz moja głowa tkwi centralnie między nimi, czy może być lepiej?

Data opublikowania:
26 kwietnia 2018


Obroń mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz