15

10.9K 453 85
                                        


⚪LIWIA⚫

Czemu ja zawsze uciekam przed problemami? Chociaż raz mogłabym postąpić rozsądnie, a nie szukać najbliższej kryjówki. Idąc szybkim krokiem, zaczęłam rozglądać się we wszystkie strony w poszukiwaniu Diany. Nieudolnie starałam się wytrzeć zapłakane policzki od czarnego tuszu, aby chociaż w najmniejszym stopniu nie wyglądać jak z horroru.

Odetchnęłam z ulgą, w końcu zauważając dziewczynę w towarzystwie jakiś nieznajomych mi twarzy. Dotknęłam ją za ramię zwracając na siebie jej uwagę, przez co jej oczy natychmiast stały się większe i zmartwione.

- Liwia? Co się stało, dlaczego płakałaś? - spytała, chwytając mnie za ramiona.

- Mogłybysmy juz wrócić? Patty chyba, gdzieś powinna tu się jeszcze kręcić - zmieniłam temat, wzrokiem poszukując naszego dzisiejszego kierowcy.

- Nie zmieniaj tematu! Ktoś coś Ci zrobił? Powiedz tylko kto, jak go dorwe to mu nogi z dupy powyrywam razem z gwarantowanym brakiem dzieci do końca życia - zaczęła zdenerwowana zaciskając dłonie w piąstki ze złości.

- Nie to nic, po prostu źle się czuje i chciałabym juz wrócić - próbowałam sie uśmiechnąć.

- Okej, porozmawiamy w pokoju - wymamrotala, grzebiąc w komórce, zapewne pisząc sms do Patty.

-*-*-*-*-*-

- Diana, co ja mam zrobić? Myślałam jak będę go unikać to sobie odpuści, a on to chyba potraktował jako wyzwanie. Mam tego juz stanowczo dość, najpierw sam mnie odpycha i wymyśla jakieś nie stworzone rzeczy, a następne mnie całuje jakby nigdy nic. Co ja mam zrobić? - opuściłam bezradnie ręce, kładąc się na łóżko.

- Wiesz mówią, że docenisz kogoś dopiero jak go stracisz - zaczęła wygłaszać te swoje mądrości - Powinnaś się z nim spotkać, pogadać na spokojnie i dać sobie spokój z tym wszystkim. Czas, abyś znalazła sobie w końcu jakiegoś chłopaka i stworzyła normalny związek, takie szkolenia nic tak naprawdę Ci nie dadzą, musisz wszystko przeżyć na własnej skórze szkoląc się sama. Każdy kiedyś zaczynał, więc co mówię, sama to przechodziłam - poklepała mnie po udzie, dodając mi otuchy.

- Może masz rację - wyciągnęłam telefon wysyłając szybkiego sms do Alana o spotkanie jutrzejszego dnia.

- Ja zawsze ją mam, jeszcze nie zauważyłaś? - zaśmiała się, podnosząc rozrzucone notatki z ziemi i starannie odkładając je na biurku - Co myślisz o Olivierze, niezłe ciasteczko prawda? A tak się składa, że ostatnio szepnęłam mu to i owo na twój temat - cmokneła.

- Boje się tego twojego szeptania na mój temat - zaśmiałam się.

- No wierz Ty co, ranisz mnie tym stwierdzeniem - złapała się teatralne za serce, lecąc na łóżko.

- Może mogłabym się z nim zapoznać - wzruszyłam obojętnie ramionami.

- Naprawdę? To świetnie! - zapiszczała szczęśliwa dziewczyna - Nie pożałujesz! To naprawdę świetny koleś w dodatku przystojny i mądry - poruszyła zabawnie brwiami - Zorganizuje wam jakies spotkanie przy najblizej okazji, postaram się żeby wyszło jak najlepiej, w końcu to będzie Twoja pierwsza randka - zaczęła już planować wszystko związane z zorganizowaniem randki.

Uśmiechnełam się lekko patrząc na uradowaną dziewczynę. Poczułam wibracje w ręku, po czym odrazu kliknelam w wiadomości. Spanikowana pobiegłam do łazienki odrazu przemyć moje brudne policzki od tuszu i sprawdzając stan swojej twarzy w lustrze, opłukałam chłodna wodą spuchnięte oczy, lecz nic to nie pomogło. No niestety lepiej już nie będzie, a nie opłaca mi się na tą chwilę zakładać nowego makijażu. Wyszłam z łazienki szukając swoich ulubionych czarnych conversów, leżały rzucone koło łóżka, więc szybko wsunęłam je na nogi i zrobiłam pętle.

Nauczysz mnie? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz