Rozdział - 16

4K 145 5
                                    

#16

Następnego dnia Harry zawiózł mnie do lekarza, ponieważ kostka mi spuchła i strasznie bolała. Philip nie wrócił do domu. Na szczęście miałam klucze i weszłam bezproblemowo. Harry zawiózł zwolnienie do swojej babci twierdząc, że dzisiaj to ja na pewno nie wybiorę się na zajęcia.

- Potrzebujesz czegoś? – zapytał po raz kolejny w ciągu tej godziny od przyjazdu ze szpitala.

- Nie traktuj mnie jak małego dziecka Harry. To tylko skręcona kostka, za niedługo przejdzie. Dam sobie radę. – powiedziałam mu. Cieszę się, że się mną opiekuje, ale jest to już uciążliwe, ponieważ nawet do łazienki musi mnie odprowadzać. Jest strasznie opiekuńczy. Normalnie jak mój dziadek. Od zawsze latał za mną w każdy punkt bojąc się o moje bezpieczeństwo. Twierdził, że w świecie pełnym zła czekają na mnie demony i różne sekty, albo najwyżej krzywa ziemia. Kochałam jeździć do babci, ale do dziadka niekoniecznie. Oczywiście mieszkali razem. Po śmierci ojca nasz kontakt ograniczył się do minimum. Nie wiem, czy się cieszyć, ponieważ w końcu jestem wolnym człowiekiem od opiekuńczości i od codziennych telefonów. Z drugiej strony taka babcia, z którą mogę porozmawiać, by się przydała. No trudno. Nic nie mogę zrobić w tej sprawie.

- Wiem, że dasz sobie radę. Jestem o tym przekonany. Ale martwię się. Chcę o ciebie dbać.

- A może odwrócimy role. Jak się dziś ty czujesz? – podkreśliłam zwrócenie jego osoby. Nie wiem, czy grypa żołądkowa mija tak szybko. Nigdy nie znałam się na różnego typu chorobach, ogólnie na człowieku.
Z biologii zawsze byłam na poziomie mniej niż podstawowym.

- Jest bardzo dobrze. Na pewno nic nie chcesz? – pokręciłam głową roześmiana. Ja już nie umiem do niego przemówić. – I tak skoczę do sklepu. Kupię ci.. – czeka na moją odpowiedź.

- Kup mi chipsy. – uśmiechnął się – paprykowe.

Dzień się kończy. Philip przyjechał do domu i nie zdziwił się widząc mnie z zabandażowaną nogą. Przywitał się i wszedł do swojego pokoju. Od tego czasu jeszcze ani razu nie wyszedł. Harry siedzi u mnie od samego rana, a ja chociaż jestem szczęśliwa, że się o mnie troszczy mam go też dość. Cały czas słyszę pytania, czy nie jestem głodna, czy nie chcę iść do toalety, albo nie chcę mi się pić. Ciekawe, czy wykąpać też mi się każe razem z nim.

- Harry dziękuję, ale myślę, że Philip mi pomoże gdybym potrzebowała pomocy. Ty idź już do domu. – uśmiechnęłam się lekko, a on dziwnie się skrzywił.

- Wyganiasz mnie?

- Nie no, skądże. Na pewno jesteś zmęczony, potrzebujesz snu. Idziesz jutro na zajęcia, ja też, więc spadaj. – popchnęłam jego ramię, a on udał, że się przewraca.

- No dobra, dobra. – uniósł ręce do góry – Ale już nie bij. – zaśmiał się i po pożegnaniu wyszedł. W końcu mogę odetchnąć. A teraz pora na kąpiel, albo szybki prysznic.

Dałam radę, a teraz zawijam nowy opatrunek. Coś mi nie wychodzi i cały czas się to rozwija.

- Szlag! – opadam. Już tracę cierpliwość.

- Ej, co tam? – wszedł jak zwykle bez płukania.

- To! – powiedziałam głośno i wskazałam na bandaż.

- Daj mi to. – położył sobie moją nogę na kolanie i zaczął zawijać biały materiał. – Za dwa dni będzie po problemie. – odparł.

- Skąd wiesz?

- A jak myślisz, dlaczego umiem opatrywać to coś? – zaśmiał się. Głupio mi, że on potrafi wykonać taką głupią czynność, a ja nie. – Ja też go widziałem. – szepnął cicho, a ja od razu wszystko sobie przypominam.

Two faces   - Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz