2. - "Na spokojnie"

4.7K 206 22
                                    

Nick:

Zmierzając do mieszkania, wstępuję do sklepu monopolowego, w którym zaopatrzam brakujący alkohol w moim mieszkaniu. Plan na dzisiejszy wieczór zapowiadam na upicie się do nieprzytomności. Chcę choć na chwilę zapomnieć o dzisiejszym, a także wczorajszym dniu. Nie obchodzą mnie zakazy mojego ojca. Mam już dziewiętnaście lat, więc mam prawo decydować o swoim życiu.

Już nic mnie nie interesuje. Zraniłem osobę, którą kocham, a do tego mam się do niej nie zbliżać... Przez cholerną ciążę moje życie staje się bez sensu.

Wchodząc do salonu, odstawiam reklamówkę z alkoholem na stół, a sam siadam na kanapie.

Zdejmuję bluzę, którą odrzucam w kąt i biorę się za butelki z piwem. Pijąc wpatruję się w ścianę, gdzie dopiero znajdzie się telewizor.

W sumie w ogóle tutaj się nie znajdzie, bo jak znam życie mój ojciec o wszystkim się dowie, w wyniku czego wrócę do domu... Już słyszę, jak się na mnie wydziera. A przecież to nie tylko moja wina, Sophie dbała o to, abyśmy nie wpadli...

A może zrobiła to celowo? Doskonale wie, że pochodzę z zamożnej rodziny, więc może chce to wykorzystać.

Już sam nie wiem, co może być prawdą...

***

Kelly:

Leżąc z mężem w salonie, słucham jak minął mu dzień w pracy. Pomimo tego, że nie znam się za bardzo na jego zawodzie, to i tak kocham słuchać jego historii.

- Z tego wszystkiego zapomniałem pojechać do Nicka. - wzdycha, gładząc moje włosy.

- Daj spokój, teraz pewnie siedzi nosem w książkach. Trzeba trochę zluzować gadki, tatuśku. - śmiejemy się z mojej wypowiedzi, a po chwili słyszymy dzwonek do drzwi.

- Sharon, otwórz! - krzyczy Zack.

- Niech młodzi otworzą! - odkrzykuje obrażona.

Od wczorajszego dnia, w ogóle nie chce rozmawiać z Zackiem. W sumie  nie dziwię się, bo dość nie stosownie  zachował się w stosunku do pierwszego chłopaka naszej córki.

- Po co nam tyle dzieci, skoro nawet nie ma kto otworzyć drzwi? - pyta, wstając z kanapy.

Ja również wstaję, jestem ciekawa, kto tym razem do nas zawitał.

- Dobry wieczór, państwu. - przed naszymi drzwi znajduje się Sophie.

Co ona tutaj robi, przecież wie, że Nick jest już w swoim mieszkaniu. Jednak po jej smutnej minie mogę domyślić się, że coś się stało.

- Chodź, zapraszamy. - uśmiecham się do niej, jednak ta nie rusza się z miejsca.

- Chciałam tylko państwu oddać pieniądze. - podaje Zackowi plik pieniędzy, jednak ten jest zbyt zdezorientowany, aby odebrać od niej gotówkę.

Na moje oko, to jest około dwóch tysięcy... Co tym razem Nick wykobinował?! Mogłam się spodziewać, że to nie chodzi o niespodziankę dla dziewczyny, jednak nie chciałam wnikać, a powinnam...

- To od Nicka? - pytam dla pewności, a ta przytakuje. - Wejdź musimy porozmawiać. - dopiero teraz wchodzi do środka.

Po krótce dowiadujemy się, że Sophie jest w ciąży... A sądziłam, że Nick jest odpowiedzialny. Już wiem, że Zack jest na mnie wściekły, że nie powiedziałam mu o pieniądzach.

- Zabiję gówniarza. - mówi zdenerwowany, gdy Sophie opuszcza nasz dom.

- Kochanie, musimy z nim na spokojnie porozmawiać. - dotykam jego ramienia, a ten patrzy na mnie srogo.

- I teraz są efekty twojego "na spokojnie". Mówiłem, że nie jest jeszcze gotowy na samotne mieszkanie, ale oczywiście ty musiałaś stać po jego stronie! - uderza ręką w stół. - Jadę do niego. - zrywa się z miejsca i sięga po kluczyki do auta.

- Jadę z tobą. - oznajmiam, a po chwili proszę Sharon, aby zajęła się przez chwilę swoim rodzeństwem.

Przez całą drogę wolę się nie odzywać, bo wiem, że jakiekolwiek słowo może jeszcze bardziej wkurzyć mojego męża.

Sama jestem zła na Nicka, jednak wiem, że to nie koniec świata, przecież są inne wyjścia z tej sytuacji.

Ja też nie byłam gotowa by zostać matką, a jednak jakoś daliśmy radę. Co prawda byłam starsza od Nicka, jednak on jest mądrym chłopakiem. Na pewno da sobie radę ze studiami, a także dzieckiem. Przecież będziemy ich wspierać.

- Zack, spokojnie, bo zaraz spowodujesz wypadek. - patrzę na męża, jednak ten mnie nie słucha.

Zaciska mocnej ręce na kierownicy i wyprzedza kolejny samochód.

Jak zawsze jedziemy do centrum nieco ponad godzinę, to teraz udało nam się dojechać w czterdzieści minut.

Zack nawet na mnie nie czeka, po prostu wychodzi z auta i kieruje się do klatki. Ruszam jego śladem, jednak rozglądam się, czy ktoś nie zauważył, że samochód został otwarty.

Biegnę po schodach na górę, gdzie Zack szuka kluczy od mieszkania. Podaję mu mój komplet i po chwili otwiera drzwi.

- No pięknie! - wybucha, widząc kompletnie pijanego syna, a obok niego leżą puste butelki od piwa, a także wódki. - Trzeba zabrać go do domu i rano z nim porozmawiać. - mówi, podchodząc do syna.

- Pomóc ci? - pytam, jednak po raz kolejny nie otrzymuję odpowiedzi. - Trzeba się pośpieszyć, bo auto jest otwarte. - informuję go, a ten raczy mnie jeszcze ostrzejszym spojrzeniem.

Na szczęście tym razem na pierwszym piętrze przydaje się winda. Zamykam drzwi od mieszkania i wchodzę do dźwigu, który po chwili otwiera się.

Otwieram drzwi od klatki i przytrzymuję je, aby Zack miał wygodniej, prowadząc Nicka do auta.

Niedbale sadza go na tylnim siedzeniu, a następnie zapinana pas bezpieczeństwa. Nick bełkocze coś pod nosem, jednak możemy się domyślić, że jest nieświadomy tego, gdzie właśnie się znajduje.

Zack siada za kierownicą i ciężko wzdycha. Widać, że jest przytłoczony informacją, że nasz syn będzie ojcem. Chciał, żeby Nick skończył studia, a dopiero później myślał o przyszłości. Jednak los chce inaczej...

__________

Będzie się działo...

Karix

Others IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz