- Kurw...
- Philip! Nie przeklinaj przy dziecku! - wydarł się na niego ostatnio przewrażliwiony Will.
- Ty go ubierz. - mój brat podaje bluzę mojemu mężowi. Will bierze do ręki ubranie i rozgląda się na wszystkie strony.
- Ahh, oddaj mi to. - zgarnęłam bluzę i podeszłam do synka.
- Tak kochanie, mężczyźni nic nie umieją. Ty tylko jesteś takim słodkim, zdolnym chłopczykiem.
- Ja jus jestem duzy. - sepleni, a ja kiwam głową ze śmiechem.
Tak, jestem mężatką i matką. Nasz synek Chris ma już dwa latka. Nie spodziewane, jak ten czas tak szybko leci. Trzy lata temu zostałam żoną Williama Wood i teraz jestem Julią Wood. To wszystko było takie spontaniczne. Nigdy nie powiedziałabym, że tak potoczą się sprawy. Minęło siedem lat odkąd pojawiłam się w Los Angeles. Przez te siedem lat moje życie zmieniło się diametralnie. Nie narzekam, jest lepiej niż kiedykolwiek. Will skończył swoje studia, ja praktycznie też i stało się. W dwa miesiące zorganizowaliśmy piękną uroczystość. W międzyczasie wiele się działo, ale nasze życie bez problemików chyba by nie istniało. Ostatecznie jesteśmy we troje szczęśliwi i nie tylko my. Rodzice Willa rozwiedli się, oj były kłótnie, nawet w sprawa w telewizji, ale w rezultacie Will otrzymał duże udziały w firmie i prowadzi ją wspólnie z ojcem. Ja spełniłam się zawodowo, może nie uczę, ale otworzyłam przedszkole, teraz już sieć przedszkoli. Może nie to było moim marzeniem, ale czuję się spełniona. Nie żebym się chwaliła, ale jest dobrze, sieć się rozwija i jestem współwłaścicielem wielu placówek. Pewnie spytacie co z Harrym i panią Evą. No więc założyli swoją firmę za pieniądze, które otrzymali zrzekając się praw do firmy nowych Wood. A reszta? Reszta jest równie szczęśliwa jak my. Philip jest z Madeleine. Są dla siebie stworzeni, może i przesadzam, ale patrząc na nich, uśmiech sam wypływa na twarz. Oczywiście w każdym związku zdarzają się sprzeczki, ale miłość to jednak miłość. Są razem od ogniska w naszym domu. Maya za to mieszka ze swoim narzeczonym i planuje ślub, który odbędzie się już za miesiąc. Panikuje jak nikt inny, chce mieć wszystko perfekcyjnie zrobione, wszystko ma być dopięte na ostatni guzik. Pomagam jej, ale śmieje się z niej strasznie. No ale ja nie byłam lepsza. Miałam dwa miesiące na wszystko, na lokal, kościół, sukienkę, gości, dekorację. Jakby nie pomoc bliskich to nie wiem, czy dałabym sobie radę. Skończyło się wszystko skromną, piękną uroczystością tylko i wyłącznie z bliską rodziną. Żadne media nie wiedziały o niczym i bardzo dobrze. Jak się dowiedzieli to miałam dość. ,,Sławny właściciel wziął ślub", ,,Sławny William Wood spodziewa się dziecka. Osoby bliskie potwierdzają, że to dziewczynka. Jak na to wpłyną interesy?" Myślałam, że już nie wytrzymam tych telefonów i wiadomości. Ja jestem zwykłym człowiekiem, to co dopiero mają gwiazdy. Współczuję im. Jednak domek nad jeziorem ułatwił sprawę. Całą ciąże tam spędziłam. Urządziłam wspólnie z architektem nasze miejsce i relaksowałam się w ciszy. Po czasie nas wyśledzili, ale przynajmniej zrozumieli i dali mi spokój. Tak, to nasze życie. Ciągle inne, ciągle coś się zmienia, ale chyba już się przyzwyczailiśmy.
- Tak, jesteś już moim dużym mężczyzną. Mama wygaduje głupoty, jak zawsze. Ona od zawsze miała pesymistyczne myśli. - wziął Chrisa na ręce i zaczął się śmiać. Humor został ten sam. Nic się nie zmienił ten mój małżonek. Dalej jest przystojny, nawet bardziej. Szczególnie w garniturze co rano. Teraz w spodenkach i zwykłym t-shircie uśmiecha się do naszego syna, w tym wydaniu również przyciąga wzrok wielu kobiet. Na szczęście jest on tylko mój.
- Tata! Kujesz mnie tą blodą! - krzyknął mały i zrobił rozkapryszoną minę.
- Mamie się taki podobam. - podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.
CZYTASZ
Two faces - Zakończone
Teen FictionMiłość nas połączyła. Uczucie, które nie ma definicji, uczucie, które jest najlepszym uczuciem pod słońcem. Powoduje uśmiech na twarzy człowieka. Bo w miłości nie liczy się wygląd. W miłości nie liczy się wiek, czy kolor skóry. Liczą się tylko i wył...