Nick:
Atmosfera między mną a Sophie jest napięta. Nadal ma mi za złe, że straciłem wiarę w nią. Teraz już wiem, że to był błąd. Właśnie odebrałem badania, które tym razem wskazały na to, że bez problemu mogę mieć potomstwo. Podobno doszło do jakiejś awarii systemu, przez co dostałem wyniki innego pacjenta. Wiem, że muszę porządnie przeprosić moją żonę, bo nie chcę, aby złościła się na mnie.
Po drodze do domu kupiłem kwiaty i czekoladki, mam nadzieję, że taki pakiet starczy. Nie mam innego pomysłu, więc mam nadzieję, że będzie między nami dobrze. Co prawda nie muszę spać na kanapie, jednak za każdym razem Sophie przypomina mi o wieczorze sprzed dwóch tygodni.
Wchodząc do salonu, widzę żonę leżącą z Phoebe na kanapie. Oczywiście mała trzyma głowę na brzuchu mamy, bo myśli, że uda jej się porozmawiać z siostrą. Nawet nie chce przyjąć do świadomości, że może mieć drugiego brata.
- Kochanie, pójdziesz na chwilę do brata? - pytam, a ta niechętnie spełnia moją prośbę i idzie do ogrodu, gdzie Riley trenuje strzały do bramki.
Siadam koło nóg kobiety i patrzę na jej twarz, na której maluje się uśmiech. Chyba nie spodziewała się takiego kroku z mojej strony.
- Wiesz, że cię kocham? - próbuję jakoś sensownie zacząć, jednak wychodzi jak zawsze. - Jeszcze raz przepraszam, głupio wyszło. - łapię jej dłoń i uśmiecham się lekko.
- Bo jesteś totalnym idiotą. - kręci głową, podnosząc się. - Moim idiotą. - całuje mnie w kącik ust.
- Więc między nami wszystko w porządku? - pytam dla pewności.
Kiwa lekko głową, odbierając ode mnie czekoladki.
- Kwiaty wstaw do wody. - mówi, kładąc się z powrotem na kanapie.
Spełniam jej polecenie, po czym idę na górę, aby przebrać się. Mam dziś ochotę na trochę lenistwa, mam nadzieję, że Sophie zrobi mi miejsce na kanapie.
- Tato, pogramy? - przy wejściu do salonu zatrzymuje mnie syn, trzymając piłkę.
- Możemy wieczorem? Teraz jest za gorąco. - mówię zgodnie z prawdą.
- No dobra. - wzdycha wracając do ogrodu. - Phoebe idź na bramkę! - krzyczy.
Coś czuję, że zaraz córka przybiegnie z płaczem, gdy dostanie z piłki. Niestety Riley ma ciężką nogę, więc Phoebe to nie jest idealna osoba do gry. Mam nadzieję, że tym razem młody użyje mniej siły.
- Co oglądamy? - kładę się za żoną, obejmując ją.
Po chwili zauważam program przyrodniczy, który czasem lubimy razem obejrzeć.
- Mama! - słyszymy płacz Phoebe.
Sophie od razu zrywa się na równe kroki i biegnie na zewnątrz. Podążam za nią, jednak zdecydowanie wolnej. To nie jest płacz, przez który biegłbym po schodach.
- Maluszku, nie płacz. - brunetka, bierze małą na ręce i przytula do siebie.
- To ona mnie pierwsza kopnęła. - Riley zaczyna tłumaczyć się. - Ja ją tylko lekko popchnąłem. - dodaje na swoją obronę.
- Proszę się przeprosić. - patrzę na nich.
Na szczęście krótkie spięcie między nimi nie trwa długo, bo już po chwili przytulają się do siebie. Phoebe rzeczywiście ostatnio trochę przesadza, myśli, że jak jest najmłodsza, to wszystko jej wolno. Ciekaw jestem, jak będzie zachowywać się, gdy w naszym domu pojawi się młodszy członek rodziny. Na razie cieszy się, jednak może być różnie...
***
Po powrocie do sypialni jestem załamany. Położyłem małą spać i na chwilę poszedłem do syna, a ta wykorzystała chwilę i przybiegła do mamy.
- Kochanie, pomyliłaś łóżka? - uśmiecham się do niej, a ta udaje, że mnie nie słyszy. - Twoja siostra też chce iść już spać. - zauważam siadając na swojej połowie.
- Skąd wiesz? - unosi głowę z brzucha Sophie.
- Bo z nią rozmawiałem. - śmieję się cicho. - Powiedziała też, że u ciebie pod łóżkiem rano znajdzie się prezent, ale musisz iść teraz spać.
- Dobranoc! - krzyczy, biegnąc do swojego pokoju.
Roześmiany wstaję, aby zamknąć drzwi, a następnie kładę się koło żony. Okrywam nas kołdrą i przymykam powieki. Nie wiem dlaczego, ale jestem strasznie zmęczony.
***
Tuż po przebudzeniu widzę przed oczami głowę Phoebe. Śpi tak samo jak jej mama. Ciekaw jestem, kiedy do nas przyszła. Zapewne Sophie pozwoliła jej z nami spać, miała szczęście, że szybko zasnąłem.
Przewracam się na plecy i próbuję zmotywować się do wstania. Patrzę na zegarek i widzę, że muszę za godzinę odwieźć młodego na trening. Najchętniej poleżałbym w łóżku do południa, jednak obowiązki wzywają.
- No nareszcie! - mówi wkurzony Riley, odkładając brudną miskę do zlewu.
- Było mnie obudzić. - włączam ekspres do kawy.
- Budziłem i za każdym razem powtarzałeś, że wstaniesz za pięć minut. - zabiera swoją torbę sportową i wychodzi z kuchni.
- Za piętnaście minut będę gotowy. - obiecuję.
- Dziadek mnie podwiezie. - odpowiada, a po chwili słyszę zamykanie się drzwi frontowych.
Czyli niepotrzebnie wstawałem z łóżka... Daruję sobie poranną kawę, dzięki czemu od razu wracam do sypialni. Niestety okazuje się, że dziewczyny już się obudziły, więc nie zrobię sobie nawet krótkiej drzemki.
- Tatusiu! - mała od razu rzuca się na mnie. - Mamusia powiedziała, że będę mogła mieć pokój z siostrą. - uśmiecha się szeroko.
Spoglądam na Sophie, która ledwo kontaktuje. Zapewne mała ją obudziła.
- A kto powiedział, że to będzie dziewczynka? Nie chciałabyś brata? - pytam, a ta momentalnie kręci głową.
Szczerze mówiąc, nie robi mi różnicy to, czy urodzi się dziewczynka, jednak wiem, że wtedy Riley nas znienawidzi. Tak źle i tak niedobrze
- Ja chcę siostrę! - postanawia, po czym schodzi z moich kolan i wybiega z sypialni.
Trzydzieści sekund spokoju...
Kładę się koło żony i obejmuję ją. Przymyka powieki, jakby chciała wrócić choć na chwilę do krainy Morfeusza. Przy naszej córce niestety nie spełni oczekiwania, bo już słyszymy, jak wraca.
- Udajmy, że śpimy, to może pójdzie sobie. - mówi cicho, śmiejąc się.
Całuję czubek jej nosa i również zamykam oczy. Próbuję się nie zaśmiać, gdy mała chce nas obudzić.
- Głodna jestem. - szarpie mnie za ramię.
Nie mogąc wytrzymać, przewracam się na plecy i patrzę na córkę. Coraz bardziej zaczyna mi przypominać swoją mamę. Wygląda niemal identycznie, gdy jest wkurzona. Może dlatego nie wyobrażam sobie życia bez nich. Młodego kocham tak samo, choć nie jest moim biologicznym synem. Nie robi mi to dużej różnicy, jednak obawiam się wieku, w którym będzie się buntować. Już teraz pokazuje swoją ciemniejszą stronę, aczkolwiek najgorsze przed nami. Mam nadzieję, że nic nie zmieni się na gorsze...
_____________
A więc to koniec... W niedzielę pojawi się epilog, który ostatecznie zakończy tę książkę. Trochę smutno, jednak trzeba żyć dalej...
A tak z innej beczki, chcielibyście zobaczyć prolog mojej nowej książki?
Karix
CZYTASZ
Others II
RomanceKontynuacja książki "Others" przedstawiająca dalsze losy rodziny Parkerów. W głównej mierze książka będzie skierowana na światopogląd starszych dzieci Zacka i Kelly. Nick przeprowadza się do mieszkania, gdzie chce poznać dorosłe życie. Jednak niedłu...