-A jak mam się czuć. Mój brat jest w szpitalu Nie wiem co Powiem moim rodzicom po prostu czuję się do bani. pomimo tak fajnie rozpoczętego dnia. Ten cholerny telefon którego mogło by nie być- miałam w oczach łzy.
-Lucy kochanie nie płacz jest w porządku. Nic mu się wiele nie stało.
-Jak on mógł się odowodnić. Przecież dużo pił.
-On ostatnio też dużo wymiotował bo mu coś zaszkodziło jak jedliśmy sushi to znaczy on jadł bo ja wolałem pizze a Mike kebaba.
-Cholera...-przytuliłam się do Alexa.
-Spokojnie Lu wszystko bedzie dobrze. Wiesz że jest silny.
-Wiem ale i tak się martwie.
-Najważniejsze że żyję i będzie mógł wyjść niedługo ze szpitala.
Po 20 minutach wróciliśmy mojego brata. Nie spał. Przytuliłam go, a on pocałował mnie w czoło.
-Młody-powiedział do Alexa dość wycieńczonym głosem- Opiekuj sie nią. Zamieszkaj na jakiś czas u nas.
-Spoko Chris. Możesz na mnie liczyć.-powiedział Alex a Chris się uśmiechnął.
-Jak sie czujesz?-zapytałam
-Głowa mnie boli i nie czuje nogi.
-Biedny.
-Zrobiłem to z własnej głupoty. źle sie czułem ale wsiadłem do auta. -powiedział z wyrzutem do siebie.
-Teraz już nie ma co się obwiniać. -powiedział Alex.
-Idźcie już ja muszę się przespać przyjdźcie jutro po szkole.-powiedzial Chris.
-No dobra pa.
-Kocham Cię bracie pa.-powiedzialam i wyszliśmy.
Pojechaliśmy prosto do domu i zrobiliśmy sobie kolację. Po posiłku poszliśmy się ogarnąć i ułożyliśmy sie w łóżku.
-Jest już w porządku?-zapytal Alex.
-Teraz tak ale wiem że teraz Chris bedzie miał rehabilitację i to ja się bede musiała nim zająć.
-Pomogę ci nie zostawię Cię samej.
-A co mi chciałeś wczesniej powiedzieć? -zapytałam bo przypomniałam sobie rozmowie z nad jeziora.
-w sumie to zapomniałem.- powiedział i wziął telefon z szafki.
-No dobrze.-też wzięłam telefon i wtedy do pokoju wpadł John
- Gdzie jest Christian i gdzie jest auto?-zapytał.
-Chris jest w szpitalu a auto na parkingu policyjnym. To znaczy z auta nie ma co zbierać- ładnie ujął w słowach wszystko Alex.
-Co?!
-To co słyszysz.-powiedziałam.
-Wytłumaczcie o co chodzi bo jakoś dziś do mnie mało dochodzi.
-A ty wgl kiedyś dochodzisz?-zasmialismy sie z Alexem na moje słowa.
-Bardzo śmieszne wytłumaczycie?
-Usiądź.-powiedziałam i tak też zrobił.-Chris ostatnio źle sie czuł i dziś musiał gdzieś jechać i wsiadł do auta a czuł sie źle poprostu. Pojechał kawałek i zasłabł. Wjechał autem w drzewo. Spokojnie drzewo bardziej ucierpiało. Chris miał operacje prawej nogi i ma lekkie wstrząśnięcie mózgu.-odpowiedziałam Johnowi.
-A kiedy wyjdzie ze szpitala?-zapytał.
-Może za tydzień.-powiedziałam.
-A on co tu robi?
-Będzie tu mieszkał i mi pomagał i opiekował się mną.-powiedziałam- Teraz już możesz wyjść.
-W którym szpitalu jest?-zapytał stając przy drzwiach.
-Na West 277 nie jest daleko. Jutro po szkole idziemy do niego.-powiedziałam a on wyszedł.
-Dzięki!-krzyknął z korytarza.
-Spoko!- odkrzyknęła.
-Nie drzyj się kobieto bo oguchne.-zaśmiał się Alex
-Oj będę będę...
-Lubisz mnie wkurzać.-powiedział i odłożył telefon.
-Oj bardzo...-Niespodziewanie Alex mnie pocałował i nie skończyło się tym razem tylko na tym.
CZYTASZ
Sms /Hrvy [ZAKOŃCZONE]
FanficNieznajomy: jednak ci zależy skarbie. Ja: wcale nie. Chce poprostu wiedzieć kim jest mój stalker. Nieznajomy: ja cie nie stalkuje. Chce cie porostu poznać Ja: Tak tak... Nieznajomy: Nie wierzysz mi. Ja: a możesz przynajmniej powiedziec jak wygladas...