Przepraszam, że wczoraj nie było
rozdziału 🙏 😇❤️#45
Z samego rana wstałam i ubrałam się w zwykłe czarne spodnie i tego samego koloru sweterek. Włosy rozpuściłam i dla odmiany ubrałam moje okulary. Mam wadę wzroku, ale dopiero wczoraj wieczorem ubrałam je po raz pierwszy od chyba dziesięciu lat. Stwierdziłam, że nie wyglądam w nich tak źle jak kiedyś i zdecydowałam je dzisiejszego dnia założyć. Trochę kręciło mi się w głowie gdy je ubrałam, ale to typowe. Jestem odzwyczajona. Szczerze muszę powiedzieć, że widzę o niebo lepiej. Kolory są nasycone i wszystko jest ostrzejsze. W tym momencie siedzę przed toaletką w mojej garderobie i maluję się na uczelnie. Will jeszcze smacznie śpi. Czasem też mam ochotę dłużej poleżeć, ale mam świadomość tego, że teraz bez makijażu się sobie nie za bardzo podobam. Po wczorajszym wieczorze nie rozmawialiśmy zbyt długo. Poruszaliśmy błahe tematy i później poszliśmy spać. Jednak dziś chciałabym zamienić z nim choć jedno słowo na temat Dylana. Ja rozumiem, że to przyjaciel, ale postawiłam się w jego sytuacji. Gdyby Maya go podrywała, to myślę, że Will nie był by zadowolony. Dlatego to ważne, abym mu wszystko wyjaśniła.
- William wstawaj! – budzę go gotowa do wyjścia. On jak zwykle otwiera oczy i uśmiecha się na mój widok. Wiszę nad nim i budzę go jak mamusia synusia. – Jedziemy na uczelnie, rusz tyłek. Ja jestem gotowa. – odparłam.
- Ja jestem gotowy wszędzie o każdej porze. – poruszył brwiami, a ja się roześmiałam. No jasne, wszędzie te jego zabawne teksty..
- Uwierz, że ja też. Dlatego ubieraj się. – wstał i dał mi całusa w usta.
- Pięknie pachniesz kocie. – jeszcze raz musnął moje usta i udał się do pobliskiej łazienki.
Kiedy Will był gotowy, odjechaliśmy spod apartamentowców na uczelnię. Droga zajęła nam dwadzieścia minut, bo zdecydowanie za dużo osób o tej samej godzinie próbowała przejechać przez centrum. Gdy dojechaliśmy pożegnałam się z Willem całusem i poszłam na swoje zajęcia.
- Hej, to ty jesteś Julia White? – w trakcie drogi do odpowiedniej klasy zaczepił mnie jakiś koleś.
- Tak, jakiś problem? – zapytałam.
- Możesz wyjść przed szkołę? – popatrzyłam na godzinę i pokiwałam głową. Do zajęć mam jeszcze dziesięć minut. Chłopak podprowadził mnie do drzwi wejściowych. Widzę go, stoi oparty o drzewo. Niechętnie podchodzę, bojąc się. Nie widziałam go już ponad miesiąc jak nie dłużej.
- Cześć. – odezwał się pierwszy – Proszę nie uciekaj, chcę tylko.. przeprosić. Zachowałem się jak debil. To mną rządziło. Mam teraz tygodniową przerwę po dwóch miesiącach.
- Harry...
- Pozwól mi dokończyć. – powiedział – Nie jestem w pełni wyleczony, nic podobnego. Udałem się na terapie. Julia, dziękuję i przepraszam. Naprawdę cię kocham, ale zrozumiałem, że serce nie sługa, no i przez moje zachowanie nic już nie będzie takie samo. Chcę cię szczerze przeprosić. Zaczynam nad sobą panować, dzięki tobie. Wiedz, że zmieniam się. Byłem zamknięty. Sam w jednym pomieszczeniu. Muszę ci powiedzieć, że dałem radę, bo myślałem.. o tobie. Zostanę tu do końca tygodnia. Chciałbym się z wami spotkać, ale na razie nie mogę. Jeszcze sobie do końca nie ufam. Jednak przyszedłem, aby ci wszystko wyznać i przeprosić. Przykro mi.
- Rozumiem. Nie będzie łatwo, ale przyjmuję przeprosiny. Widzę, że się zmieniasz. – uśmiechnęłam się do niego. Zostało mi pięć minut do zajęć – Will wie? – pokręcił głową.
- Nie wie nikt. Mieszkam w hotelu. Nie mów też nikomu, dobrze? Wrócę, pokaże się, ale jeszcze nie teraz. Nie umiem spojrzeć bratu w oczy. Nie po tym, co mu robiłem. A rodzice nawet nie wiedzę, że wyjechałem na terapię. Nikt nie wie. Teraz wracaj, bo nie możesz się spóźniać. – rzekł. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, ale podeszłam do niego i przytuliłam go. On ostrożnie odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się. Później odeszłam.
CZYTASZ
Two faces - Zakończone
Teen FictionMiłość nas połączyła. Uczucie, które nie ma definicji, uczucie, które jest najlepszym uczuciem pod słońcem. Powoduje uśmiech na twarzy człowieka. Bo w miłości nie liczy się wygląd. W miłości nie liczy się wiek, czy kolor skóry. Liczą się tylko i wył...