Rozdział 13

2.3K 114 50
                                    

Siedzę przy w oknie i w zamyśleniu spoglądam na ogród. Za kilka minut powinny przyjść tutaj Hana, Jo i Allie, którą wczoraj wieczorem wypisano w końcu ze szpitala, a że do tego czasu nie mam za bardzo co robić, więc w kółko odtwarzam wczorajsze wydarzenia. Przez to z każdą chwilą mam większą chęć wyjścia z pokoju i znalezienia Tobiasa, tylko po to, żeby móc się z nim przywitać. Po wczorajszej rozmowie zupełnie inaczej patrzę na wiele spraw i teraz zamierzam być najbardziej wyrozumiałą wersją samej siebie. 

Uśmiecham się sama do siebie. Wciąż czuję jego palce w moich włosach, smak jego ust, ciepło ciała. To było... niesamowite. Bardziej od wszystkiego, co wcześniej określałam tym słowem - bardziej od oranżerii, bardziej od gwiazd, bardziej od pałacu.

Słyszę pukanie do drzwi, więc staram się szybko wrócić na ziemię. Spuszczam nogi z parapetu na ziemię.

- Proszę.

Allie, Jo i Hana wchodzą do pokoju, więc uśmiecham się do nich na powitanie. 

- Cześć - odzywam się.

- Hej - Hana przygląda mi się podejrzliwie. - Co się stało?

Marszczę brwi.

- O co ci chodzi?

- Uśmiechasz się - wtrąca Allie. - Trochę... dziwnie.

Waham się przez chwilę. Z jednej strony chcę im powiedzieć, ale nie jestem pewna ich reakcji. Poza tym... w Altruizmie pocałunki nie są na porządku dziennym. Nawet trzymanie się za ręce jest rzadkością, właściwie robią to tylko ludzie będący już po ślubie. A Allie i Hana są z Altruizmu.

- Powiem wam, jeśli obiecacie, że zachowacie to dla siebie - decyduję, czując się przy tym jak dziesięciolatka. Cała trójka szybko wymienia się spojrzeniami. Później zgodnie kiwają głowami.

Nabieram powietrza w płuca, ale nic nie mówię. Nie wiem dlaczego, ale teraz powiedzenie im tego wydaje się być strasznie trudne. 

- Chodzi o wczorajszą randkę? - pyta domyślnie Jo, na co kiwam głową. Znów biorę głęboki wdech, a potem wypuszczam z siebie powietrze, tym razem razem ze słowami.

- Całowaliśmy się - wypalam, a wszystkie trzy dziewczyny zamierają na moment, Jo wydaje z siebie cichy pisk. Nagle moje przyjaciółki podbiegają do mnie i ściskają mnie tak mocno, że przez chwilę boję się, że mnie uduszą.

- Jak to się stało?

- Gdzie byliście?

- Kiedy znów się spotkacie?

- Dziewczyny! - wołam, bo z każdym pytaniem czuję się bardziej niezręcznie, chociaż dalej się uśmiecham, szczęśliwa, że aż tak je to ucieszyło. - Muszę lecieć na śniadanie - przypominam im, na co Hana przewraca oczami.

Ich zachowanie nagle zaczyna mnie trochę niepokoić. Wydawało mi się, że ten pocałunek musi być ważniejszy dla mnie, niż dla nich, bo w końcu to ja jestem kandydatką i to ja się całowałam.

Myliłam się. Dla mnie oznacza to, że związek, jeśli mogę to tak nazwać, mój i Tobiasa stał się czymś bardziej realnym, podobnie jak perspektywa zostania księżniczką, chociaż książę wcale nie powiedział, że zamierza mnie wybrać i w ten sposób zakończyć Eliminacje. Okazuje się jednak, że dla moich pokojówek też ma to wielkie znaczenie.

W ich oczach jestem już królową. 

- Mamy dla ciebie suknię na bal - oznajmia z dumą Jo, kiedy jestem już gotowa, żeby pójść na śniadanie. 

- Bożonarodzeniowy? - upewniam się. W ostatnim czasie tyle się działo, że kompletnie o tym zapomniałam. Teraz wiadomość o balu jest dla mnie jak kolejny zastrzyk entuzjazmu.

Like To Be You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz