Rozdział 23

2K 103 30
                                    

W dzień bożonarodzeniowego balu budzą mnie czyjeś rozbawione głosy. Powoli, tak, by nikt tego nie zauważył, otwieram jedno oko. Kilka metrów ode mnie stoją Marlene i Lynn, łysa dziewczyna trzyma w rękach duże blaszane wiadro, wypełnione wodą.

- Jeśli natychmiast nie odstawicie tego na ziemię, moja zemsta będzie straszna - oznajmiam od razu, chociaż zaspany ton, jakim to powiedziałam musiał zepsuć efekt.

Obie dziewczyny wzdychają zawiedzione, a Lynn stawia wiadro na ziemi.

- Wcale nie chciałyśmy wylać ci tego na głowę - mówi blondynka z miną niewiniątka. - My tylko...

- Potrzebowałyśmy wiadra zimnej wody - kończy za nią Lynn. - Właśnie wychodziłyśmy.

- Dobra, dobra - podnoszę się do pozycji siedzącej. Przesuwam dłonią po zmierzwionych włosach. - Chcecie ode mnie czegoś, czy przyszłyście tylko po wodę?

- Właściwie, to wpadłyśmy na pewien pomysł - Marlene niemal podskakuje z ekscytacji. - I chcemy, żebyś nam pomogła.

Przecieram zaspane oczy, za oknami jest jeszcze ciemno. Spoglądam na zegarek. Minęła dopiero piąta. Czego one mogą chcieć, co wymagałoby pobudki o piątej rano?

- Uznałyśmy, że skoro Tobias najwyraźniej nie zamierza znaleźć dziewczyny, która oparzyła ci dłonie... - ciągnie blondynka.

- I przefarbowała włosy Darii... - dodaje Lynn.

- ...i pocięła suknie Christiny...

- ...i wsypała szkło do butów Leny...

- Niezapominając o dłoniach Allie, powiedzcie mi w końcu o co chodzi - przerywam im, bo z każdą chwilą mam coraz większą ochotę przewrócić się z powrotem na miękkie łóżko i znów zasnąć.

- Coś taka drażliwa? - łysolka unosi brwi, po czym wzdycha. - Chcemy wziąść sprawy w swoje ręce, bla bla bla, walczymy o sprawiedliwość i inne pierdoły. Spotkanie w Piwnicy o szóstej piętnaście.

Wytrzeszczam oczy, natychmiast zapominając o zmęczeniu. Działanie. Tego mi było trzeba.

- Dlaczego w Piwnicy? - pytam tylko, chociaż myśl, że w końcu możemy zrobić coś, by znaleźć dowody, przyprawia mnie o szybsze bicie serca.

- Uriah obiecał pomóc, ale ma coś do załatwienia - Marlene wzrusza ramionami, ale w jej oczach widzę, że coś na związek z Niezgodnymi i nie mogę o to pytać przy Lynn. - Powiedział, żebyśmy na niego czekały w Piwnicy.

- Będziesz? - pyta niecierpliwie druga dziewczyna.

- Jasne - odpowiadam krótko, odrzucając kołdrę na bok i opuszczając nogi na podłogę. - Wchodzę w to.

~~*~~

Pod drzwiami Piwnicy jestem dokładnie o szóstej rano. Nie mając cierpliwości do czekania na pozostałe na korytarzu, od razu wchodzę do środka. Z powodu oczywistego braku okien jest tu niemal zupełnie ciemno, ale nad barem pali się kilka kolorowych żarówek.

- Beatrice! - Uriah uśmiecha się szeroko na mój widok i macha do mnie wolną ręką, w drugiej ściskając kieliszek przeźroczystego płynu. - Chodź do nas!

Obok niego, na jednym ze stołków barowych siedzi chłopak w dziwnej czapce, Jughead, który tylko kiwa mi głową.

- Cześć - silę się na uśmiech. - Co tu robicie? Nie miałeś być później? - zwracam się do Pedrada. Chłopak wzrusza ramionami.

Like To Be You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz