- Bet! - mój brat podbiega do mnie i chwyta mnie za rękę. - Chodź, szybko!
Natychmiast wstaję i pozwalam mu wyprowadzić się na korytarz, Peter idzie tuż za nami.
- Co się dzieje? -pytam zaniepokojona, czując, jak mój puls gwałtownie przyśpiesza.
- Rebelianci - odpowiada krótko Caleb.
- Znowu? - wyrzucam z siebie, na co chłopak kiwa głową. Z jego miny potrafię wywnioskować tylko jedną, ale za to bardzo cenną informację.
Bezfrakcyjni.
- Mamy zaprowadzić cię do schronu - odzywa się drugi chłopak.
Pod ścianą na końcu korytarza zauważam Tori, otoczoną przez pozostałe kandydatki.
- Beatrie! - Susan podbiega do mnie i mnie przytula, a później odsuwa się, żeby zrobić miejsce Christinie. - Martwiłyśmy się o ciebie! Cześć, Caleb - zwraca się do mojego brata.
- Witam, Lady Black - brunet kiwa jej głową z lekkim uśmiechem.
- Gdzieś ty była? - Christina patrzy mi w oczy, kiedy zadaje pytanie. Dziewczyna wygląda, jakby zupełnie zapomniała o naszej sprzeczce, a ja na pewno nie zamierzam jej o tym przypominać. Wiem, że rozpozna, jeśli skłamię, więc muszę się albo przyznać, albo bardzo postarać.
- Potem wam powiem - mówię tylko. Proste, a działa.
- Tutaj cię zostawię - Caleb odwraca mnie do siebie. - Będziesz bezpieczna.
- Caleb... - Nie potrafię znieść myśli, że za chwilę zostanę zamknięta w schronie, podczas gdy on będzie ryzykować życiem.
- Kocham cię - chłopak całuje mnie w czoło, po czym odwraca się i odbiega korytarzem, wcześniej jeszcze tylko zerkając na Susan.
Chcę za nim krzyknąć, ale głos grzęźnie mi w gardle. Spoglądam z rozpaczą na Petera. Wiem, że Caleb odszedł tak szybko tylko po to, żebym nie mogła go zatrzymać.
- Przypilnuje go - obiecuje gwardzista.
- Dziękuję - kiwam mu głową z powagą. - Ale... uważaj też na siebie.
- Beatrice - Christina ciągnie mnie za rękę w stronę wejścia do schronu. Odwracam się jeszcze, żeby zobaczyć, jak Peter znika za rogiem, a potem pozwalam jej i Susan zaprowadzić się do ukrytego pokoju, jednak myślami wciąż jestem w korytarzu na górze, wciąż widzę tył głowy Caleba, jak biegnie w stronę niebezpieczeństwa.
Oby to nie był ostatni raz, kiedy go widziałam.
Na dole spodziewam się zobaczyć rodzinę królewską, jednak oprócz nas jest tu jeszcze tylko sześć osób: czterech gwardzistów, w tym Will, oraz Uriah i Zeke Pedrad.
- Usiądźcie, dziewczęta - nakazuje Tori, a sama podchodzi do jednego z gwardzistów, który wygląda na najstarszego i zaczyna mu coś tłumaczyć.
Podchodzę do jednego z łóżek, na którym siadam razem z Susan i Christiną. Kandydatek jest prawie dwa razy więcej, więc jeśli atak potrwa dłużej będziemy musiały spać parami albo na zmianę, ale w tej chwili w ogóle mnie to nie obchodzi.
- Będzie dobrze - zapewnia mnie blondynka i uśmiecha się pocieszająco. Podziwiam ją za to. Ona też przecież długo zna Caleba, wiem, że jej na nim zależy, w ten czy inny sposób. Ona też musi się martwić.
- Pewnie masz rację - odwzajemniam uśmiech zastanawiając się, czy chcę przekonać ją czy siebie.
Po upływie około godziny, którą część dziewczyn spędziła pochlipując cicho, pare osób decyduje się zdrzemnąć. Wstaję z łóżka ustępując tym samym miejsca Christinie, po czym siadam na podłodze i obejmuje kolana rękami. Nie chcę wyglądać na przestraszoną, ale w takiej pozycji łatwiej mi wziąść się w garść.
CZYTASZ
Like To Be You ✔
FanfictionDruga część opowiadania Queen. Drugie miejsce w konkursie Seventeeners2018 w kategorii fanfiction. Rozdziały 1 - 30 zostały poprawione. #6 - opowiadanie - 19.03.2019 #9 - ff - 23.11.2019 #1 - niezgodna - 07.11.2018 #1 - rywalki - 20.05.2018