18

9.5K 423 43
                                        


LIWIA

Zaczęłam tupać zdenerwowana nogą nie mogąc dodzwonić się do ciemnego blondyna.

Ughh. Kiedy ma odebrać oczywiście nigdy tego nie robi!

Myśl Liwia, myśl! Spojrzałam na godzinę, dochodziła 10 rano, jak można tak długo spać?! Teraz tylko, żebym przypomniała sobie w jakim pokoju chłopak urzęduję.

Nie mogłam być aż tak pijana, na pewno znajduję się gdzieś w prawej części, jakiś zakręt też był no kurde, przypomnij coś sobie dziewczyno.

- Przestań łazić, całą podłogę nam wytrzesz, co się takiego stało, że nie dajesz spokojnie pospać swojej kochanej przyjaciółce? - Diana uniosła się lekko na łokciach, by mieć na mnie lepszy widok.

- Nie mogę dodzwonić się do Alana, a mam bardzo pilną sprawę - rzuciłam zdenerwowana telefon na łóżko.

- To może przejdziesz się do niego, jaki problem? - wzruszyła obojętne ramionami.

- Bardzo chętnie! Tylko nie mam pojęcia, gdzie ten imbecyl ma pokój - westchnęłam zrezygnowana.

- Od tego masz mnie kochanie - zacmokała, po czym wyjęła telefon szukając kogoś w kontaktach.

Patrzyłam na zadowolony wyraz dziewczyny, rozmawiającej z kimś przez telefon.

- Jesteś najlepszy Chuck, wiszę Ci przysługę - rozłączyła połączenie spoglądając na mnie - Pokój 411, tylko weź gumki ze sobą, nie chce być jeszcze ciocią.

- Walnij się czasem w ten głupi łeb! - zaśmiałam się.

- No tak masz rację, to Alan, on zawsze ma - walnęła mnie lekko w ramię.

- To lecę - zaczęłam się cofać do tyłu, przez co prawie się wyjebałam przez torbę zostawiając na środku - posłałam groźne spojrzenie Dianie, która ze śmiechu, aż się wiła po całym łóżku.

- Nie zabij się, jak kocha to poczeka - poruszyła zabawnie brwiami.

- Wal się!

-*-*-*-*-

Stanęłam przed odpowiednimi drzwiami, przy okazji się rozglądając. Zapukałam w drewnianą powłokę, czekając na jakiś ruch dochodzący z pokoju.

Powtórzyłam czynność drugi raz, tylko juz mocniej, lekko zdenerwowana.

- Idę, kurwa! Pali się?! - usłyszałam stłumiony głos chłopaka.

Otworzył drzwi przecierając zaspany oczy. Zlustrowałam go całego orientując się, że jest w samych bokserkach. Na mojej twarzy pojawił się odrazu rumieniec, który za wszelką cenę chciałam ukryć za włosami.

Podniosłam wzrok na twarz chłopaka, lekko się usmiechając, na co posłał mi ten jego słynny uśmieszek.

- Podoba Ci się, to co widzisz kotek? - złapał mnie za rękę wciągając do środka, w konsekwencji czego wylądowałam w jego ramionach.

- Ubierz się, proszę - spojrzałam w bok unikając jego wzroku, odsuwając do tyłu.

Liwia, weź się w garść! Nigdy nie widziałaś przystojnego chłopaka bez koszulki? Wstydzilabyś się swojej wybujałej wyobraźni w tej chwili. To tylko Alan, a może aż Alan! Pokręciłam zmieszana głową, coraz bardziej się czerwieniąc.

Nauczysz mnie? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz