Rozdział 27

2K 98 17
                                    

Chłopak zamyka za mną drzwi, a ja zatrzymuję się obok niego, niepewna, co zrobić. W pierwszej chwili mój wzrok pada na łóżko, ale nie czuję się na tyle pewnie, by na nim usiąść.

Nagle przypominam sobie dzień, kiedy zostałam tutaj na noc, a potem obudziłam się leżąc zaraz obok Tobiasa. To niesamowite, jak bezpiecznie się wtedy czułam...
A zarazem strasznie smutne, bo teraz jest zupełnie inaczej.

- Więc... Co się stało? - pyta chłopak, gestem proponując mi, żebym usiadła.

Nie siadam.

- Chcę wiedzieć, na czym stoję - wypalam po kilku sekundach ciszy.

- To znaczy?

- Mam tylko jedno pytanie - Kiedy wypowiadam te słowa uświadamiam sobie, cała sprawa może się zakończyć zaskakująco łatwo i szybko. - Czy jutro wracam do domu?

Przez chwilę Tobias wpatruje się we mnie, jakby kompletnie nie rozumiał, co powiedziałam.

- Ja... Wiesz... Co? - marszczy brwi, a kiedy otwieram usta, by zarządzać odpowiedzi, brunet robi krok w moją stronę, a po kolejnej sekundzie wahania całuje mnie szybko i przytula mocno. - Bet, oczywiście, że nie. Dlaczego w ogóle przyszło ci to do głowy? Jesteś dla mnie ważna i myślałem, że o tym wiesz.

Też tak myślałam.

- Słyszałam twoją rozmowę z Evelyn i Danielem - mówię, przez co chłopak odsywa się ode mnie, ale dalej trzyma mnie za ramiona. Marzę o tym, żeby odsunął się jeszcze bardziej, ale równocześnie chcę, żeby znów mnie przytulił. - Wczoraj wieczorem. Powiedziałeś...

- Wiem, co wtedy powiedziałem - przerywa mi. Spodziewam się, że jego ton będzie ostry, ale tak nie jest. - Nie wiedziałem, że słyszysz.

- Oczywiście, że nie wiedziałeś! - wołam, nie potrafiąc dłużej udawać spokojnej. - Właśnie o to chodzi! Jak mam ci ufać, kiedy przy mnie zapewniasz, że ci na mnie zależy, a zaraz potem planujesz odesłanie mnie do domu?

- Ja pierdole - Tobias robi krok do tyłu, opierając ręce na biodrach. - Myślisz, że zawsze jestem wobec wszystkich szczery? - pyta, a w jego głosie słyszę dziwną nutę. Nie wiem, co oznacza, ale na pewno nic dobrego. - Myślisz, że wszystkim bezgranicznie ufam i mogę mówić to, na co mam ochotę? - wzdycha ciężko, wyraźnie zmęczony. - Nie masz pojęcia, jak wygląda życie przyszłego króla, bo niby skąd miałabyś wiedzieć, ale pomyśl tylko o rebeliantach, tych wszystkich balach i wywiadach. To ciągła polityka. Gra, która nigdy się nie kończy. Jeśli zrobisz sobie przerwę, przegrasz - Książę milknie na chwilę, dając mi czas na przemyślenie tego wszystkiego. - I tu potrzebne jest nam zaufanie; wiara, że kiedy ktoś okłamuje wszystkich dookoła, tobie mówi prawdę.

Patrzę mu w oczy. Teraz naprawdę chcę tylko mu zaufać; wtulić się w jego ciało, odetchnąć głęboko jego zapachem, poczuć smak jego ust i zapomnieć o wszystkich innych.

- Skąd mam mieć pewność, że mogę ci ufać? - pytam zamiast tego. - Że ty ufasz mi?

- Znikąd - odpowiada bez zastanowienia. - Po prostu musisz to wiedzieć. Ja... Nigdy bym cię nie okłamał.

W jego oczach widzę szczerość, której nie potrafię zaprzeczyć. Powoli pokonuję dzielącą nas odległość i wspinam się na palce, żeby dosięgnąć jego ust. Ten pocałunek różni się od wcześniejszych. Jest lekki, niczym muśnięcie wiatru, mniej namiętny, ale a jakiś sposób o wiele przyjemniejszy.

- Zaufaj mi - mówi, kiedy się od niego odsuwam. - Nie proszę o nic więcej.

~~*~~

Like To Be You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz