17. - "Dobrej myśli"

3.5K 165 22
                                    

Nick:

Po opanowaniu sytuacji lekarz pozwala wejść mi do sali. Sophie patrzy na mnie, jakby mnie nie znała albo po prostu jest na mnie nadal zła.

- Nareszcie obudziłaś się. - oddycham z ulgą, siadając na brzegu łóżka.

- Co się stało? - pyta słabym głosem.

Na szczęście nie pamięta dnia wypadku. Lekarz mówił, że w większości przypadków tak się dzieje.

- Nieważne. - kręcę głową, uśmiechając się lekko. - Powiem ci późnej. - pochylam się nad nią, aby pocałować jej czoło. - Teraz najważniejsze jest to, że polepsza ci się, a naszemu synkowi nic nie jest. - wyjmuję komórkę, aby pokazać jej zdjęcia małego. - Oto Riley. - włączam chyba najlepsze zdjęcie, jakie mu zrobiłem.

Uśmiecha się, gdy pokazuję więcej jego fotografii. Dziś w nocy, gdy nie mogłem spać, zrobiłem mu małą sesję zdjęciową.

- Śliczny. - szepcze cicho.

Naszą wspólną chwilę psuje pielęgniarka, która oznajmia, że zabiera Sophie na badania. Niechętnie pozwalam jej na to. Chciałbym teraz nadrobić ten stracony czas z moją dziewczyną.

- Będę na ciebie czekać. Zadzwonię do rodziców i do twojej mamy. - oznajmiam, składając pocałunek na jej czole.

Pomagam pielęgniarce zawieźć łóżko z Sophie pod salę tomografii, gdzie już czeka lekarz. Mam nadzieję, że nie doszło do jakiś groźnych zmian i już niedługo Sophie będzie mogła wrócić do domu.

Najpierw dzwonię do mamy brunetki, która informuję mnie, że będzie niedługo w szpitalu, a następnie dzwonię do swoich rodziców. Dopiero po drugiej próbie dodzwonienia się, odbiera Luke.

- Czego? - pyta.

- Daj mi mamę. - odpowiadam, a w tle słyszę głośną muzykę.

- Poszli na spacer, zostawili mnie samego. - mówi radośnie.

Już się boję, co zastanę po powrocie do mieszkania. Mam nadzieję, że niczego nie zniszczy, jednak w jego przypadku to trudne.

- To jak wrócą, to przekaż im, że Sophie obudziła się. A ty przycisz tę muzykę, bo nie chcę gadania sąsiadów. W kuchni w drugiej szafce masz czekoladę, jak chcesz. - nic nie odpowiadając, rozłącza się.

Pewnie już pobiegł po jedzenie. Współczuję rodzicom, jak będę z nim wracać do domu. Po choć małej ilości cukru nie zamyka mu się buzia.

***

Po zrobionych badaniach, poszedłem do lekarza, który poinformował mnie, że Sophie jeszcze trochę będzie musiała zostać w szpitalu. Mam nadzieję, że tę trochę to nie pół roku...

Idąc do sali, gdzie jest Sophie, zauważam, że wchodzi tam jej mama, dlatego też wolę sobie odpuścić. Przyjdę do dziewczyny za godzinę, nie mam ochoty słuchać gadania kobiety, która obwiniała mnie o to wszystko.

W tym czasie idę do barku, gdzie mam zamiar coś zjeść. Gdy wreszcie wiem, że Sophie polepsza się, to może w końcu coś przełknę. Nim wejdę do szklanego pomieszczenia, widzę znajome, rude włosy. Co Nicole robi w szpitalu?

Ruszam za nią, aby ją zatrzymać i dowiedzieć się, co tu robi. Łapię ją za ramię i obracam w swoją stronę. Dopiero teraz widzę sine oko. Kto jej to zrobił? Czy Rick byłby do tego zdolny?

- Co ci się stało? - pytam, a ta próbuję odejść ode mnie, jednak nie pozwalam jej na to.

- Nie twoja sprawa. - patrzy na mnie niechętnie.

- Rick zrobił ci to? - pytam, a ta nic nie odpowiada.

Zabiję gnoja! Najpierw rujnuje mój związek, a teraz sam postanawia zrobić takie głupstwo. Rozumiem, że mógłbyć zdenerwowany, jednak tak nie załatwia się spraw, tym bardziej z dziewczyną.

- Pogadam z nim, jeszcze będzie cię przepraszał na kolanach. - obiecuję.

- Nie mieszaj się w to. - prosi, a następnie odchodzi.

Piszę wiadomość do tego idioty, aby spotkać się z nim. Wiem, że powinienem zajmować się teraz Sophie i naszym synem, jednak nie mogę znieść tego, co zrobił. Muszę z nim pogadać.

***

Kelly:

Po powrocie ze spaceru, otrzymujemy szczęśliwą nowinę. Bardzo cieszę się, że Sophie nareszcie obudziła się. Mam nadzieję, że Nick wyciągnie lekcję z tej całej sytuacji i w końcu zacznie zachowywać się jak dorosły. W końcu niedawno został ojcem, powinien racjonalnie podejmować decyzje. Nadal nie wiemy, dlaczego tamtego feralnego dnia pokłócili się. Zapewne nasz syn coś wywinął...

- Kochanie, jeszcze się nim nie nacieszyłaś? - pyta mój mąż, gdy przytulam wnuka.

Dziewczyny poszły do salonu, gdzie razem z bratem zaczęły oglądać jakiś film, zaś Zack pewnie wolał spędzić ze mną chwilę.

Kręcę głową, patrząc na niego. Aż przypominam sobie czasy, kiedy Lara i Luke byli mali. Pamiętam to, jakby to było wczoraj, a jednak minęło ponad dwanaście lat...

- Zawsze można postarać się o takiego malucha. - uśmiecha się do mnie, a po chwili chce mnie pocałować, jednak odsuwam się w porę.

- Zapomnij, jesteśmy już za starzy, w końcu zostaliśmy dziadkami. - śmieję się, kładąc wnuka do łóżeczka.

- Jeszcze nie jednego byś wyrwała. - obejmuję mnie od tyłu i całuję moją szyję.

Ten tylko o jednym. Ponad czterdzieści lat na karku, a jednak młoda dusza pozostała.

- Ty też, gdyby nie te siwe włosy. - śmieję się pod nosem.

- Nie mam jeszcze siwych włosów. - zaprzecza momentalnie, łaskocząc mnie lekko.

Wstrzymuję śmiech, aby nie rozbudzić małego. Odwracam się w stronę męża i całuję go.

- Moglibyście powstrzymać się przy moim synu. - słyszmy westchnienie Nicka, który musiał akurat teraz wrócić.

- Lepiej powiedz, jak czuje się Sophie. - odsuwam się od Zacka i podchodzę do syna.

- Jest osłabiona, ale lekarz jest dobrej myśli. Jej stan poprawia się. - odpowiada, jednak nie słyszę w jego głosie przekonania.

Szkoda mi go, gdy jest taki smutny, jednak sam do tego doprowadził. Mam nadzieję, że teraz będzie im się lepiej układać. Nie chciałabym widzieć wnuka raz do roku...

Zostajemy u syna jeszcze kilka godzin, obiecałam mu, że pomogę mu przy kąpieli małego, bo sam się boi, że zrobi coś źle. W sumie nie dziwię się, bo w pierwszych dniach po porodzie Sharon też robiłam wszystko przy pomocy doświadczonego Zacka. Aż żałuję, że te czasy tak szybko minęły. Było o niebo łatwiej, kiedy dzieci były małe, a teraz co rusz jakiś problem.

Na całe szczęście Sharon odpuściła sobie na razie chłopaków, więc mój mąż może być spokojny, że żaden chłopak jej nie skrzywdzi. Dobrze, że Lara jeszcze woli bajki niż życie towarzyskie. Wtedy Zack dopiero dostałby szału...

__________

W Sydney osiemnaście stopni Celsjusza i do tego deszcz, a w Polsce ponad trzydzieści... Czas się przeprowadzić! 😂

Karix

Others IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz