Nieznajomy: pewnie sądzisz że jestem natrętnym pedofilem czy coś.
Ja: a nie jesteś?
Nieznajomy: w tym problem że nie jestem.
Ja: ale szkoda! Xd
Nieznajomy: wiem że Cię wkurzam ale napawde mi się podobasz.
Ja: a ty mi nie
Nieznajomy: jakbyś mnie zobaczyła to byś odrazu chciała ze mną być.
Ja: skąd ta pewność?
-Lucy z kim ty tak piszesz?
-A z nikim. Odpowiadam na różne posty.-sklamalam Alexowi.
-No dobrze to może teraz by tak...-powiedział mój chłopak i...
...zaczął mnie całować. Skończyliśmy w łóżku a potem postanowiliśmy iść się przejść po plaży. To był nasz romantyczny wieczór. Po spacerze poszlismy na kolacje, a były to owoce morza. W sumie naprawdę dobrze smakowały. Myślałam że będzie gorzej. Wróciliśmy do swojego pokoju nocną porą i postanowiłam usiąść przy basenie. Zadzwoniłam do Chrisa:
-Halo
-Hej
-No hej Lu. Jak się trzymasz?
-Alex chce żebym jak najmniej się smuciła. A u cb jak?
-No muszę jakoś dawać radę.
-A jak tam Ben?
-Mówił że przygotuje pomnik na grób mamy. Taki jaki tylko zechcesz.- wiem że on też miał łzy w oczach tak jak ja.
-Podziękuj mu i poeiedz że wyśle mu na pocztę mój projekt.
-Nie myśl o tym tylko wypocznij i wracaj szybko.
-Dobrze braciszku kocham Cię mocno pa.
-Ja Ciebie też kocham najmocniej we wszechświecie słonko moje pa.
Skończyliśmy gadać i wróciłam do pokoju.
Już był koniec mojego urlopu. Coś było mi dość niedobrze. Ale Nie wiem dlaczego. Ostatni dzień chciałam fajnie wykorzystać a mnie wzięło na wymioty. Poważnie, a chciałam zrobić dużo zdjęć. Piękna pogoda ładne widoki a ja w łazience hotelowej. Ja pierdziele zażyłam leki i w sumie pomogły. W samolocie moje mndłości wróciły. Chyba umrę. Poszłam do łazienki i znowu wymiotowałam. Powiedziałam Alexowi żeby poczekał na mnie na miejscu bo zaraz mi orzejdzie to znaczy na poczatku nie chciał przystac na to ale jednak się zgodził. Wyszłam z łazienki i stał sobie tak gościu i powiedzial do mnie.
-Wszystko w porzadku? Nie wygladasz za dobrze.
-Źle się czuje trochę. Coś musiało mi zaszkodzić.
-Możliwe. Pila Pani wodę?
-nie pani tylko Lucy.-podałam mu rękę.
-Luck-odrzekł mi i zrobił ten sam gest.
-Wypiłam trochę.
-A dokąd lecisz?-zapytał
-Los Angeles a ty?
-Tak się sklada że też tam lecę.
-Mieszkasz tam?-zapytałam.
-Nie, mam tam znajomych. Odwiedzam ich dość czesto i na dlugo zostaję. A ty mieszkasz pewnie.
-Tak mieszkam z bratem.
-A rodzice?-zapytał i przypomniał mi się wypadek mamy.
-Moja mama niedawno zmarła.
-Przkro mi nie chciałem ci zrobić przykrości
-nie wiedziałeś przecież.-odrzekłam-wybacz mi ale musze iść do chłopaka bo pewnie się martwi
-No a może wymienimy się numerami i kiedyś się spotykamy.
-W sumie czemu by nie- wymieniłam się z Luckiem nymerami i poszłam do Alexa.
-I jak skarbie?-zapytał
-W sumie w porządku. Już nie chce mi sie wymiotować.
-To dobrze. Ale jeżeli nie przejdzie to zaprowadze cie do lekarza chodzby siłą. Chris na pewno mi pomorze.
-Ty to jednak masz pomysły. Wiesz że nie lubię lekarzy.
-A no wiem i dlatego do niego pójdziemy.
CZYTASZ
Sms /Hrvy [ZAKOŃCZONE]
Hayran KurguNieznajomy: jednak ci zależy skarbie. Ja: wcale nie. Chce poprostu wiedzieć kim jest mój stalker. Nieznajomy: ja cie nie stalkuje. Chce cie porostu poznać Ja: Tak tak... Nieznajomy: Nie wierzysz mi. Ja: a możesz przynajmniej powiedziec jak wygladas...