Rozdział - 14

4.2K 146 12
                                    

#14

Harry trzyma popcorn, a ja mam w ręce dwa bilety na najbliższy seans. Oczywiście jest to komedia, jakby inaczej. Ja jestem szczęśliwa, ale on chyba nie bardzo. Jednak nie chce tego pokazać i na twarzy cały czas gości mu uśmiech. Mamy miejsca dla par, dlatego idziemy na koniec sali kinowej.

- Wolisz po prawej, czy lewej? – zapytał, a po mojej odpowiedzi usiadł po lewej stronie.

Film się zaczął, ale wielkiego wrażenia jak na razie nie robi. Zamiast skupić się na fabule, ja myślę o zemście, o tym, co robi teraz Victoria, o chłopakach w domu, o przyjaciółce i o mamie. W tle gra muzyka, a ja nieoczekiwanie staję się wrażliwa. Z oczu płynie mi łza, sama nie wiem dlaczego. Po chwili wracam do oglądania. Patrzę na Harrego, a on śpi. Tak. Śpi. Chyba nie opłaca mi się go budzić, bo sama widzę, że ten film to wielkie nudy. Sama odpłynęłam w połowie, może nie do krainy morfeusza, ale jednak nie skupiłam się na komedii.
Kiedy pojawiły się napisy i zaświeciły się światła Harry się przebudził, ale chyba sam nie wiedział, że usnął, bo wstał jakby nigdy nic i zaczął poruszać temat filmu, jaki był ciekawy i nawiązał do głównych bohaterów. Oczywiście miłość jak zawsze wygrała.

- Głodna? – rzucił.

- Czemu nie. – powiedziałam. Po chwili byliśmy w restauracji. Za bardzo nie wiem, co oznaczają te skomplikowane nazwy dań. Nie byłam nigdy w luksusowej restauracji. Zazwyczaj jadam w typowych niezdrowych knajpach.

- Co podać? – Harry popatrzył na mnie, dając mi do zrozumienia, że mam mówić pierwsza, ale jak ja nawet nie wiem, co wezmę. Kto wymyśla te dania..

- A ty Harry co bierzesz? – zwróciłam się do niego. Mam nadzieję, że odpowie. Ceny tu też są niezłe, dlatego jeśli już nie umiem odczytać nazewnictwa to pokieruję się cenami jeśli Harry mi nie pomoże.

- To ja wezmę rigatoni i kieliszek wina, tego, co zwykle. – kelner zapisał słowa Harrego i popatrzył na mnie.

- Ja wezmę to samo. – uśmiechnęłam się, pracownik zabrał nam menu i odszedł.

- Nie masz pojęcia, co wzięłaś. Prawda? – wybuchnął śmiechem, a moja mina pewnie jest tego powodem. Skąd on to wie?

- Noo, tak jakby...

- No dobra. To będziesz miała niespodziankę. Powiem ci, że nie pożałujesz.

- Bardzo śmieszne. Możemy zmieniać temat? – poprosiłam drapiąc się po brodzie. Podobno tak robię, kiedy się denerwuję.

- Oczywiście. – odparł z łobuzerskim uśmiechem. Zagrajmy w pytania. – zaproponował.

- Tutaj? Śmieszny jesteś. – prychnęłam.

- Ja mówię serio poważnie. – uśmiech nie schodzi mu z twarzy.

- Nie będę grać w osobistą grę w publicznym miejscu. – teraz wybuchnął śmiechem, a ja go za to nienawidzę. Wszyscy się na nas popatrzyli. Prawdopodobnie mam twarz przypominającą obrus w tym lokalu. Dla jasności jest on bordowy.

- A tam. Nikt cię tu nie zna.

- Nie można być pewnym. Skąd wiesz, że nie ma tu moich znajomych? – teraz to ja powinnam się z siebie śmiać. Nigdy nie miałam znajomych nie licząc dziewczyn. Harry nie musi tego jednak wiedzieć.

- No to co. – podniósł ramiona w górę.

- Państwa zamówienie. – w odpowiedniej chwili jestem uratowana. Argumenty mi się już skończyły. Wino zostało mi wlane do kieliszka i postawiono przede mną talerz z makaronem.

Two faces   - Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz