Nick:
Od ponad trzech godzin jestem na plaży, udając, że się uczę. Kilkukrotnie mama wolała mnie na posiłek, jednak nie mam ochoty na jedzenie. Mam wyrzuty sumienia, że tak potraktowałem Sophie. Powinniśmy usiąść i na spokojnie porozmawiać, a nie wyskakiwać z aborcją...
- Nick, rusz się! - słyszę głos brata.
Obracam się w stronę domu i przez chwilę zastanawiam się, czy iść w końcu do środka. Ruszam się z miejsca i po woli zmierzam do domu. Wchodząc na taras słyszę znajomy głos. Co tu robi mama Sophie?! O nie!
Przełykam głośno ślinę i wchodzę w głąb domu chciałem przywitać się z kobietą, jednak widok mojej dziewczyny odjął mi mowę.
Czyli czas na skazanie...
Odkładam przedmioty trzymane w ręku na stolik, a zaraz potem przechodzę za resztą do salonu. Przez chwilę nie wiem, gdzie mam usiąść, jednak postanawiam zająć miejsce koło ojca na kanapie.
Przez chwilę panuje grobowa cisza, ale na szczęście ojciec zabiera głos. Zaczyna sugerować, aby wszystko zostało po staremu do czasu rozwiązania.
- Z całym szacunkiem, ale uważam, że młodzi powinni zamieszkać razem, przecież to pozwoli im poznać się bliżej. - mówi, a Kelly popiera jej pomysł.
Ja już poznałem się z nią bliżej, przez co musimy teraz ponieść konsekwencje...
- Skoro tak pani uważa, można spróbować. - mówi ojciec. - Nasz syn już nie zrobi żadnej głupoty, prawda? - spoglądają na mnie, jedynie Sophie patrzy na swoje buty.
- Jasne. - mówię cicho.
Mogę już stąd wyjść? Inaczej wyobrażałem sobie moje życie... Czemu w ogóle nikt nie spytał nas o zdanie?! Przecież jesteśmy już pełnoletni i my powinniśmy planować sami nasze życie.
Bez zastanowienia wychodzę z pomieszczenia i idę na górę. Nie mam ochoty rozmawiać o tym wszystkim. Najchętniej napiłbym się czegoś mocnego i poszedł spać, jednak nawet nie wyjdę do sklepu...
- I jak poszło? - pyta Sharon, wchodząc do mojego pokoju.
- A słyszałaś kiedyś o pukaniu? - pytam, podnosząc się z łóżka, aby zrobić jej miejsce.
- A więc? - pyta, siadając obok mnie.
- Ustalili, że Sophie wprowadzi się do mojego mieszkania. - odpowiadam, obracając telefon w dłoni.
- To chyba dobrze?
Patrzę na nią, unosząc brew.
- Przypominam ci, że mam dopiero dziewiętnaście lat, nie chcę skończyć jak jakiś pantofel. - mówię szczerze.
- A wydawało mi się, że ją kochasz. - oznajmia zdziwiona.
- No bo kocham, ale nie jestem gotowy na tak poważne zmiany.
- Było pomyśleć o tym wcześniej. - wzrusza ramionami.
- Łatwo ci mówić, masz dopiero trzynaście lat. - prycham.
- Piętnaście. - uderza mnie w ramię. - Też miałeś takie problemy z ojcem w moim wieku? - pyta zaciekawiona.
- Oczywiście, że nie. Ja nie jestem jego ukochaną córeczką. - szczypię jej policzek, na co się wkurza.
- A ty jeszcze nie w łóżku? - do pokoju wpada ojciec.
- Jest dopiero ósma, a jutro jest niedziela. - mówi młoda nieprzyjemnym głosem.
- Idź do swojego pokoju, zaraz przyjdę po twój telefon.
Teraz zupełnie go nie rozumiem, przecież ona nic nie zrobiła.
- Nienawidzę cię! - krzyczy w jego stronę i wybiega z pokoju. - Mamo! - słychać, że biegnie na dół.
- Po co przyszedłeś? Jakieś nowe rewelacje? - patrzę na niego, a ten siada na krześle przy biurku.
- Chciałem dowiedzieć się, dlaczego wyszedłeś. Po raz kolejny pokazałeś, że zachowujesz się jak gówniarz.
- Wiesz dlaczego wyszedłem? Bo nawet nie spytaliście nas o zdanie. - wyrzucam z siebie.
- Wątpię, abyś miał coś mądrego do powiedzenia. - pycha.
- To jest moje życie i zrobię tak jak zechcę.
- Narazie żyjesz na nasz rachunek, więc nie masz za dużo do gadania. - rusza w stronę wyjścia. - I jeszcze jedno. Jutro pojedziesz do Sophie i ją przeprosisz. - nie czekając na moją reakcję, wychodzi z pomieszczenia.
Cudownie... Gdybym mógł cofnąć czas to ta cała sytuacja nie miałaby miejsca. Już wolałbym zostać prawiczkiem aż do trzydziestki...
Kelly:
Siedząc u Sharon w pokoju, próbuję ją uspokoić. Rzeczywiście ma rację, że Zack przesadza... Muszę z nim poważnie porozmawiać, bo jego działania mogą popsuć do reszty ich relację.
- Jak on nie przestanie się tak zachowywać, to wyprowadzę się do dziadków. - oznajmia.
- Nie bądź niemądra. - przytulam ją, aby nie myślała o takim wyjściu. - Włącz sobie jakiś film albo coś, a ja pójdę porozmawiać z tatą, dobrze? - odsuwam się lekko, aby spojrzeć w jej piękne oczy.
Kiwa lekko głową i po chwili rzuca się na łóżko, tak samo jak Zack, kiedy wraca po pracy do domu.
Wychodzę z jej pokoju i ruszam do sypialni, gdzie zapewne jest mój mąż. Nie mylę się, leży na łóżku i wpatruje się w sufit.
Siadam po drugiej stronie łóżka po turecku i patrzę na niego.
- Powinieneś pójść przeprosić Shar. - mówię, jednak ten udaje, że mnie nie słyszy. - Kochanie. - dotykam jego ramienia.
- Nie ma takiej opcji. - zaprzecza.
- Stwierdziła, że wyprowadzi się do twoich rodziców, jak się nie zmienisz. - zauważam, a ten dopiero patrzy na moją twarz.
- Po moim trupie. - warczy.
Naprawdę nie wiem, jak dojść do tego człowieka. Jest gorzej uparty od starego osła.
- Dlaczego nie pozwolisz jej spotkać się z tym chłopakiem? - zadaję pytanie, aby choć trochę go zrozumieć.
- Nie chcę, żeby przyszła za kilka miesięcy z wieścią, że zostaniemy dziadkami. - odpowiada łagodniej.
- Boże, Zack! To jest jeszcze młoda dziewczyna. - przypominam.
- No właśnie, jest młoda, więc może jeszcze poczekać. - wzrusza ramionami.
- Zack, idź ją przeprosić, bo naprawdę nie ręczę za siebie. - mówię wkurzona. - Nikt nie zabierze twojej córeczki. - dodaję, a ten dopiero teraz schodził z łóżka.
Bierze głęboki oddech i wychodzi z sypialni. W między czasie idę pod prysznic, a gdy wracam, mężczyzny nadal nie ma w sypialni.
Dłuży im się rozmowa albo pozabijali się nawzajem...
Wolę pójść na górę i sprawdzić, co się dzieje. Wchodzę do pokoju córki i widzę Sharon śpiącą w ramionach taty, który również zasnął.
Uśmiecham się sama do siebie, gasząc światło. Mam nadzieję, że Zack dogada się tak samo dobrze z synem, bo inaczej źle się to skończy...
__________
Dobry wybór ich rodziców?
Karix
CZYTASZ
Others II
RomanceKontynuacja książki "Others" przedstawiająca dalsze losy rodziny Parkerów. W głównej mierze książka będzie skierowana na światopogląd starszych dzieci Zacka i Kelly. Nick przeprowadza się do mieszkania, gdzie chce poznać dorosłe życie. Jednak niedłu...