44.[2]

1.5K 236 198
                                    

- Obiecuję, że rano Cię zabiję - westchnął Lu, odgarniając moje włosy z oczu. Zaraz obok stał Soo, posłusznie głaszcząc mnie po plecach, kiedy zwracałem zawartość całego swojego żołądka do muszli klozetowej, obiecując sobie po raz kolejny, że to ostatni raz kiedy piję alkohol.. - A teraz posłusznie się wyrzygaj, nie będziemy po tobie sprzątać w salonie.

Nie mam pojęcia, kiedy doprowadziłem się do takiego stanu.

Chanyeol zaciągnął mnie na dwór, gdzie urządziliśmy zawody, które stały się niemałym wydarzeniem. Pełno osób stało i nas dopingowało, Jongin zebrał zakłady, nikogo nie powstrzymywało to, że jest środek marca i nadal jest cholernie zimno.

Szliśmy łeb w łeb jakoś przez pięć minut, pijąc kieliszek za kieliszkiem oraz drinka za drinkiem na czas, dopóki Yeol nie zachłysnął się podczas opróżniania ostatniej szklanki taniego alkoholu, dzięki czemu wygrałem, znów powodując u niego depresję i chęć mordu w tym samym momencie.

Później wróciłem do domu, gorące powietrze jebło mnie tak bardzo, że po chwilowej rozmowie z Luhanem, który musiał mnie przytrzymywać, abym prosto stał, zwymiotowałem w doniczkę z jakimś fikusem. Biedaczek najprawdopodobniej przez to uschnie.

Reszta poszła szybko, Xiao zatargał mnie do toalety, pojawił się Do i zaczęli mi pomagać, rzucać pocieszające słowa, tylko Han czasem mówił coś o zabiciu mojej osoby, ale całkowicie go ignorowałem, dobrze wiedząc, że nie będzie w stanie mnie skrzywdzić.

Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi na śmierć i życie, nie ważne co.

- Zabijcie mnie - jęknąłem płaczliwie między falami wymiotów, modląd się nad toaletą o jakikolwiek cud, który postawi mnie na nogi.

I, cholera jasna, długo nie musiałem błagać niebios, ponieważ po chwili w pomieszczeniu zjawił się Kim Jongin, który tylko po zobaczeniu mnie w takim a nie innym stanie, podniósł mnie na równe nogi, wycierając papierem toaletowym resztki wymiocin z ust.

- Baekhyun, kontaktujesz? - Pomachał mi przed oczami, na co tylko przytaknąłem, jednakże po sekundzie odsunąłem go, znów wracając na klęczki. - Jak bardzo jest źle?

- Zabijcie mnie.

- Powtarzasz się - westchnął Xiao, powracając do odgarniania moich włosów.

- Naprawdę, zabijcie mnie.

- Nie umrzesz jako prawiczek, nie pozwalam - krzyknął Kai, klękając obok mnie. Ujął moją twarz w dłonie, mając zupełnie w dupie to, że cały kleję się od potu, alkoholu i zawartości żołądka, która postanowiła wyjść z niego nie tą stroną co trzeba. - Dasz radę doprowadzić się do stanu używalności?

- Dlaczego miałbym? - Odsunąłem go trochę od siebie, aby splunąć kilka razy do toalety. Czułem, jak bardzo mam zdarte przez to wszystko gardło.

Wymioty to najgorsza rzecz na świecie.

- Yeol napierdolił się tak, że rzuci się na wszystko co mu podstawimy, więc rusz dupę, póki jakaś cycata tleniona blondyna ci go nie obrabia - klepnął mnie w pośladek, biorąc moją twarz ponownie w dłonie. - Wyglądasz jak żywe zwłoki, ale wierzę w ciebie i twoją chęć przestania być.... dziewiczkiem? Tak to powinienem nazwać?

- W sumie to nie wiadomo, bo prawiczek to bardziej od zamoczenia - Xiao zaczął oglądać swoje paznokcie, intensywnie o czymś myśląc.

- A dziewica to żeńskie, a jednak nasz Baekkie ma penisa i nie ma waginy - Soo podrapał się po brodzie, mrużąc przy tym oczy.

- Dobra, nie ważne. Ważne, żebyś dał się zaruchać, prawda? Rusz się i leć do niego, bo inaczej to ja cię rozdziewiczkuję, a to nie będzie przyjemne. Boże, rozdziewiczkuję brzmi okropnie. Jak dobrze, że my nie mamy tego problemu, prawda skarbie?

Anti Virgin I Chanbaek I CzatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz