- Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyczę, spoglądając na Erica, który teraz podchodzi do mnie szybkim krokiem. - Zabiłeś ich!
- Później porozmawiamy o kwestiach etycznych na wojnie. Teraz chodź.
Chwyta mnie za łokieć i brutalnie stawia mnie do pionu, po czym sprawdza puls Nity i bez problemu przerzuca ją sobie przez ramię. Roztrzęsiona ruszam za nim w stronę sali nagrań. Zanim docieramy do drzwi ostatni raz spoglądam na ciało Edwarda, chłopaka, z którym tańczyłam na jednej z licznych lekcji Tori, chłopaka, który miał chronić nasze miasto przed niebezpieczeństwami.
Chłopaka, który chciał mnie zabić. I który prawie to zrobił.
Nie pamiętam drogi powrotnej do schronu. Odzyskuję jasność myślenia dopiero w chwili, gdy siedzę na wąskim łóżku pod ziemią, patrząc na leżącą na drugim materacu Nitę, otoczona przez kilku Niezgodnych, w tym Erica, Lenę i Ritę. Marlene siedzi obok mnie i obejmuje mnie delikatnie ramieniem. Z rozmowy toczącej się nad moją głową udało mi się wyciągnąć tylko dwie informacje: atak został odparty, ale Caleba i Susan nikt nie widział.
- Na pewno nic im się nie stało - pociesza mnie blondynka, uśmiechając się lekko. - Zaraz przyjdą.
Nie jestem w stanie odpowiedzieć. Wciąż mam przed oczami Edwarda, wciąż czuję pistolet przyciśnięty do głowy. Myślę o tym, co by było, gdyby pociągnął za spust. To łatwiejsze niż zastanawianie się, czy mój brat i Susan są bezpieczni.
- Jesteśmy!
Podnoszę wzrok, na widok wbiegających do schronu Caleba, Susan i Petera podnoszę się z materaca i podchodzę do nich chwiejnym krokiem, od razu zarzucam bratu ręce na szyję. Powoli zaczynam czuć, że mam dość. Że nie zniosę dłużej strachu o Caleba i przyjaciół.
Chcę się stąd wydostać. Razem ze wszystkimi, na których mi zależy.
- Cześć - Chłopak uśmiecha się do mnie z wyraźną ulgą. Jego twarz blednie dopiero kiedy zauważa nieprzytomną Nitę. - Co się stało?
- Wpadłyśmy na dwóch Wiernych - odpowiadam, ściskając Susan. - Był z nimi Edward.
- Eddy? - Peter unosi brwi. - Kenway? - Kiwam głową. - Nigdy go nie lubiłem. Gdzie jest?
Tuż obok mnie staje Eric. Ma wyjątkowo ponurą minę, w niczym nie przypomina chłopaka, który razem z Zeke'm nabijał się ze mnie i Tobiasa.
- Nie żyje - stwierdza beznamiętnym tonem, przez co zaczynam się zastanawiać, ilu ludzi pozbawił życia.
Zerkam na brata. A on? Ile krwi miał na rękach? Jak w ogóle można żyć z takim ciężarem?
Jestem pewna, że ja nie byłabym w stanie go unieść.
Na schodach prowadzących do schronu znów słychać kroki. Spoglądam na Uriaha, który po raz pierwszy w ogóle nie wygląda na rozbawionego ani wyluzowanego. Szybko przesuwa wzrokiem po twarzach obecnych w pokoju, a kiedy upewnia się, że wszyscy oprócz mnie są Niezgodni, mówi:
- W nocy jest spotkanie w Piwnicy. Eric, Tobias chce cię jak najszybciej widzieć. Nita, Susan i Beatrice mają wrócić do pokoi.
- Nita jest nieprzytomna - informuje go Eric. Uriah spogląda ponad jego ramieniem na łóżko za naszymi plecami.
- Rzeczywiście - przyznaje. - Zajmę się tym. Idź już.
Chłopak nie protestuje. Bez wahania wybiega ze schronu, a ja po sekundzie ruszam za nim, ale Pedrad mnie zatrzymuje.
- A ty dokąd?
- Muszę się zobaczyć z Tobiasem.
- Powiedział, że masz wrócić do siebie.
CZYTASZ
Like To Be You ✔
FanfictionDruga część opowiadania Queen. Drugie miejsce w konkursie Seventeeners2018 w kategorii fanfiction. Rozdziały 1 - 30 zostały poprawione. #6 - opowiadanie - 19.03.2019 #9 - ff - 23.11.2019 #1 - niezgodna - 07.11.2018 #1 - rywalki - 20.05.2018