32

5.2K 336 73
                                    

Mallory:

W areszcie panowała nerwowa, pełna napięcia atmosfera, a chłodne powietrze owiewało delikatnie moją skórę, przez co przechodziły mnie dreszcze. Moje włosy unosiły się na wietrze, jednak nie zwracałam na to wszystko uwagi, nie to było ważne.

Ważne było, bym odzyskała swoją córkę i raz na zawsze, powstrzymała Arlise, nawet jeśli przyszłoby mi za to zapłacić własnym życiem. Nie cofnę się przed niczym, nie zatrzymam się, miałam zamiar zrobić wszystko by osiągnąć cel, choćbym miała prosić o pomoc samego diabła..

I właśnie przed nim stałam i uważnym wzrokiem wpatrywałam się w tak bardzo znajomą mi twarz. Patrzyłam na osobę, która raz po raz raniła mnie i uzdrawiała. Kogoś, kto dawał i odbierał mi nadzieję. Wpatrywałam się w kogoś, kto jako pierwszy od bardzo dawna dotarł do mnie i kto sprawił, że uwierzyłam w to, że jeszcze może być dobrze.

— Czego ode mnie oczekujesz? — zapytał Michael Santez, unosząc ciemną brew do góry.

— Powiedziałeś, że chcesz pomóc odzyskać mi córkę, więc zrób to.

— Jakoś musiałeś kontaktować się z Arlise — wtrącił Erick. — Więc zrób to teraz, skontaktuj się z nią. Chcemy wiedzieć, gdzie przetrzymuje dziecko.

— Co z tego będę miał?

— Nie no nie wierzę. Dopiero chciałeś dobrowolnie nam pomóc ze względu na pamięć swej matki, a teraz żądasz czegoś w zamian? — prychnęłam, drżąc ze złości.

— Przemyślałem sprawę, pomogę wam, ale chce coś w zamian.

— Nie ma mowy — warknął North, ale uciszyłam go gestem dłoni.

— Czego chcesz?

— Wolności.

— Słucham? — przechyliłam głowę, patrząc na ojca moich dzieci.

— Chce móc odejść, oddam wam dziecko i dacie mi spokój. Uwolnicie mnie, nie będziecie mnie szukać.

— Zgadzam się — odparłam bez zastanowienia.

— Nie, ja się nie zgadzam! — zaoponował North. — Nie za to wszystko, co zrobiłeś, oddałeś Alayę w ręce jakiejś starożytnej wariatki, prawie zabiłeś Cynthię i jej dzieci! Myślisz, że możesz ot tak od tego uciec?

— Nie wtrącaj się North — wycedziłam.

— To moja wataha!

— Ale Alaya to moje dziecko i jeśli kiedykolwiek ci na mnie zależało, to zgodzisz się na warunki Michaela, pomożesz mi odzyskać moje dziecko — odparłam chłodno, patrząc na niego nieznoszącym sprzeciwu wzrokiem.

— Dobrze — westchnął, po chwili ciszy, a Santez uśmiechnął się zadowolony ze swojego triumfu, gdy alfa otworzył drzwi jego celi.

— A więc do dzieła — zatarł wesoło ręce beta, wymijając nas i zmierzając w kierunku wyjścia.

— Obym tego nie żałował — mruknął Erick, a ja pomyślałam dokładnie to samo.

***

Staliśmy wszyscy w salonie i wpatrywaliśmy się w Santeza. Widziałam wściekłość Mayersa i pozostałych członków watahy, nie chcieli go tutaj. Wiedzieli co zrobił.

— Więc jak skontaktujesz się z Ashley? — zapytał Theo, który uparł się, że będzie przy tej rozmowie, przez co zastanawiałam się co zrobić, by wykluczyć jego udział z odbicia mojej córki.

Nie chciałam, by coś mu się stało, nie mogłam do tego dopuścić. On nie mógł odkryć istnienienia nadnaturalnego świata. Jego niewiedza była gwarancją jego bezpieczeństwa, już zbyt dużo osób ucierpiało przez wejście do tego świata.

Obroń mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz