35

1.7K 265 52
                                    

Tak jak myślałem, pod drzwiami razem z zakupami znalazłem się godzinę później, zaczynając zastanawiać się, czy aby na pewno dobrze zrobiłem przyjeżdżając tu.

Może Jongin wcale nie chciał mnie widzieć. Jest bardzo zajęty, a ja będę tylko odwracać jego uwagę od notatek.

Ale on musi coś zjeść i trochę odpocząć, a ja jako dobry i przykładny partner muszę tego dopilnować.

Nawet nie bawiłem się w pukanie. Wszedłem do środka, w duchu dziękując za to, że znałem kod do wejścia na klatkę schodową. Nie chciałem odciągać starszego od nauki.

– Jestem! – krzyknąłem, ściągając z siebie płaszcz, szalik, rękawiczki i buty. Było tu tak cholernie ciepło, że byłem w stanie ubrać się w jakąś koszulkę Jongina i chodzić tylko w niej, co w sumie nie było takim złym pomysłem.

Wszedłem w głąb pomieszczenia urządzonego w białych barwach. Gdzieniegdzie było widać prześwity czarnego oraz niebieskiego koloru, ale Kai postarał się, jeżeli chodzi o urządzenie salonu w bardzo sterylny sposób.

Naprzeciw wiszącego telewizora na białym dywaniku stała biała kanapa, o którą starszy opierał się plecami, powtarzając coś pod nosem. Na środku stał czarny stolik kawowy, aktualnie urozmaicony przez książki i notatki właściciela, po bokach białe pufy, w kącie pomieszczenia wielka biała donica z drzewkiem bonsai, obok niej biała komoda, na której ustawione były czarne ramki ze zdjęciami, a nad tym dwanaście niebieskich kulek i wskazówki, które robiły za zegar.

Lubiłem tu przebywać, chociaż to pomieszczenie było trochę nudne. Brakowało mi w nim kolorów, ale póki Kim dobrze się tu czuł, to ja także.

– I jak ci idzie? – podszedłem do starszego, składając szybkiego buziaka na jego czole. Musiałem uważać, żeby nie wywalić się o jedną z kilkunastu puszek po energetykach, które leżały rozrzucone w okolicach kanapy. – Umiesz już coś?

– Jak tak dalej pójdzie, to nauczę się wiązania pętli, kiedy będę próbował się powiesić – westchnął, nie spuszczając wzroku z notatek. – Cieszę się, że jesteś.

– Idę zrobić jedzenie. Postaraj się do tego czasu nie zabić. – odłożyłem zakupy w kuchni, która była oddzielona od salonu tylko wyspą kuchenną. Tam również było bardzo jasno, jednak kolorowe opakowania i przedmioty do gotowania czyniły to miejsce przyjemnym dla oka.

Jeszcze przed zrobieniem jedzenia pognałem do sypialni.

Była bardzo przytulna, urządzona w kremowo–brązowych odcieniach. Różniła się od reszty pomieszczeń, ale taki był zamysł, kiedy Kai ją aranżował. Miała być ulubioną częścią tego mieszkania, aby mógł leżeć w niej godzinami razem ze swoją drugą połówką.

Przebrałem się w o wiele za dużą bluzkę Jongina i jego szorty. Może i wyglądałem komicznie, ale było mi bardzo wygodnie.

Mogłem zabrać się za robienie jedzenia, obserwując przy tym bacznie swojego mężczyznę.

Był strasznie zmęczony, najprawdopodobniej zarwał całą wczorajszą noc, ponieważ na kilometr można było zobaczyć wory pod jego oczami. Co chwila kładł dłoń na czole, albo uderzał się delikatnie w policzki. Na stole stały dwa dzbanki po kawie.

Wyglądał jak wrak człowieka, a kiedy przymykał powieki wydawało się, jakby od razu miał zasnąć.

– Ile nie spałeś? – spytałem podczas filetowania kurczaka.

– Dzisiaj rano zacząłem się uczyć.

– Nie kłam. Widzę, że to się ciągnie od jakiś dwóch dni. Nie lepiej będzie, jak pójdziesz spać?

– Dam radę. Jestem już przy końcu.

I na tym skończyła się nasza rozmowa, jednak nie spuściłem wzroku z mężczyzny nawet na chwilę.

Naprawdę bardzo było mi go szkoda, jednak wiem, że przechodzi to, co większość młodych ludzi na świecie, i że to normalne.

Tyle, że serce mnie boli, kiedy widzę, jak Jongin wycieńcza swój organizm przez jakiegoś Kanga czy chuj wie kogo, którego mógłbym teraz zajebać.

Z takimi myślami skończyłem robić posiłek dla chłopaka, będąc dumnym ze swojego talentu kulinarnego.

W międzyczasie sprzątnąłem też puszki z salonu i wszystkie niepotrzebne śmieci walające się po pomieszczeniu.

Z dwoma miseczkami i pałeczkami ruszyłem do salonu, siadając obok wyższego. Nie spojrzał na mnie nawet na chwilę, tak bardzo pochłonięty był nauką.

– Czas na przerwę, nie sądzisz? – wziąłem do ręki zeszyt i odłożyłem go na stół, zmuszając drugiego do kontaktu wzrokowego. – Zjedz coś ciepłego.

To był pierwszy raz dzisiaj, kiedy popatrzył na mnie. Jego spojrzenie stało się łagodniejsze, uśmiechnął się delikatnie pod nosem i przytaknął, jednak zamiast miseczki wziął do ręki notatki, powtarzając następne formułki.

– Nie wierzę... - westchnąłem, postanawiając, że trochę mu pomogę. Chwyciłem w ręce jego porcję, zabierając się za karmienie chłopaka. Na początku chciałem robić to przez kilka pierwszych kęsów, jednak pochłonęło mnie to tak bardzo, że zapomniałem o swoim jedzeniu, które stygło na stoliku.

Teraz ważny był tylko i wyłącznie Jongin.

– Smakuje ci?

– Tak, jest pyszne - powiedział z pełnymi ustami, co wywołało u mnie cichy śmiech.

Kiedy miska Jongina była już pusta i po kilkunastu zapewnieniach mnie, że nie jest już głodny (nie przekonał mnie), uwinąłem się szybko ze swoją porcją, kilka razy podstawiając mu kawałek mięsa do ust, który posłusznie zjadał ze smakiem.

Odniosłem naczynia do zlewu i posprzątałem trochę w kuchni, niedługo po tym wróciłem do salonu.

Usiadłem za Jonginem na kanapie, oplatając go nogami w pasie. Pochyliłem się i pogłaskałem włosy wyższego, zerkając mu przez ramię.

Nic nie mogłem zrozumieć z jego notatek, wszystko wydawało się być nielogiczne.

– Nie chcesz iść spać?

– Jest w porządku – mruknął. Wiedziałem, że ma ochotę ziewnąć, ale tego nie zrobi, żebym się nie martwił i na niego nie krzyczał.

– Nie o to pytałem.

– Jeżeli jesteś zmęczony to idź spać.

– Jongin...

– Muszę się tego nauczyć – westchnął, opierając się o moją klatkę piersiową. – Do twarzy ci w moich ubraniach. - pocałował moją łydkę, zabierając się za głaskanie jej.

Tęskniłem za tym, od czasu rozpoczęcia się sesji nie widzieliśmy się ani razu. Nie sądziłem, że aż tak zacznie mi na nim zależeć, że nie będę mógł wytrzymać kilku dni bez jego obecności i drobnych pieszczot.

– Brakuje mi ciebie – mruknąłem, chwytając jego twarz w dłonie. Patrzyliśmy na siebie do góry nogami, jednak nie przeszkadzało nam to.

Czułem, że on również za mną tęsknił, nie umiał tego długo ukrywać.

– Jeszcze trochę musimy poczekać. – zanurzył dłonie w moich włosach i połączył nasze usta w czułym, delikatnym pocałunku, za którym obaj tak bardzo tęskniliśmy.

Całowaliśmy się długo i powoli. Była to chwila relaksu, podczas której chociaż na chwilę Kai zapomniał o nauce i notatkach, skupiając się tylko i wyłącznie na mnie.

Niedługo po tym starszy zasnął w moich ramionach, podczas gdy ja głaskałem go po głowie i śpiewałem kołysanki dla dzieci.

***

Przyznawać się, kto był soft na tym rozdziale tak bardzo jak ja?

Wyjeżdżam w niedzielę na hel, oprócz fokarium i wraków statków, co warto tam zobaczyć?

0815260818 co myślicie?

Anti Virgin I Chanbaek I CzatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz