35

1.8K 67 9
                                    

Nieznajomy: pewnie sądzisz że jestem natrętnym pedofilem czy coś.

Ja: a nie jesteś?

Nieznajomy:  w tym problem że nie jestem.

Ja: ale szkoda! Xd

Nieznajomy: wiem że Cię wkurzam ale napawde mi się podobasz.

Ja: a ty mi nie

Nieznajomy:  jakbyś mnie zobaczyła to byś odrazu chciała ze mną być.

Ja:  skąd ta pewność?

-Lucy z kim ty tak piszesz?

-A z nikim. Odpowiadam na różne posty.-sklamalam Alexowi.

-No dobrze to może teraz by tak...-powiedział mój chłopak i...

...zaczął mnie całować. Skończyliśmy w łóżku a potem postanowiliśmy iść się przejść po plaży. To był nasz romantyczny wieczór. Po spacerze poszlismy na kolacje, a były to owoce morza. W sumie naprawdę dobrze smakowały. Myślałam że będzie gorzej. Wróciliśmy do swojego pokoju nocną porą i postanowiłam usiąść przy basenie. Zadzwoniłam do Chrisa:

-Halo

-Hej

-No hej Lu. Jak się trzymasz?

-Alex chce żebym jak najmniej się smuciła. A u cb jak?

-No muszę jakoś dawać radę.

-A jak tam Ben?

-Mówił że przygotuje pomnik na grób mamy. Taki jaki tylko zechcesz.- wiem że on też miał łzy w oczach tak jak ja.

-Podziękuj mu i poeiedz że wyśle mu na pocztę mój projekt.

-Nie myśl o tym tylko wypocznij i wracaj szybko.

-Dobrze braciszku kocham Cię mocno pa.

-Ja Ciebie też kocham najmocniej we wszechświecie słonko moje pa.

Skończyliśmy gadać i wróciłam do pokoju.

Już był koniec mojego urlopu. Coś było mi dość niedobrze. Ale Nie wiem dlaczego. Ostatni dzień chciałam fajnie wykorzystać a mnie wzięło na wymioty. Poważnie, a chciałam zrobić dużo zdjęć. Piękna pogoda ładne widoki a ja w łazience hotelowej. Ja pierdziele zażyłam leki i w sumie pomogły. W samolocie moje mndłości wróciły. Chyba umrę. Poszłam do łazienki i znowu wymiotowałam. Powiedziałam Alexowi żeby poczekał na mnie na miejscu bo zaraz mi orzejdzie to znaczy na poczatku nie chciał przystac na to ale jednak się zgodził. Wyszłam z łazienki i stał sobie tak gościu i powiedzial do mnie.

-Wszystko w porzadku? Nie wygladasz za dobrze.

-Źle się czuje trochę. Coś musiało mi zaszkodzić.

-Możliwe. Pila Pani wodę?

-nie pani tylko Lucy.-podałam mu rękę.

-Luck-odrzekł mi i zrobił ten sam gest.

-Wypiłam trochę.

-A dokąd lecisz?-zapytał

-Los Angeles a ty?

-Tak się sklada że też tam lecę.

-Mieszkasz tam?-zapytałam.

-Nie, mam tam znajomych. Odwiedzam ich dość czesto i na dlugo zostaję. A ty mieszkasz pewnie.

-Tak mieszkam z bratem.

-A rodzice?-zapytał i przypomniał mi się wypadek mamy.

-Moja mama niedawno zmarła.

-Przkro mi nie chciałem ci zrobić przykrości

-nie wiedziałeś przecież.-odrzekłam-wybacz mi ale musze iść do chłopaka bo pewnie się martwi

-No a może wymienimy się numerami i kiedyś się spotykamy.

-W sumie czemu by nie- wymieniłam się z Luckiem nymerami i poszłam do Alexa.

-I jak skarbie?-zapytał

-W sumie w porządku. Już nie chce mi sie wymiotować.

-To dobrze. Ale jeżeli nie przejdzie to zaprowadze cie do lekarza chodzby siłą. Chris na pewno mi pomorze.

-Ty to jednak masz pomysły. Wiesz że nie lubię lekarzy.

-A no wiem i dlatego do niego pójdziemy.

Sms /Hrvy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz