Rozdział 7

2.2K 119 81
                                    

Zaraz po wyjsciu Petera pochodzę do szafy i wyciągam z niej spodnie i bluzkę, które wcześniej przyniósł mi Uriah. Teraz wszelkie spódnice są absolutnie nie do przyjęcia.

Przebieram się, co jest dość trudne przez zamek na plecach, po czym chowam suknię do szafy i upewniam się, że drzwi do pokoju są zamknięte na zamek. Później wychodzę na balkon i związuje włosy w koński ogon.

Jest już ciemno, więc ciężko jest przyjrzeć się ścianie budynku, jeśli nie stoi się w odległości mniejszej niż pół metra. Nie wiem, czy to, co robię jest rozsądne, ale wolę się nad tym nie zastanawiać, zwłaszcza, że prawdopodobnie doszłabym w końcu do wmiosku, że jest nie tylko bardzo nierozsądne, ale również bardzo głupie.

Biorę głęboki wdech i przerzucam nogę nad barierką prowadzącą na następny balkon. Zerkam w stronę okien, żeby się upewnić, że wszystkie światła są zgaszone, co oznacza, że pozostałe dziewczyny od dawna śpią.
Zatrzymuję się niemal idealnie pod balkonem Tobiasa i zaczynam badać ścianę pałacu. Muszą tu być jakieś szczeliny albo rzeźby, które umożliwiają księciu wspinaczkę.

Nagle znów odwracam się do okien, czując nagły niepokój. Ile z nich odwiedził w ten sposób? Żadna z nas przecież nie opowie o tym drugiej.

Kręce głową i znów skupiam się na ścianie.

Co robisz? Pośpiesz się!

W końcu decyduję się wejść na parapet. Stawiam na nim pierwszą stopę i upewniam się, że się nie złamie. Później opieram na nim już cały ciężar ciała. Okazuje się jednak, że z tego miejsca zupełnie nic nie widzę, więc wracam na balkon.

Przecież musi być jakiś sposób, żeby dostać się na górę! Nagle przychodzi mi do głowy, że Tobias mnie okłamał i wcale nie ma tu żadnego przejścia. Albo jest, als ja szukam w złym miejscu. Przebiegam kolejny balkon i znajduję się z drugiej strony pokoju księcia.

Mam zamiar znowu przyjrzeć się ścianie, ale niemal od razu zauważam rzeźbioną kolumnę, po której aż grzech się nie wspiąć. Kręce głową nad własną głupotą.

Wsuwam stopę w pierwszą szczelinę i podciągam się do góry. Mam tylko nadzieję, że wystarczy mi siły, żeby dotrzeć na kolejne piętro. Odległość między szczelinami na szczęście nie jest ani za mała, ani za duża, i już po kilku minutach jestem na wysokości jego balkonu. Ranny palec pulsuje tępym bólem, który jednak jest do zniesienia.

Ostrożnie przekładam ręce z kolumny na barierkę, po czym na drżących ramionach wyciągam się na balkon.

Kiedy moje stopy dotykają podłogi czuję niewyobrażalną ulgę. Nie wierzę, że się udało.

Podchodzę do drzwi balkonowych, usiłując uspokoić oddech. Są zamknięte, ale obok jest otwarte okno. Bez wahania wchodzę do środka.

Rozglądam się po pokoju, jednak nikogo tutaj nie ma. Marszczę brwi, ale zanim zdążę się nad tym zastanowić ktoś odkręca wodę w łazience. Zaskoczona cofam się o krok i wpadam na ścianę.

Nie chcę naruszać prywatności Tobiasa, więc przysiadam na brzegu stojącego obok krzesła i wbijam wzrok w podłogę. Gdyby ktoś w tej chwili otworzył drzwi od razu by mnie zobaczył, ale nie wydaje mi się, żeby książę spodziewał się gości o tej porze.

Zastanawiam się, co się stanie, kiedy już powiem o wszystkim. Może zarządzi jakieś śledztwo? Mam nadzieję, że szybko znajdą się dowody, a Nita wyjedzie z pałacu i nigdy więcej jej nie spotkam.

Słyszę szczęk zamka, więc podnoszę wzrok i niemal natychmiast tego żałuję. W otwartych drzwiach łazienki stoi półnagi Tobias, z jedynie granatowym ręcznikiem owiniętym wokół bioder. Przez kilka sekund chłopak patrzy na mnie równie zaskoczony moim widokiem, co ja jego.

Like To Be You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz