Rozdział - 58

1.7K 79 12
                                    

#58

- Julia? Gdzie masz pilot, nigdzie go nie ma... - słyszę odgłosy dobiegające z salonu. Ja przebieram się w łazience. Dostałam niespodziankę od przyjaciółki. Sukienka w musztardowym kolorze do kolan. Rozkloszowana z odkrytymi plecami. Ciekawe gdzie ja ją ubiorę.

- Na stole był! - krzyczę.

- Ale nie ma! - wzdycham i wychodzę ubrana, by podać jej ten pilot, który nie mam pojęcia po co jej potrzebny – Wiedziałam, że jest stworzona dla ciebie, pięknie wyglądasz. - ależ komplementy lecą.

- Dziękuję, cudowna jest, ale jakoś się w niej dziwnie czuję. - mówię – Mówiłaś, że nie ma pilota? - patrzę się na nią z uśmiechem i podaję ten pilot który ostatecznie leżał przed nią. Ona włącza telewizor i coś tam pstryka, a ja idę z powrotem przebrać się w normalne ciuchy.

Wychodzę. Przy okazji wsypuje słodycze przyniesione przez Maye do misek i kładę je na stół. Nagle przyjaciółka podskakuje w miejscu. Uśmiecha się szeroko i każe mi usiąść. Wykonuję jej prośbę. Po kilku sekundach wcisnęła przycisk na pilocie i na ekranie zaczęły wyświetlać się zdjęcia nas. Ja i ona jako niemowlę, potem dziecko w wieku przedszkolnym. Kiedy bacznie podziwiałam slajdy z pięknymi dziewczynkami, Maya nalała nam wino do kieliszków. Podała mi jeden do dłoni i usiadła na kanapie tuż obok mnie. Podciągnęła kolana do góry jak ja i obserwowała moje reakcje, tak myślę.

- Boże... - wybuchnęłam śmiechem. Zdjęcie przedstawia mnie i Maye w pierwszej klasie liceum. Stoimy pod klubem z minami jakbyśmy co najmniej chciały kogoś pozabijać.. Pamiętam, że tamtego dnia byłam wściekła, bo zabrakło wejściówek na super artystę. Bliźniaczki weszły, więc my same udałyśmy się na jakąś domówkę do kolegi z klasy. Nie piłyśmy, no dobra, nie piłyśmy za dużo, bo rodzice byli w domu. Tam pierwszy raz Maya się zauroczyła w jakimś chłopaku rok starszym. Próbowałyśmy go wyczaić później, ale okazało się, że typ nie ma żadnych mediów i jest typowym kujonem. Przystojnym kujonem, ale gejem. Załamała się dziewczyna.

- Pamiętasz to? - Maya pokazuje palcem na tło zdjęcia. Dokładnie pamiętam. Nasza nocka i poznanie chłopaka przez internet, który obiecywał mi góry. W sumie mieszkał w górach i opowiadał, że będzie mnie po nich nosił. Nie był taki zły, ale gdy zobaczyłam jego zdjęcie zablokowałam go. Ok, nie powinnam patrzeć na wygląd, ale nie i jeszcze raz nie. Facet musi przynajmniej o siebie zadbać. Tak więc pozostało o nim jedynie fajne wspomnienie.

Później to w ogóle dusiłam się ze śmiechu. Każde zdjęcie wiązało się z jakimś wydarzeniem. Na przestrzeni lat uważam, że nawet te złe chwilę miały dobrą cząstkę.

Minęło bardzo dużo czasu, w sumie nie wiem ile. Ubyła jedna butelka, nie czuję się pijana. Czekam na mojego narzeczonego.

- Maya. Ty wiesz o zaręczynach, prawda? - bąknęłam.

- Nom. Sama wybierałam pierścionek, to musiała być magiczna chwila.. Gala, rodzina, znajomi. Ty w tej pięknej sukni, którą też wybrałam. – zaśmiała się – Musiało być wyjątkowo i romantycznie.

- Co? - w tamten wieczór miało się to wydarzyć, czy jak...

- Ahh jak nie chcesz opowiadać, to nie mów. Oglądamy nasz ulubiony program? - zapytała. Oczywiście, że w połowie odcinka zrezygnowałyśmy i włączyłyśmy śmieszne filmiki z internetu. Zaczęłam się tak panicznie śmiać, że bolała mnie szczęka, brzuch i całe ciało.

- Maya... Już nie mogę.. - zginam się ze śmiechu.

- Ja też. - odpowiada mając szeroki uśmiech. W rezultacie pauzuje filmik. W tym samym momencie drzwi do mieszkania otwierają się. Will na nasz widok przystaje w miejscu i zaczyna się śmiać. W ręku trzyma kwiaty i butelkę wina.. No tak, on nie wie o wizycie Mai - O Will, myślałam, że przyjedziesz odrobinę później. Tak jakby jutro. - zaciąga się śmiechem.

Two faces   - Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz