Mallory:
— Znowu się spotykamy moja droga Mallory — usłyszałam głos na dźwięk, którego szybko się poderwałam i rozejrzałam zaniepokojona.
Otoczenie nie zmieniło się, wciąż znajdowałam się w dziecięcym pokoiku jednak gdy podbiegłam do łóżeczek, bliźniaków nie znalazłam ich w środku. Kołyski okazały się puste, a zamiast dziecięcego płaczu usłyszałam śmiech, doskonale znałam ten głos. Odwróciłam się, czując dreszcze na całym ciele, po czym przełykając głośno ślinę, spojrzałam wprost w zielone oczy Victora Moultona:
— Ty nie żyjesz — wyszeptałam, przypatrując się mu uważnie.
— Skąd ta pewność moja droga, czyżbyś widziała moje martwe ciało?- zapytał, a ja zamarłam.
— Czego chcesz i gdzie są moje dzieci?
— Jak widzisz, tu ich nie ma, więc może usiądziesz i porozmawiamy? — odparł, wskazując na niewielki narożnik stojący pod ścianą, na którym sypiał Elliot.
— Nie mam zamiaru urządzać sobie z tobą pogawędek, mów co z nimi zrobiłeś skurwielu.
— Skąd tak brzydkie słowa w ustach tak pięknej damy? — zapytał, poprawiając dłonią ciemne, przyprószone lekko siwizną włosy.
— Nie igraj ze mną, twoje miejsce jest trzy metry pod ziemią. Nie obchodzi mnie, skąd się tu wziąłeś, ale wara od moich dzieci, nie masz prawa ich tknąć. Zrobię co tylko chcesz, ale bliźniaki mają wrócić do domu.
— Och droga Mallory, taka inteligentna młoda osoba, a nie dojrzała oczywistego.
— Co masz na myśli?- zapytałam podejrzliwie.
— Rozejrzyj się kochana, rozejrzyj. — Nie tracąc czujności, powoli przesunęłam wzrokiem po pomieszczeniu i ze zdziwieniem dostrzegłam, że pokój wyglądał na od dawna opuszczony, a meble przykrywała gruba warstwa kurzu. Zamrugałam kilkukrotnie, jakby chcąc wyostrzyć spojrzenie i wtedy pojęłam coś, co powinnam była dostrzec od razu.
W pokoju brakowało kolorów, wszystko włącznie ze mną było szarawe, matowe i bez wyrazu:
— To iluzja — wyszeptałam, zadowolona z rozwiązania zagadki.
— Nie, to jest wizja, a to coś zupełnie innego.
— Dlaczego?
— Ponieważ to nie jest wytwór twojej wyobraźni moja droga Mallory.
— Więc co? — zapytałam, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodziło.
— To, co się teraz dzieje, mimo że jest tylko w twojej głowie, jest prawdziwe.
— Chcesz powiedzieć, że rozmawiam z trupem? Na dodatek z najbardziej znienawidzoną osobą, jaką kiedykolwiek poznałam?
— Uwierz mi kochana, już niedługo znienawidzisz kogoś równie mocno, a może nawet bardziej. Ja dziś jestem tylko posłańcem.
— Posłańcem?
— Dokładnie. Moim zadaniem jest cię ostrzec, Mallory.
— Ostrzec? Kto jak kto, ale to ty zawsze byłeś największym zagrożeniem.
— Ale ja jestem martwy, a ten, kto na ciebie czyha, jest jak najbardziej żywy.
— Powiedz mi Victor, dlaczego miałabym ci zaufać? Dlaczego mam ci uwierzyć?

CZYTASZ
Obroń mnie
Manusia SerigalaDruga część opowiadania pt. "Uratuj mnie". Mallory Stadfort została postawiona pod ścianą, zyskuje wsparcie u kompletnie obcego człowieka i stara się poukładać na nowo swoje życie, co nie okazuje się być takie łatwe. Mężczyzna, który ją zawiódł pono...