28

352 10 3
                                    

Dzisiaj odbywa się pogrzeb. Ubrałam się w to

Ogarnęłam i zeszłam na dół, gdzie moja mama robiła jajecznica

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ogarnęłam i zeszłam na dół, gdzie moja mama robiła jajecznica.

-Chcesz może trochę-spytała
-Nie przełkne nic -powiedziałam zachrypnietym głosem po raz pierwszy od trzech dni
-Kochanie rozmawiałam wczoraj z Harrym i podjęłam decyzję że zostaniesz tutaj
-Co?
-Powinnaś odpocząć w ciszy i spokoju
-Dopiero co staracilam jednego brata, którego będę dziś żegnac i chcesz mi teraz odebrać następnego - krzyklam - nie zgadzam się jadę z Harrym do LA czy ci się to podoba czy nie
-Kochanie ja to robię dla twojego dobra
-Dla mojego dobra chcesz mnie zostawić w miejscu pełnym wspomnień, pełnym jego, gdzie na każdym kroku widzę jego uśmiechnięta twarz, to jak wyglupialismy się, jak przezywalismy wszystko razem?! Nie rozumiesz że ja tu nie dam rady być, jego jest tu za duzo-powiedzialam i upadłam na podłogę.

Chwilę później  objęły mnie ciepłe ramiona i poczułam ten charakterystyczny zapach mięty i cytyny. Odwróciła się i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Louis podniósł mnie z podłogi i wziął do samochodu i dopiero tam zobaczyłam że jest już 12.00. Zaraz za nami wsiadł Harry i Dylan, a moi rodzice z wujka i pojechali drugim autem. Na cmentarzu było dużo ludzi. Zobaczyłam Rikera i podbieglam do niego.
Przytuliłam go z całej siły a on odwzajemnil to również mocno. Po chwili usłyszałam szloch i dopiero teraz zauważyłam Rydel czyli siostrę Rossa. Odkleiłam się i chciałam do niej podejść ale ta odsuneła się ode mnie czym mnie zdziwiła bo zawsze się lubialysmy nawet żartowała że kiedyś zostaniemy rodzina.

-Jak śmiesz tu przychodzić
-Ja... zdziwiłam się
-To twoja pieprzona wina
-Moja? Przecież mnie tam nie było
-To przez Ciebie stał się sławny, to twoja wina że wyruszył w trasę, to on nas namówił na to wszystko bo ty wciągnęłaś go w ten świat - powiedziała a mnie zamurowało
-Skończ Rydel-powiedział Rike tobnie jest jej wina, sami chcieliśmy tego wszystkiego, to nie jej wina ze Ross wsiadł do auta i pojechał
-Właśnie że jej-krzykla czym wzbudziła ciekawość innych-wiesz gdzie pojechał Ross do sklepu bo wiedział że zbliżają się twoje urodziny, pojechał kupić Ci ten pieprzony prezent
-Ja ja
-Ty co? Nie wiedziałaś, no raczej bo to miała być jebana niespodzianka dla Ciebie
-Ja chyba już pójdę
-Tak nie jesteś tu mile widziana - powiedziała dziewczyna a ja wybuchłam płaczem i odwróciła się
Chłopacy widząc moja winę podbiegli do mnie a Louis odrazu mnie przytulił.
-Laura, zostań - powiedział Rike
-Ri nie jestem tu mile widziana
-Byłaś, jesteś nasza rodzina czy tego chcesz czy nie, masz prawo tu być Ross to twój przyjaciel
-Zostanę na pogrzebie ale nie będzie mnie na obiedzie - powiedziałam a blondyn pokiwal zrozumiale głową- A Laura nie zastałem cię w domu więc zostawiłem Ci coś w pokoju. Kochanie wiem że to dopiero jutro ale wszystkiego najlepszego

Taa super urodziny

Ceremonia była śliczna i gdy każdy podchodzil się pożegnać z chłopakiem. Podeszłam i położyłam na trumnie mój czarny zeszyt.

-Braciszku zrób coś dla mnie weź ze sobą ten zeszyt i napisz mi piosenki a ja pewnego dnia gdy do Ciebie dojde, przyczytam je i wysmieje wszystkie twoje błędy ortograficzne. Kocham Cie Roro i już zawsze będę - wyszeptalam i odwróciła się wpadając na czyjś tors. Podniosłam głowę i zobaczyłam Harrego

-Chodź kochanie wracamy do domu
-Do LA?
-Tam chcesz teraz być - spytał a ja pokiwałam twierdząco głową - Dobrze polecimy pierwszym samolotem
-Nie zostawiaj mnie tutaj
-Nigdy cię nie zostawie-powiedzial

Popatrzulismy jeszcze raz na trumnę przytuliłam ja i trzymając Harrego za rękę wyszliśmy z cmentarza. Obrocilam się ostatni raz i popatrzyłam na grób mojego przyjaciela

Żegnaj Roro

Sister and Brother✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz