#25
Po zostawieniu w pokoju drugiego nawalonego jak but bliźniaka pojechałam z Philipem taksówką do domu. Byłam nieobecna, myślałam tylko o historii tej dziewczyny, o uczuciach jakie musiały towarzyszyć chłopakom i gdzie ja dokładnie teraz jestem. W co się wplątałam, albo w co wplątali mnie Will z Harrym. Zaczynam gubić się we własnych myślach. To jest nie w porządku w stosunku do jednego z bliźniaków, jak i drugiego. Wiem, co czują oboje, ale nie umiem tego zaakceptować. Pora na kolejną walkę z samą sobą.
- Głodna? – zapytał mnie Philip z samego rana. Wstałam około czternastej. Philip stał już w dobrym stanie w kuchni i gotował coś. Dziwnym trafem on nie był wczoraj, aż tak podpity jak pozostali i niestety pamięta wszystko z ostatniego wieczoru. – I tak ci zrobię. – uśmiechnął się, a po chwili przed nosem miałam dwie kanapki z kremem czekoladowym, najlepszym na świecie. Już nie pamiętam kiedy ostatnio go jadłam.
- Dziękuję. – tak się składa, że jestem nieprzytomna. Usnęłam dopiero o dziesiątej rano, co większość budziła się do życia. Calutką noc myślałam, a dalej nie wiem, co mam robić i jak się zachowywać. Nie chciałam przyznać się przed samą sobą, że naprawdę czuję coś mocnego do Harrego. Uwielbiam go za jego charakter, sposób życia, zachowanie, za uwagę, za to, ze mnie słucha, wspiera, szanuje, ale Will także nie jest mi obojętny. Nigdy się tak nie czułam i dopiero po wyznaniu przez nie kontrolującego swojego życia Willa zrozumiałam, że jeden z nich musi mi wyjść z głowy.
- Nowy rok, jakie postanowienie? – ugryzł kawałek chleba mój towarzysz, pytając.
- Nie mam ich. – poruszałam ramionami. – Nigdy się nie uda ich spełnić, więc nawet się nie przemęczam.
- A jak się czujesz? – zapytał.
- Nie wyspałam się. Zaraz zresztą muszę wyjść załatwić coś, więc się zbieram. – rzekłam. Ostatnio pomogło mi wyjście, więc tym razem też mi pomoże. Ugryzłam ostatni kawałek pieczywa i zebrałam się do pokoju. Założyłam na siebie bluzę i dresowe spodnie oraz związałam włosy. Nie maluję się, jedynie nałożyłam tusz na rzęsy. Zebrałam klucze, telefon i wyszłam bez słowa z domu. Philip próbował dowiedzieć się gdzie idę, ale powiedziałam tylko, że muszę coś pilnie załatwić i ma się nie martwić. Dziś są zamknięte sklepy, dlatego wzięłam z domu jeszcze paczkę paluszków. Niestety tylko to mamy w szafce ze słodyczami.
Schodząc na dół zderzyłam się z kimś.
- Julia? Gdzie idziesz? – zerknęłam na Harrego. Przytuliłam go i z uśmiechem powiedziałam mu to samo, co Philipowi.
- Przepraszam. – zaczęłam zbiegać ze schodów. Już otwierałam drzwi, kiedy dostrzegłam Willa, idącego w stronę klatki. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale schowałam się za ścianą. To głupie, ale nie chcę się z nim minąć. Czuję się niezręcznie. Mam tylko nadzieję, że mnie nie zobaczy.
Słyszę jak otwiera drzwi klatki. Wymija mnie, a ja w tym czasie szybko wychodzę z kryjówki.
- Przed kim uciekasz? – no niech to.
- Przed nikim. – podrapałam się po brodzie. – Wiązałam buta. – odparłam. On się zaśmiał i pokręcił głową.
- Szkoda, że masz buty, których nie trzeba wiązać, ale rozumiem. – uśmiechnął się szeroko.
- No tak.. To pa. – powiedziałam i dosłownie wybiegłam z miejsca zamieszkania. Zaczęłam biec w miejsce, w którym już byłam. To, że Will wyznał mi wczoraj coś, namieszało mi cholernie w głowie. Może i to było pod wpływem alkoholu i może wcale nie prawdziwe, ale jednak. Tylko dlaczego? Usiadłam na moim miejscu, wyciągnęłam paluszki i zaczęłam sobie wszystko przypominać. Mój pierwszy dzień w LA.
CZYTASZ
Two faces - Zakończone
Teen FictionMiłość nas połączyła. Uczucie, które nie ma definicji, uczucie, które jest najlepszym uczuciem pod słońcem. Powoduje uśmiech na twarzy człowieka. Bo w miłości nie liczy się wygląd. W miłości nie liczy się wiek, czy kolor skóry. Liczą się tylko i wył...