Ubrany w szarą koszulę, czarne rurki, tego samego koloru lakierki i beżowy płaszcz kroczyłem ulicami Seulu, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swojej ulubionej kawiarni, która stała się nią tak naprawdę przez przypadek.
Przez jednego mężczyznę, który najprawdopodobniej za kilka minut straci życie i przyrodzenie.
Oh Sehun, parszywy kłamca i łajdak, który jakimś powalonym sposobem rozkochał mnie w sobie, opierając nasz związek na kłamstwie.
Wiem, że wiek nie gra roli, ale powinien być szczery od samego początku.
Nie mam zamiaru mu tego odpuścić, na pewno tego nie zrobię.
Niech zapłaci za to, że poczułem się jak szmata.
Pchnąłem drzwi znajdujące się pod wielkim szyldem Starbucks, wzrokiem od razu odszukując powód mojego wkurwienia.
Przez chwilę się zawahałem, jednak nie mogę tak tego zostawić.
Niech się tłumaczy, czekam na to.
Pewnie podszedłem do stolika, opadając na krzesło. Założyłem nogę na nogę, unosząc brew w górę.
Sehun siedział tam, nerwowo przygryzał wargę, ściskał mocno nogi i patrzył się na mnie niepewnie, po kilku sekundach się uśmiechając.
- Przyszedłeś... - Westchnął, próbując złapać mnie za rękę, którą położyłem na stole. Szybko odsunąłem ją, obdarzając mężczyznę zabójczym spojrzeniem. - Lu, skarbie, ja chciał-
- Zamknij się - uciszyłem go ruchem dłoni. Od razu zamilkł, a ja mogłem spokojnie wyłączyć dźwięk w telefonie, uprzednio przeglądając przez chwilę instagrama.
No co?
Niech czeka.
Daję mu czas na mentalne przygotowanie się, powinien być wdzięczny.
- Luhan, kawa dla ciebie! - Krzyknęła kobieta za barem.
Niczego przecież nie zamawiałem.
Podniosłem się wolno z siedzenia, biorąc przygotowany specjalnie dla mnie napój.
Caramel macchiato...
Podziękowałem skinieniem głowy, otwierając kubek, aby wsypać do środka brązowy cukier.
Sehun zamówił dla mnie kawę? Chce mnie w ten sposób udobruchać?
Jego niedoczekanie.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego na wynos. Miał jakieś plany względem mojej osoby?
Oj, jak mi przykro, nic z tego nie wyjdzie.
Wróciłem na miejsce, gdzie Oh siedział jeszcze bardziej zdenerwowany niż wcześniej.
Wziąłem dość duży łyk kawy, stawiając ją potem na stole.
- Mam mało czasu, jestem już umówiony. Lepiej, żeby to było coś ważnego.
- Z kim jesteś umówiony? - Spytał zdziwiony, otwierając delikatnie usta. - Dlaczego uciekłeś z Busan? Nie odbierałeś moich telefonów. Martwiłem się, wiesz? Co się dzieje?
- Nie powinno Cię to interesować.
- Luhan, do cholery, przypominam ci, że jeszcze jestem twoim tatusiem! - Starał się opanować krzyk, żeby nie zwrócić na siebie uwagi.
Prychnąłem cicho, bawiąc się kubkiem.
- Jeszcze.
Wiedziałem, że to go już całkowicie zgasiło.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, którą przerywała tylko muzyka lecąca z głośników.
Uznałem, że teraz to ja zacznę.
- Wiem już wszystko - oznajmiłem, patrząc się na twarz swojego... sponsora. Tak mogę go nazwać.
Położyłem podbródek na dłoni, łokieć opierając o blat stołu.
- Lulu, to nie tak...
- Więc jak?
- Wiem, że tych chłopaków było wielu, ale tylko ty się dla mnie liczysz! - Zaczął, czym totalnie mnie zaskoczył. On w ogóle wie, dlaczego jestem wściekły?! - Nawet nie umiem powiedzieć, ilu ich było, ale od poznania ciebie z żadnym nie sypiam! Z ręką na sercu, przysięgam ci to Lu!
- Czy ty naprawdę jesteś aż takim idiotą? - Byłem coraz bardziej wściekły. - Nie obchodzi mnie to, ilu facetom włożyłeś penisa w dupę, chodzi o to, że mnie perfidnie oszukałeś! - Zerwałem się z miejsca, zwracając swoimi krzykami uwagę wszystkich zebranych w tym miejscu.
- Usiądź, robisz niepotrzebne zamieszanie - pociągnął mnie za rękę, abym z powrotem zajął swoje miejsce.
- Niepotrzebne zamieszanie? Dwadzieścia pięć lat, ta, od razu! Jesteś ode mnie, kurwa, młodszy. Czy ty wiesz, jak ja się teraz czuję?! Gdybyś powiedział od razu nie byłoby tej sytuacji! Jesteś pierdolonym oszustem i nawet nie próbuj się tłumaczyć - wstałem z miejsca, biorąc do ręki kawę.
Stanąłem obok siedzenia, na którym spoczywał mężczyzna, otwierając kubek.
Dumny z siebie odwróciłem go nad głową ukochanego, uśmiechając się wrednie, kiedy napój zaczął spływać po jego ciele.
- Tak na przyszłość, wolę podwójne americano - odstawiłem kubek na stół i po prostu sobie poszedłem, wyciągając chusteczkę z kieszeni płaszcza, aby wyrzec w nią ręce.
Kiedy byłem już poza budynkiem, wyjąłem ze spodni telefon, wchodząc na kakaotalk, gdzie widniała od kilku minut nowa wiadomość.
KawałekMięsa : I jak, wszystko poszło zgodnie z planem?
SoGood : Tak. Dosłownie wszystko.
KawałekMięsa : To teraz czekamy
SoGood : Tak, czekamy
Czekamy, aż Sehun zacznie odkupować swoje winy drogimi prezentami.
KawałekMięsa : Naprawdę chcesz go AŻ tak wydymać z hajsu?
SoGood : Myślał, że wydyma kurwę?
To teraz kurwa wydyma jego.
CZYTASZ
Anti Virgin I Chanbaek I Czat
FanfictionZdesperowany Baekhyun prosi Jongina o pomoc w znalezieniu przystojnego mężczyzny, który będzie w stanie pozbawić go ostatek niewinności. Luhan zajmuje się szukaniem idealnego tatusia, który spełni każdą jego erotyczną zachciankę. A Kai... wystar...