16

11.4K 420 65
                                    


LIWIA

Nadszedł dzień ustawionej randki przez moją drogą przyjaciółkę. Nie mam najmniejszej ochoty na nią, najlepiej to bym zaszyła się w pokoju, oglądając serialowe nowości Netflix'a.

- Liwia, szybciej spóźnimy się przez Ciebie - ponaglała Diana, wystukując jakieś wiadomości w telefonie.

- Już kończę, spokojnie. Mam Ci przypomnieć na kogo przeważnie musimy czekać? Na Ciebie, więc ten jeden raz Ty poczekaj na mnie - powiedziałam, malując drugie oko mascarą - Okej, możemy iść - westchnęłam, ostatni raz przeglądając się w lustrze.

- Nareszcie - przewróciła oczami, otwierając drzwi na oścież, puszczając mnie przodem - Jesteś dzisiaj nie do zniesienia, co z Tobą? Dzisiaj ważny dzień, musisz wypaść jak najlepiej więc proszę o uśmiech - złapała za moje konciki ust podnosząc je ...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nareszcie - przewróciła oczami, otwierając drzwi na oścież, puszczając mnie przodem - Jesteś dzisiaj nie do zniesienia, co z Tobą? Dzisiaj ważny dzień, musisz wypaść jak najlepiej więc proszę o uśmiech - złapała za moje konciki ust podnosząc je ku górze - No odrazu lepiej, tylko niech tak już zostanie - pogroziła palcem.

Uniosłam ręce w kierunku moich ust i przywróciłam im poprzedni grymas.

- Nie mam ochoty na to spotkanie, nie da się tego przełożyć hmmm, może na nigdy? - zapytałam z nadzieją.

- No chyba Cię pojebało, wiesz jak się natrudziłam, żeby to zorganizować? Nawet nie usłyszałam za to dziękuję - uniosła ręce zrezygnowana patrząc z wyrzutem.

- Dobra, dobra pójdę, ale nie obiecuje, że coś z tego będzie - uniosłam palca w jej kierunku.

Wchodząc na schody poczułam rękę przełożoną przez moje ramię, uniosłam wzrok napotykając te błyszczące czekoladowe oczy.

- Cześć przyjaciółko - cmoknął w powietrzu.

- Alan, na drugi raz podejdź jak człowiek a nie jak bandyta, przestraszyłes mnie - złapałam się teatralnie za serce.

- Nic nie obiecuje - zaśmiał się.

- Nie żeby coś, ale ja też tu jestem gołąbeczki - pomachała dziewczyna przed sobą.

Alan przyciągnął dziewczynę do swojego drugiego ramienia.

- Oj, nie bądź zazdrosna - zaśmiał się - starczy mnie dla wszystkich.

- Palant Alan wrócił - dźgnełam go palcem w żebro uwalniając się od jego uścisku, ruszając do środka.

- Wezmę to jako komplement - wytknął jezyk w moim kierunku, podbiegając do drzwi jako pierwszy otwierając je przed nami - Piękne panie przodem - nachylił się udając ukłon i gestem ręki zapraszając do środka.

Nauczysz mnie? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz