Rozdział 18

2K 116 35
                                    

Kiedy tylko lekcja się kończy, podchodzę do brata, ignorując tłum ludzi zmierzający w przeciwną stronę, do wyjścia.

- Caleb! - wołam, starając się zwalczyć rozpaczliwą potrzebę działania.

- Bet... - chłopak uśmiecha się do mnie. - Chciałem...

- Gdzie jest Peter? - przerywam mu.

Caleb marszczy brwi, zaskoczony, później spogląda na gwardzistów przy drzwiach.

- Chyba już poszedł. Co się stało?

Wzdycham, poirytowana.

- Zabrał mi broszkę - odpowiadam, wskazując na rozdarty materiał. Domyślam się, dlaczego to zrobił, ale i tak jestem na niego wściekła. Nienawidzę, kiedy ktoś chce mnie chronić wbrew mojej woli.

Chłopak zastanawia się przez chwilę.

- Znajdę go - obiecuje, dzięki czemu trochę się uspokajam. Skoro Caleb mówi, że odzyska broszkę, to na pewno to zrobi.

- Dziękuję.

- Zaczekaj - Mój brat chwyta mnie za ramię, powstrzymując mnie przed odejściem. - Tobias chce się z tobą spotkać.

-Naprawdę? - Z mojego gardła wydobywa się radosny pisk. Zawstydzona spuszczam głowę, czując gorąco na policzkach.

- Nie nakręcaj się tak, bo zaraz eksplodujesz - śmieje się Caleb. - Będzie na ciebie czekać w bibliotece na drugim piętrze.

~~*~~

Tobias siedzi na ciemnym blacie stołu i czyta jakąś książkę. Plecami opiera się o regał, brwi ma zmarszczone. Przypomniam sobie, że podobnie wyglądał podczas naszego ostatniego spotkania w bibliotece, z tą różnicą, że był wtedy na mnie zły, a ja byłam zła na niego.

- Czekasz, aż doczytam do końca? - pyta, a ja podskakuję, zaskoczona. Chłopak podnosi na mnie rozbawione spojrzenie.

- Przepraszam - wypalam i podchodzę do niego bliżej.

- Wiesz, jeśli chcesz na mnie patrzeć, to nie mam nic przeciwko, co z resztą już ci mówiłem. Ja dość często ci się przyglądam.

- Właściwie to już zamówiłam sobie twój portret, żebym mogła postawić go na szafce nocnej - żartuję.

- Zamierzasz się masturbować do mojego portretu? - pyta, unosząc brwi. Uderzam się dłonią w twarz, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę to powiedział. - Hej, nie rób tak, zrobisz sobie krzywdę - mówi, delikatnie odsuwając moją rękę od głowy. - Przecież tylko żartowałem! Czasem zapominam, jak bardzo jesteś Sztywna.

Patrzę na niego spodełba, ale on tylko się uśmiecha.

- Przejdziesz się ze mną? - pyta, zupełnie ignorując mój wyraz twarzy.

- A mam jakiś wybór? - przewracam oczami, walcząc z dojmującym uczuciem zażenowania.

- Zawsze masz jakiś wybór - odpowiada, przez co momentalnie poważnieję. To chyba nie będzie tak do końca zwyczajna randka. Tobias podaje mi ramię i razem wychodzimy z biblioteki. Skupiam całą swoją uwagę na cieple jego skóry, na jego zapachu i na szorstkim materiale marynarki.


- Jak ci się podobała lekcja tańca? - zagaduje, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Tori byłą w swoim żywiole - zauważam, pozwalając sobie na lekki uśmiech.

Like To Be You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz