56

1.3K 194 70
                                    

– No czeeeeeść – przeciągnąłem samogłoskę, kiedy tylko otworzyłem drzwi wejściowe. Po drugiej stronie stał Sehun z wielkim bukietem czerwonych róż w dłoniach. – To dla mnie?

– A widzisz gdzieś tu innego Luhana? – blond czupryna wychyliła się zza bukietu, uśmiechając się do mnie szeroko. – Wyglądasz prześlicznie.

Jak na zawołanie zrobiłem się cały czerwony, zapraszając starszego do środka.

To był pierwszy raz, kiedy Sehun mnie odwiedził, więc od rana chodziłem cały zestresowany. Co chwila ścierałem kurz z mebli, poprawiałem makijaż, sprawdzałem, czy jedzenie jest w porządku.

Ah, no tak, jedzenie.

Kiedyś powiedziałem starszemu, że trochę gotuję, więc nalegał, żebym coś dla niego przygotował.

– Pamiętaj, że to nie będzie jedzenie jak z restauracji – zacząłem, kiedy Hun zrzucił z siebie płaszcz. Skierowałem się do kuchni po wazon, aby móc wstawić do niego kwiaty. – Oczywiście będzie dobre, ale jesteś przyzwyczajony do innego jedzenia i n-

Przerwała mi dłoń, którą mężczyzna objął mnie w pasie i odwrócił przodem do siebie, podczas gdy nalewałem wody do wazonu. Pochylił się przy tym nieznacznie w moją stronę, przez co zrobiło mi się naprawdę gorąco.

– I nie wiesz, czy będzie mi smakować? – uśmiechnął się szarmancko, wzmacniając uścisk, przez co o mało co nie wypuściłem z dłoni wazonu. – Nie martw się o to, skarbie. Jeżeli gotujesz tak dobrze jak wyglądasz, to czuję, że nie będę chciał jadać nigdzie indziej. – przejechał wargami po moim policzku, następnie powoli odsunął się, odebrał ode mnie bukiet i wyszedł z pomieszczenia.

– Co z nim... – westchnąłem, chwytając się za serce. – A ty się zamknij, słyszysz? – warknąłem, a po wzięciu kilku głębszych oddechów wróciłem do gotowania.

***

Przygotowanie całości nie trwało jakoś długo. Zdążyłem zastawić stół już wcześniej, wystarczyło tylko kilka minut, podczas których ryż i warzywa doszły do siebie, a mięso było idealne do zjedzenia.

Nałożyłem nam danie na talerze, zanosząc wszystko do salonu, gdzie czekał na mnie Sehun.

– Masz kieliszki do wina? – spytał po chwili, kiedy położyłem przed nim talerz z jedzeniem.

– Wina? – zmrużyłem oczy, nie wiedząc co powiedzieć. – Znaczy no... Nie przygotowałem żadnego wina. Mam tylko wodę, ewentualnie coś gazowanego. – skarciłem się w myślach przez to, że nie pomyślałem o takim czymś. To było oczywiste, że Sehun nie będzie pił czegoś tak pospolitego jak oranżada, ale umówiliśmy się, że to ja przygotuję obiad i zjemy tak, jak to ja mam w zwyczaju. – Mogę iść do sklepu, jeżeli chce-

– Przestań, jest okej. – posłał mi ciepły uśmiech, wstając od stołu. – Chcesz wody czy czegoś kolorowego?

– Woda będzie okej. – skinął głową i zniknął z pokoju. Ja w spokoju zająłem miejsce, czekając aż starszy wróci z dzbankiem.

Na szczęście udało mu się go znaleźć, więc po chwili siedzieliśmy i zajadaliśmy się w najlepsze.

O ile tak mogę nazwać to, że Oh jadł powoli i w skupieniu, a ja nie mogłem nic przełknąć. Bałem się, że coś nie wyszło, że dodałem za dużo przypraw, albo będzie ich za mało. Nawet nie miałem ochoty tego spróbować, nie chciałem się już totalnie załamać.

– Nie jesteś głodny? – spytał po chwili mężczyzna, odkładając swoje pałeczki na bok.

– Nie mam ochoty.

Anti Virgin I Chanbaek I CzatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz