Rozdział 20

2.1K 109 27
                                    

Stoję przed lustrem, wpatrując się we własne odbicie. Czuję się dziwnie, chociaż po tylu miesiącach spędzonych w pałacu powinnam się już przyzwyczaić do tego... wszystkiego. Suknia, którą mam na sobie jest wiśniowa, bardzo elegancka. Allie zaplotła moje włosy w warkocz, który upięła wokół mojej głowy, niczym koronę.

- Myślicie, że spodoba się rodzicom? - pytam dziewczyn, po raz kolejny wygładzając materiał.

- Myślałam, że zapytasz, czy spodoba się księciu - śmieje się Allie. Rzucam rozbawione spojrzenie.

- Wyglądasz pięknie - mówi Jo, ale mi nie o to chodzi.

- Suknia jest elegancka, ale skromna i nie odsłania zbyt wiele - stwierdza Hana rzeczowym tonem. - Spodoba się - zapewnia mnie, a ja uśmiecham się lekko, bo właśnie tego potrzebowałam.

Wzdycham i ostatni raz spoglądam w lustro. Bal jest jutro, ale dzisiejszego wieczoru odbędzie się uroczysta kolacja, w której udział wezmą kandydatki, ich rodziny i monarchia.

- Życzcie mi powodzenia - proszę dziewczyny na odchodnym.

- Trzymamy kciuki! - Jo podnsi do góry zaciśnięte pięści.

Uśmiecham się do niej, po czym wychodzę z pokoju. Schodzę do sali balowej, w której tym razem zjemy posiłek. Jadalnia okazała się być zbyt... codzienna.

- Dobry wieczór - uśmiecham się do rodziców i brata, stojących już przy wejściu do sali i rozmawiających z tatą Susan i jakimś mężczyzną, którego nie kojarzę.

Wszyscy kiwają mi głowami, powtarzając moje imię. Caleb wykonuje ruch, jakby chciał mnie objąć, ale w porę się opamiętuje.

- Beatrice, to jest Harold James - matka wskazuje na mężczyznę w granatowym garniturze.

- Ojciec Cary i Willa - zgaduję.

- Zgadza się - Pan James marszczy brwi. - Poznałaś go?

Dopiero po tym pytaniu dociera do mnie, że jego córkę muszę znać, ponieważ jest jedną z kandydatek, ale jego syna niekoniecznie.

- Um... Caleb nas sobie przedstawił - wyjaśniam szybko, na co mój brat kiwa głową i przejmuje inicjatywę.

- To bardzo dobry kompan i świetny żołnierz - chwali Willa mój brat.

- Miło mi to słyszeć - Harold uśmiecha się do chłopaka.

Kilka minut później drzwi do sali zostają otwarte, a my możemy wejść do środka i zająć miejsca przy długim stole. Gdy wszyscy już siedzą na wyznaczonych dla siebie krzesłach, pojawia się rodzina królewska. Tobias idzie z tyłu, za rodzicami, uśmiecha się. Mam nieprzyjemne wrażenie, że to tylko pozory.

Marcus wygłasza krótką mowę na temat radości z powodu świętowania i innych tego typu rzeczy, a potem przypomina wszystkim o jutrzejszym balu, po czym siada na swoim krześle i wszyscy pogrążają się w rozmowie.

Zerkam ponad swoim talerzem na rodziców. Nie licząc eleganckich ubrań, wyglądają tak samo, jak przy każdym wspólnym posiłku w domu. Z jednej strony denerwuje mnie, że nigdy nie zauważyłam w ich zachowaniu nic dziwnego, ale nawet teraz, gdy już wiem o wszystkim, trudno mi jest cokolwiek dostrzec - mama uśmiecha się szczerze do innych gości, tata prowadzi ożywioną ale spokojną dyskusję z panem Jamesem. Wyglądają na zupełnie zrelaksowanych - jakby nie siedzieli przy jednym stole z najpotężniejszymi ludźmi w mieście, przeciwko którym spiskują.

- Haroldzie, podasz mi ziemniaki? - odzywa się nagle jakaś kobieta, o bardzo wysokim głosie. Bez trudu rozpoznaję w niej matkę Nity - są do siebie bardzo podobne.

Like To Be You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz