W sobotę siedzę razem z pozostałymi dziewczynami w Komnacie Dam. Pijemy herbatę i zagryzamy ją okrągłymi, chrupiącymi ciasteczkami, ale nie rozmawiamy. Każda z nas wbiła wzrok w swój projekt i całkowicie się na nim skupiła.
Albo, tak jak w moim przypadku, prawie całkowicie.
Co chwilę podnoszę wzrok i przyglądam się Christinie albo jakiejkolwiek innej kandydatce. Z jednej strony staram się wpaść w końcu na jakiś genialny i rewolucyjny pomysł, ale równocześnie szukam dziewczyny odpowiedzialnej za kwas w mydle. Żadna z tych rzeczy mi się nieudaje.
Zostało pół godziny. Później moja przyjaciółka z Prawości będzie mi niesamowicie wdzięczna albo znienawidzi mnie na resztę życia. Jestem całkowicie pewna, że jej sekret jest bezpieczny, ale zrozumiem, jeśli ona uzna wyjawienie go za zdradę.
- To jest okropne - wzdycha głośno Lacey, odkładając swoją podkładkę do pisania na stół. - Przysięgam, że kiedy już zostanę królową, wyrzucę tą jędzę z pałacu.
- Jeśli zostaniesz królową - upomina ją Daria, uśmiechając się lekko - Poza tym sama tego pewnie nie wymyśliła. To przerasta jej zdolności umysłowe.
Wbijam wzrok w swoją kartkę, starając się nie wtrącać. Zadanie nie jest łatwe i na pewno wielu z nas da w kość, ale nie jest powodem do obrażania Tori, za którą może nie przepadam, ale z całą pewnością ją szanuję.
1. Zastanów się nad największymi problemami naszego miasta.
2. Zastanów się nad najlepszymi potencjalnymi rozwiązaniami.
Przygryzam końcówkę ołówka. Jak można zaradzić poborowi? Nie możemy całkowicie zrezygnować z armii, to jasne. Nie jest nam potrzebna do obrony, ale do utrzymywania porządku wewnętrznego. Gdyby rzeczywiście wybuchła wojna, o której mówił Tobias...
Rebelianci. To jest drugi największy problem, jeśli nie najważniejszy, a rozwiązanie go wydaje się prostsze. Trzeba ich po prostu zlikwidować. Ale żeby to zrobić trzeba by ich znaleźć, a żeby ich znaleźć trzeba chcieć to zrobić, a z tego co wiem, nikt poza Wiernymi nie zna ich położenia, a jedyną osobą spoza obozu Niezgodnych, która cokolwiek o nich wie, jestem ja.
Co tak naprawdę może nam zaszkodzić? Wszyscy rebelianci, czy tylko Wierni? Albo Ryłko tylko Niezgodni?
Na dźwięk otwieranych drzwi podnoszę wzrok. W stronę siedzącej w rogu sali Evelyn biegnie jakaś pokojówka, która po krótkiej wymianie wraca na korytarza, a na jej miejsce pojawia się Uriah. No tak. Żaden mężczyzna nie może wejść do Komnaty Dam bez zgody królowej.
Chłopak kłania się kobiecie, ale nie zbliża się do niej bardziej niż jest to konieczne. Zdecydowanym krokiem podchodzi do naszego stolika i uśmiecha się szeroko. Moje serce zaczyna bić szybciej, ale zaraz potem uświadamiam sobie, że wiem, po co przyszedł.
- Lady Christino - odzywa się oficjalnym tonem, po czym wyciąga w jej stronę kopertę z grubego papieru. - Jego Książęca Mość prosił, aby ci to przekazać.
- Dziękuję - brunetka uśmiecha się do niego, ale gdy bierze kopertę do ręki, na jej twarzy dostrzegam niepokój.
- Kazał zaczekać na odpowiedź - dodaje chłopak.
Christina wyciąga list i szybko przesuwa po nim wzrokiem, z każdą sekundą wydaje się być bardziej zrelaksowana.
- Tobias zaprasza mnie na randkę - wyjaśnia, spoglądając na mnie i pozostałe dziewczyny. - Dziękuję, powiedz mu, że bardzo chętnie przyjdę.
Uriah kiwa jej głową, potem jeszcze żegna się z nami, po czym odchodzi. Obserwuję go, dopóki nie zniknie za drzwiami. Zastanawiam się, czy wie.
~~*~~
- Napijesz się herbaty? - zapytała Jo, podczas gdy ja leżałam ma łóżku i na zmianę podrzucałam i łapałam jakiś kamień szlachetny, który znalazłam w szkatułce z biżuterią.
- Nie - rzuciłam tylko. Chciałam dodać "dzięki", ale nie miałam na to siły.
- Może coś zjesz? - zasugerowała Allie.
- Nie.
- Pójdziesz się przewietrzyć?
- Nie - westchnęłam i przestałam się bawić kamieniem. - Przepraszam, ale postarajcie się zrozumieć, że nie mam na nic ochoty. Na n i c - podkreśliłam.
W pokoju zapadła cisza, a ja znów zaczęłam rzucać kamieniem. Niewiele rozumiałam z tego, co się dzisiaj wydarzyło, ale strasznie mnie to irytowało.
Po powrocie z randki Christina wyglądała jakoś dziwnie. Wiedziałam, że nie wszystko jest w porządku i spodziewałam się ciężkiej rozmowy. Ona jednak powiedziała tylko cztery słowa, a dodatku głosem całkowicie pozbawionym emocji.
Masz czekać na Tobiasa.
Więc czekam. Wiem, że Christina jest na mnie zła i w pewnym stopniu ma do tego prawo. Wyznała mi swój sekret, w dodatku bardzo niebezpieczny, a ja zdradziłam go kolejnej osobie - Tobiasowi. Mogłam mieć tylko nadzieję, że moja przyjaciółka niedługo zrozumie, że zrobiłam to w dobrej wierze i dla jej dobra. Że jej nie zdradziłam.
Kiedy słyszę pukanie do drzwi, wzdycham ciężko. Wstaję z łóżka, przygładzam włosy, po czym daję Allie znak, że może otworzyć. W progu, oczywiście, stoi Tobias.
- Dzień dobry, wszystkim - odzywa się, patrząc po kolei na moje pokojówki, na mnie i z powrotem. - Jeśli pozwolicie...
-...chciałby porozmawiać ze mną na osobności - kończę, na co posyła mi krótkie spojrzenie. Wiedziałam, że dokładnie to powie i sądząc po jego minie, zgadłam. Mimo to nie wydaje się być rozbawiony, a tego właśnie się spodziewałam.
- Oczywiście - Hana dyga przed chłopakiem i szybko wycofuje się z pokoju razem z pozostałymi dziewczynami.
Między nami zapada ciężka do zniesienia cisza. Nie lubię być trzymana w niepewności, a taka sytuacja wyjątkowo działa mi na nerwy. Zaufałam Tobiasowi w całkowitym przekonaniu, że wszystko będzie dobrze. Jak więc mogło być źle?
- Rozmawiałem z Christiną - zaczyna w końcu brunet, opierając ręce na biodrach. - I z Willem.
- I jak? - Słyszę niepokój we własnym głosie. Splatam przed sobą ręce.
- On przyjął wszystko dość spokojnie. Rozumie, że chcę im pomóc i nie zamierzam wyciągać żadnych konsekwencji złamania przez nich jednej z najważniejszych zasad Eliminacji. Ale Christina... - Tobias kręci głową.
- Wściekła się? - pytam, bo to by było do niej podobne. Zawsze była pewna siebie, czego w dużym stopniu jej zazdrościłam, mówiła to, co myśli.
- Nie. Była raczej... zaskoczona.
- Do mnie się nie odzywa - przyznaję, spuszczając wzrok. Tobias podchodzi bliżej, przykłada rękę do mojego policzka. Wtulam się w nią niemal odruchowo.
- Przejdzie jej - zapewnia mnie, kiedy na niego spoglądam. - Bywa irytująca, ale jest też wyrozumiała. Wszystko będzie dobrze.
Kiwam głową. Mam nadzieję, że ma rację.
- Co postanowiłeś? - pytam, chcąc się skupić na tym, co jest w tej chwili najważniejsze.
Tobias odsuwa się ode mnie i zaczyna spokojnie spacerować po pokoju.
- Jak narazie Christina wciąż pozostanie kandydatką w Eliminacjach, bo w przeciwnym razie musiałaby wrócić do domu. Postaram się ułatwiać jej i Willowi bezpieczne spotkania tak często i tak długo, jak to będzie możliwe. Więcej zrobić nie mogę.
Zanim zdążę się nad tym zastanowić podbiegam do niego i całuję go w usta. Chłopak jest zaskoczony, ale po chwili oddaje pocałunek i go pogłębia.
- Jesteś super - wyznaję, chociaż to chyba jedno z głupszych określeń, jakie można skierować w stronę przyszłego monarchy. Tobias się uśmiecha. - Dziękuję.
Książę wygląda, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie chyba się rozmyśla i mówi tylko:
- Nie ma za co.
CZYTASZ
Like To Be You ✔
FanfictionDruga część opowiadania Queen. Drugie miejsce w konkursie Seventeeners2018 w kategorii fanfiction. Rozdziały 1 - 30 zostały poprawione. #6 - opowiadanie - 19.03.2019 #9 - ff - 23.11.2019 #1 - niezgodna - 07.11.2018 #1 - rywalki - 20.05.2018