9. - "Mały problem"

3.9K 177 15
                                    

Nick:

Tuż po obudzeniu orientuję się, że Sophie już nie ma przy mnie. Przekręcam się na plecy i próbuję zmobilizować się, aby wstać, jednak nie chce mi się. Podkładam ręce pod głowę i patrzę przez okno. Zapowiada się upalny dzień, więc z miłą chęcią przejdę się na plażę. Oczywiście, jeśli babcia mnie nie zabije...

- Wstałeś? - słyszę głos Sophie, która z powrotem ładuje się do łóżka.

- Na to wygląda. - uśmiecham się do niej. - Idziemy się przejść? - pytam, a ta unosi głowę, aby na mnie spojrzeć.

- O tej godzinie? - patrzy na mnie ze zdziwieniem.

- No pewnie, przy okazji zjemy jakieś śniadanie na mieście. - proponuję, a ta się zgadza.

- Mamy mały problem, bo Sharon jeszcze śpi. - zauważa, schodząc z łóżka.

- To zostanie, odgrzeje sobie wczorajszą pizzę. - wzruszam ramionami, podchodząc do szafy, z której wyjmuję świeże ubrania.

Po niecałych piętnastu minutach wychodzimy z mieszkania. Od razu ciągnę dziewczynę w stronę plaży, gdzie znajdują się małe knajpy. Wchodzimy do jednej z nich i zamawiamy naleśniki. Czekając na posiłek orientuję się, że dostałem wiadomość od Ricka, że chce umówić się na piwo.

- Kto to? - pyta zaciekawiona.

- Rick, chce późnej wyjść do baru. - wzruszam ramionami, odkładając telefon na bok. - Jednak późnej mam inne plany. - uśmiecham się do niej, a ta nie może uwierzyć, że odmówiłem przyjacielowi.

- Ktoś cię podmienił czy co? - śmieje się nerwowo.

Czy tak trudno pojąć, że nie chcę jej stracić? Nie chciałbym, aby odeszła ode mnie, a późnej związała się z kimś innym. Nigdy w życiu nie pozwoliłbym, aby jakiś fagas wychowywał moje dziecko. Do tej pory nie potrafię przyzwyczaić się z myślą, że będę ojcem, jednak nie mam innego wyjścia. Z Sophie na pewno będzie łatwiej.

Rick raczej nie dowiedział się niczego od Nicole, bo w innym razie już bym nie chodził po tym świecie. Raczej w najbliższym czasie odpuszczę sobie jakiekolwiek wyjścia z nim, bo one nigdy dobrze się nie kończą...

- Możliwe. - opieram głowę na łokieć i przyglądam się dziewczynie.

Co chwilę muszę poprawiać kosmyki, które opadają mi na czoło.

- Przydałby ci się fryzjer. - zauważa.

- Może późnej do niego pójdę. - mówię, robiąc miejsce na talerze, które niesie kelner.

Po zjedzonym posiłku zabieram dziewczynę na spacer po plaży. Nigdy w życiu nie przeprowadziłbym się w góry. Zdecydowanie woda to mój żywioł, jednak chciałbym kiedyś zobaczyć na żywo zaspy śniegu. O tej porze roku w Nowym Jorku są zamiecie, a u nas pełne słońce. Szkoda, że u nas śnieg nigdy nie utrzymuje się dłużej niż kilka godzin...

Brzegiem wody przechodzimy do plaży, gdzie praktycznie nikogo nie ma. Wszystko to jest spowodowane częstymi atakami rekinów.

Siadamy na rozgrzanym piasku i po prostu wpatrujemy się w fale. Jestem ciekaw czy za kilka miesięcy znajdziemy czas, aby posiedzieć tak jak teraz.

Sophie opiera się o moje ramię i cicho wzdycha. Ciekaw jestem, o czym teraz myśli. Może o tym samym co ja?

***

Siedząc na tylnim siedzeniu w samochodzie u mamy, musimy z Sophie wysłuchiwać ciągłego gadania Sharon, która nadal jest wkurzona na ojca.

- Rozmawiałam z tatą, nie musisz się niczym martwić. Odpuścił, ale o psie musisz zapomnieć. - informuje blondynka, wyjeżdżając z Sydney.

- A właśnie, jeśli już wspomniałaś o odpuszczaniu, to może nie powiemy narazie dziadkom o ciąży? Przecież babcia ostatnio skarżyła się, że ma problemy z sercem. - zauważam.

Nie chciałbym, aby przeze mnie trafiła do szpitala. Ma już swoje lata, więc takie informacje powinny zostać w jak najdłuższej tajemnicy.

- Daj spokój, wszystko będzie dobrze. - zapewnia, jednak nie jestem tego taki pewien.

Łapię Sophie dłoń, aby na mnie spojrzała. Uśmiecham się pocieszająco, a ta odwzajemnia gest.

Jestem ciekaw jak zakończy się dzisiejszy dzień, mam nadzieję, że bez żadnych ofiar...

Widząc ostatni zakręt przed domem dziadków, moje serce przyśpiesza. Wątpię, aby cieszyli się z tej wiadomości, jednak mam nadzieję, że nie wpadną w histerię.

Wysiadam z auta i już widzę, że tata z moim rodzeństwem są w środku. Nie czekając dłużej przekraczam próg razem z brunetką.

- I jest mój wnusio. - mówi zadowolona babcia.

Jak zwykle ma na sobie fartuch kuchenny. Odkąd poszła na emeryturę, to ciągle siedzi w kuchni.

- Cześć, Sophie. - przytula moją dziewczynę, po czym przechodzimy do dużego salonu, gdzie znajduje się mnóstwo zdjęć. - A gdzie dziewczyny?

- Mama musi jeszcze porozmawiać z Sharon, zaraz dojdą. - informuję, siadając na kanapie.

Nerwowo rozglądam się po pomieszczeniu, szukając wyjścia ewakuacyjnego. Po raz kolejny uświadamiam sobie, że nie jestem gotów na tak poważną rozmowę. Jeszcze kilka lat temu bawiłem się tu klockami, a teraz sam będę kupować je dziecku...

Po chwili jesteśmy proszeni, abyśmy zanieśli zastawę na podwórko, gdzie tata razem z dziadkiem siłują się z grillem.

***

Nakładam sobie kawałek mięsa na talerz i wtedy widzę spojrzenie rodziców, które mówi, że powinienem już zdradzić mały sekret.

Biorę głęboki oddech, po czym patrzę na Sophie, która również denerwuje się reakcją dziadków.

- Muszę wam coś powiedzieć. - zaczynam, choć nie mam na to ochoty.

Wolałbym, aby rodzice ich poinformowali o ciąży. Tak byłoby łatwiej.

- No słuchamy. - pogania mnie ojciec.

- Od poniedziałku zaczynam pracę. - może to nie ta informacja, ale też powinni o tym wiedzieć.

Nie wiem dlaczego, ale każdy zaczyna się śmiać. O co im chodzi?

- To jakieś żarty? - pyta roześmiana Sharon.

- Nie, chcę sam zarabiać. - wzruszam ramionami, a oni orientują się, że nie żartowałem.

- A co ze studiami? - pyta zaniepokojona babcia.

- Będę pracować co dwa dni w kawiarni, oczywiście po zajęciach. - informuję, a ojciec nie może wyjść z podziwu.

- Myślę, że powinieneś jeszcze coś powiedzieć dziadkom. - zauważa mama.

- Jestem w ciąży. - mówi za mnie Sophie.

Patrzę na minę babci, która od razu bierze głęboki oddech. Dziadek również jest w szoku, jednak nie ukazuje tego, aż tak jak babcia.

- Boże, wy jesteście jeszcze tacy młodzi! - patrzy na nas srogo.

- Damy sobie radę. - mówię, łapiąc pod stołem dłoń brunetki.

Damy sobie radę? Mam nadzieję, że jakoś podołamy temu wyzwaniu, jednak nie będzie łatwo. Cieszmy się z tego, że nie trafiły się nam bliźniaki. Wtedy dopiero mielibyśmy przechlapane...

__________

Nick i praca, ciekawe czy podoła temu wyzwaniu...?

Karix

Others IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz