26

2.5K 84 8
                                    

-A jak mam się czuć. Mój brat jest w szpitalu Nie wiem co Powiem moim rodzicom po prostu czuję się do bani. pomimo tak fajnie rozpoczętego dnia. Ten cholerny telefon którego mogło by nie być- miałam w oczach łzy.

-Lucy kochanie nie płacz jest w porządku. Nic mu się wiele nie stało.

-Jak on mógł się odowodnić. Przecież dużo pił.

-On ostatnio też dużo wymiotował bo mu coś zaszkodziło jak jedliśmy sushi to znaczy on jadł bo ja wolałem pizze a Mike kebaba.

-Cholera...-przytuliłam się do Alexa.

-Spokojnie Lu wszystko bedzie dobrze. Wiesz że jest silny.

-Wiem ale i tak się martwie.

-Najważniejsze że żyję i będzie mógł wyjść niedługo ze szpitala.

Po 20 minutach wróciliśmy mojego brata. Nie spał. Przytuliłam go, a on pocałował mnie w czoło.

-Młody-powiedział do Alexa dość wycieńczonym głosem- Opiekuj sie nią. Zamieszkaj na jakiś czas u nas.

-Spoko Chris. Możesz na mnie liczyć.-powiedział Alex a Chris się uśmiechnął.

-Jak sie czujesz?-zapytałam

-Głowa mnie boli i nie czuje nogi.

-Biedny.

-Zrobiłem to z własnej głupoty. źle sie czułem ale wsiadłem do auta. -powiedział z wyrzutem do siebie.

-Teraz już nie ma co się obwiniać. -powiedział Alex.

-Idźcie już ja muszę się przespać przyjdźcie jutro po szkole.-powiedzial Chris.

-No dobra pa.

-Kocham Cię bracie pa.-powiedzialam i wyszliśmy.

Pojechaliśmy prosto do domu i zrobiliśmy sobie kolację. Po posiłku poszliśmy się ogarnąć i ułożyliśmy sie w łóżku.

-Jest już w porządku?-zapytal Alex.

-Teraz tak ale wiem że teraz Chris bedzie miał rehabilitację i to ja się bede musiała nim zająć.

-Pomogę ci nie zostawię Cię samej.

-A co mi chciałeś wczesniej powiedzieć? -zapytałam bo przypomniałam sobie rozmowie z nad jeziora.

-w sumie to zapomniałem.- powiedział i wziął telefon z szafki.

-No dobrze.-też wzięłam telefon i  wtedy do pokoju wpadł John

- Gdzie jest Christian i gdzie jest auto?-zapytał.

-Chris jest w szpitalu a auto na parkingu policyjnym. To znaczy z auta nie ma co zbierać- ładnie ujął w słowach wszystko Alex.

-Co?!

-To co słyszysz.-powiedziałam.

-Wytłumaczcie o co chodzi bo jakoś dziś do mnie mało dochodzi.

-A ty wgl kiedyś dochodzisz?-zasmialismy sie z Alexem na moje słowa.

-Bardzo śmieszne wytłumaczycie?

-Usiądź.-powiedziałam i tak też zrobił.-Chris ostatnio źle sie czuł i dziś musiał gdzieś jechać i wsiadł do auta a czuł sie źle poprostu. Pojechał kawałek i zasłabł. Wjechał autem w drzewo. Spokojnie drzewo bardziej ucierpiało. Chris miał operacje prawej nogi i ma lekkie wstrząśnięcie mózgu.-odpowiedziałam Johnowi.

-A kiedy wyjdzie ze szpitala?-zapytał.

-Może za tydzień.-powiedziałam.

-A on co tu robi?

-Będzie tu mieszkał i mi pomagał i opiekował się mną.-powiedziałam- Teraz już możesz wyjść.

-W którym szpitalu jest?-zapytał stając przy drzwiach.

-Na West 277 nie jest daleko. Jutro po szkole idziemy do niego.-powiedziałam a on wyszedł.

-Dzięki!-krzyknął z korytarza.

-Spoko!- odkrzyknęła.

-Nie drzyj się kobieto bo oguchne.-zaśmiał się Alex

-Oj będę będę...

-Lubisz mnie wkurzać.-powiedział i odłożył telefon.

-Oj bardzo...-Niespodziewanie Alex mnie pocałował i nie skończyło się tym razem tylko na tym.

Sms /Hrvy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz