Rozdział - 33

2.5K 133 22
                                    

#33

Pukam do mieszkania już chyba czwarty raz.

- Czego?! – słyszę zły głos Harrego.

- To ja Julia! – uniosłam głos, aby mnie usłyszał. Drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłam zaspanego chłopaka. – Zostawiłeś wczoraj jakiś klucz. – podałam mu do ręki drobiazg.

- Ta dzięki, tyle? – zapytał złym tonem. Obraził się?

- Tyle.. – zamknął mi drzwi przed nosem – Przepraszam. – powiedziałam jeszcze i zeszłam na dół. Jadę na zajęcia.

~~

Harry nie odzywał się cały dzień. Z tego, co wiem miał mieć dzisiaj trening kosza. Za trzy tygodnie ma zawody i ciężko się przygotowują, dlatego stwierdziłam, że prosto po zajęciach pojadę na hale i spędzę z nim czas. Wczoraj niezręcznie wyszło, a za parę dni ślub i nie chcę go widzieć w złym humorze.

- Jadę do domu zabrać cię? – chwycił mnie w drodze Will.

- Nie jadę w tamtą stronę, ale dzięki. Wyciągnęłam swój telefon i sprawdziłam lokalizację hali sportowej.

- Trening braciszka? Podwiozę cię, przy okazji zobaczę się z Cami. – mruknął i poszedł w stronę auta. Udałam się za nim. Czy jestem zła? Wcale, w ogóle. Dobra, macie mnie. Piekielnie.

Dotarliśmy pod duży budynek z wielkimi oknami. Już z zewnątrz słychać odbijanie piłki. Wchodzę do środka i kieruję się do dużych drzwi. W korytarzu są wejścia do szatni, a na samym końcu jest wejście do wielkiej sali, na której jest wiele trybunów. Byłam tu już, ale nie było wtedy tak pusto jak dziś.

- To ty leć, a ja poszukam mojej koleżanki. – poszedł w drugim kierunku. Denerwuję mnie, że mnie lekceważy, ale muszę się nauczyć, że nie mogę mieć ich dwóch. To nienormalne i nie realne.

Łapię za klamkę i otwieram wielkie, plastikowe drzwi.

- Potrzebuję na weekend parę... - kolega walnął go w ramię i praktycznie cała drużyna na mnie spojrzała. – Julia? Co ty tutaj robisz? – zapytał wyraźnie zaskoczony i jakby zestresowany. Podszedł do mnie spocony jak świnia i pocałował mnie w policzek. Momentalnie odsunęłam się od niego. Śmierdzi na kilometr.

- Niespodzianka. – powiedziałam z pewnym, odrobinę wymuszanym uśmiechem. Przybrał taki sam wyraz twarzy jak ja, złapał mnie za rękę i podprowadził do swoich kolegów.

- To moja dziewczyna. – przedstawił mnie.

- Słyszeliśmy o tobie wiele. Miło mi. – podał mi dłoń jakiś blondyn, sporo wyższy od Harrego. – Leć się przebierz i weź prysznic, przypilnujemy twojej dziewczyny. – zaśmiał się . Harry kiwnął głową i wybiegł z hali. – Umiesz grać?

- Ja i sport? – roześmiałam się – Nie i jeszcze raz nie. Nie nadaję się. Piłka robi mi krzywdę za każdym razem.

- Weź, na pewno nie jest tak źle. Trzymaj. – rzucił mi piłkę do kosza. – Podejdź tam i rzuć do celu.

- Na tą czerwoną linię. – dopytałam. Kolega kiwnął głową. Raz kozi śmierć. Rzuciłam. Piłka obróciła się wokół obręczy i niestety nie wpadła do kosza. – Mówiłam. – odparłam.

- Przynajmniej nie masz zeza. – wszyscy z drużyny zaczęli się śmiać, a ja z nimi. Taki komplement od najprzystojniejszych studentów.. zaszczyt.

Później oni także wyszli, a ja usiadłam na ławce przed budynkiem i oczekuję na Harrego.

- Jestem – wyrwał mnie z obserwacji nieba. Uśmiechnęłam się do niego i złapałam jego dłoń. – Coś się stało, że przyjechałaś? – zapytał, idąc.

Two faces   - Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz