Siedzę przy w oknie i w zamyśleniu spoglądam na ogród. Za kilka minut powinny przyjść tutaj Hana, Jo i Allie, którą wczoraj wieczorem wypisano w końcu ze szpitala, a że do tego czasu nie mam za bardzo co robić, więc w kółko odtwarzam wczorajsze wydarzenia. Przez to z każdą chwilą mam większą chęć wyjścia z pokoju i znalezienia Tobiasa, tylko po to, żeby móc się z nim przywitać. Po wczorajszej rozmowie zupełnie inaczej patrzę na wiele spraw i teraz zamierzam być najbardziej wyrozumiałą wersją samej siebie.
Uśmiecham się sama do siebie. Wciąż czuję jego palce w moich włosach, smak jego ust, ciepło ciała. To było... niesamowite. Bardziej od wszystkiego, co wcześniej określałam tym słowem - bardziej od oranżerii, bardziej od gwiazd, bardziej od pałacu.
Słyszę pukanie do drzwi, więc staram się szybko wrócić na ziemię. Spuszczam nogi z parapetu na ziemię.
- Proszę.
Allie, Jo i Hana wchodzą do pokoju, więc uśmiecham się do nich na powitanie.
- Cześć - odzywam się.
- Hej - Hana przygląda mi się podejrzliwie. - Co się stało?
Marszczę brwi.
- O co ci chodzi?
- Uśmiechasz się - wtrąca Allie. - Trochę... dziwnie.
Waham się przez chwilę. Z jednej strony chcę im powiedzieć, ale nie jestem pewna ich reakcji. Poza tym... w Altruizmie pocałunki nie są na porządku dziennym. Nawet trzymanie się za ręce jest rzadkością, właściwie robią to tylko ludzie będący już po ślubie. A Allie i Hana są z Altruizmu.
- Powiem wam, jeśli obiecacie, że zachowacie to dla siebie - decyduję, czując się przy tym jak dziesięciolatka. Cała trójka szybko wymienia się spojrzeniami. Później zgodnie kiwają głowami.
Nabieram powietrza w płuca, ale nic nie mówię. Nie wiem dlaczego, ale teraz powiedzenie im tego wydaje się być strasznie trudne.
- Chodzi o wczorajszą randkę? - pyta domyślnie Jo, na co kiwam głową. Znów biorę głęboki wdech, a potem wypuszczam z siebie powietrze, tym razem razem ze słowami.
- Całowaliśmy się - wypalam, a wszystkie trzy dziewczyny zamierają na moment, Jo wydaje z siebie cichy pisk. Nagle moje przyjaciółki podbiegają do mnie i ściskają mnie tak mocno, że przez chwilę boję się, że mnie uduszą.
- Jak to się stało?
- Gdzie byliście?
- Kiedy znów się spotkacie?
- Dziewczyny! - wołam, bo z każdym pytaniem czuję się bardziej niezręcznie, chociaż dalej się uśmiecham, szczęśliwa, że aż tak je to ucieszyło. - Muszę lecieć na śniadanie - przypominam im, na co Hana przewraca oczami.
Ich zachowanie nagle zaczyna mnie trochę niepokoić. Wydawało mi się, że ten pocałunek musi być ważniejszy dla mnie, niż dla nich, bo w końcu to ja jestem kandydatką i to ja się całowałam.
Myliłam się. Dla mnie oznacza to, że związek, jeśli mogę to tak nazwać, mój i Tobiasa stał się czymś bardziej realnym, podobnie jak perspektywa zostania księżniczką, chociaż książę wcale nie powiedział, że zamierza mnie wybrać i w ten sposób zakończyć Eliminacje. Okazuje się jednak, że dla moich pokojówek też ma to wielkie znaczenie.
W ich oczach jestem już królową.
- Mamy dla ciebie suknię na bal - oznajmia z dumą Jo, kiedy jestem już gotowa, żeby pójść na śniadanie.
- Bożonarodzeniowy? - upewniam się. W ostatnim czasie tyle się działo, że kompletnie o tym zapomniałam. Teraz wiadomość o balu jest dla mnie jak kolejny zastrzyk entuzjazmu.
CZYTASZ
Like To Be You ✔
FanfictionDruga część opowiadania Queen. Drugie miejsce w konkursie Seventeeners2018 w kategorii fanfiction. Rozdziały 1 - 30 zostały poprawione. #6 - opowiadanie - 19.03.2019 #9 - ff - 23.11.2019 #1 - niezgodna - 07.11.2018 #1 - rywalki - 20.05.2018