Rozdział - 68

1.4K 88 16
                                    

#68

- Mamo, ale naprawdę ja się dobrze czuję. - próbuję ją przekonać. Jak się dowiedziała, że jestem z Harrym to dopiero był cyrk. Philip z nią porozmawiał, potem ona porozmawiała z Willem, i dopiero wróciła do mnie. Nie opuszcza mnie na krok. Zostawiła swoje tygodniowe dziecko, a przyjechała do takiej starej krowy jak ja. To niepojęte.

- Tak, oczywiście. Zostaję tu przynajmniej na trzy dni. Jestem wściekła, że dowiedziałam się z Internetu. Nie napisałaś nawet głupiego sms'a. Wkręcałaś mnie, że wszystko w porządku. - ma rację, źle postąpiłam, ale Alan jest ważniejszy. Ja nie chcę wiedzieć przez co przechodzi teraz Adam ze swoją matką. Mojej babci nie powiedzieli, bo ostatnio ma podobno kłopoty z sercem. Martwię się o nią. - Harry możesz już wyjść, jestem z córką. Zajmę się nią. - powiedziała nie miło.

- Mamo... - mój wzrok powinien jej wszystko wyjaśnić.

- Harry, jedź. Macie telefon. Załatwicie przez niego wszystko. No już, dobranoc. - ciągnie go za rękę i wyprowadziła za drzwi. Krzyknęłam jeszcze tekst przeprosinowy oraz wysłałam buziaka. Mama skarciła mnie wzrokiem, ale to ja powinnam to zrobić. Wygoniła mojego chłopaka.

- Dlaczego to zrobiłaś? - pytam.

- Bo chciałam. - ależ mi odpowiedź. Mam już dwadzieścia lat, halo, jestem dorosła. Ja jej partnerów nie wybierałam. - O matko! - przyłożyła dłoń do ust – Zupełnie zapomniałam. Muszę podjechać do centrum po coś. Will się tobą zaopiekuje. - że co?

- Przed chwilą wygoniłaś mojego chłopaka żeby zajął się mną jego brat, którego już nie wygoniłaś? - co ona robi? Nie przepada za Harrym ? Mi się wydawało, ze wcześniej lubiła się z nim.

- Will to dobry chłopak, ufam mu i jest przyjacielem Philipa, a to jego mieszkanie, dlatego on tu rządzi.

- To nie jego mieszkanie, to nasze wspólne. Również tu mieszkam. - odparłam.

- Tak, tak słonko. - pocałowała mnie w czoło i wyszła.

Po około dziesięciu minutach do mojego pokoju wszedł Will. Usiadł sobie na drugim skraju łóżka i przygląda mi się. Nie wiem, czy mam coś na twarzy, ale zaczynam się po niej dotykać.

- Coś cię boli? Głowa? - nagle nachyla się nade mną, a moje serce zaczyna bić szybciej. Will przykłada dłoń do mojego czoła, a ja pod jego dotykiem nie wiem co czuję. Moje ciało oblewają ciarki. - Nie masz gorączki. Wspomnienia wracają? - pyta i odsuwa się, a ja nagle widzę jego, nas, patrzących sobie prosto w oczy.

- Nic mnie nie boli. - mówię i zamykam oczy z myślą, że jeszcze coś sobie przypomnę. Lekarz mówił, że tak to będzie wyglądało. - Ja coś widziałam Will. - jego wzrok jest tak wcześniej, taki radosny.

- Co widziałaś?

- Nas, albo – zastanawiam się – To mogłam być ja i Harry, jesteście przecież identyczni. - widocznie smutnieje.

- Jakbyś czegoś potrzebowała, mów, przyjdę od razu.

- Will? - odwrócił się.

- Dziękuję za poświęcony czas, – myślę – a do tej dziewczyny zadzwoń, albo poczekaj. Jak to mówią. Kto czeka ten się doczeka. Albo inaczej to było, ale nie pamiętam. - uśmiechnęłam się.

- Lecz to czekanie najbardziej boli. Ale kiedy widzę twój uśmiech to już mi lepiej. - również się uśmiechnął, a we mnie to wzbudziło poczucie szczęścia. Powiedział to i wyszedł ciągle się uśmiechając.
~~
Moja mama ciągle mnie pilnuje, jest tu trzeci dzień, a nie opuściła mnie nawet na krok. Nie pozwoliła nikomu wchodzić do pokoju oprócz Philipa. Czasem Will wszedł, ale nie często. Dziwne, że przyjeżdżał tu codziennie rano i odjeżdżał jak poszłam spać.

Two faces   - Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz