Od mojego wprowadzenia się do Chanyeola minęło naprawdę mało czasu, jeżeli tak można nazwać wspólnie przeżyte półtora miesiąca.
Udało mi się w miarę wrócić do pełni sił. Choroba ustąpiła, jednak zdążyłem się dowiedzieć, że wystawiłem swój organizm na naprawdę ciężką próbę, przez co mogę odczuwać jeszcze przez dłuższy czas skutki tego zaniedbania.
Właśnie dlatego nie rozstawałem się z witaminami w tabletkach, kapsułkach do picia i z elektrolitami, których miałem już kilka paczek.
Park był przejęty moim stanem zdrowia. Kupował lekarstwa, kiedy miał wolny czas siedział ze mną w salonie, gdzie znajdował się mój pokój.
W pokoju, który był przeznaczony jako gościnny, nie było nawet materaca, o łóżku nie wspominając. Oczywiście rozumiałem to - młodszy nie przyjmował za dużo gości.
Dlatego też nie chciałem narażać go na jeszcze większe koszty. Na sofie było mi wygodnie.
Co do umowy, którą miałem podpisać z Vogue, wszystko poszło bardzo sprawnie. Zaledwie kilka dni od mojej ostatniej rozmowy z Lu, Chanyeol zawiózł mnie do głównej siedziby.
Było tam ładnie, ludzie byli dość przyjaźni, ale nie tak bardzo jak kobieta, która się mną zajmowała.
Jej głównym znakiem rozpoznawczym były czerwone paznokcie i bardzo wyrazisty makijaż, który bardzo pasował.
Ogólnie rzecz biorąc Chaerin była przepiękną kobietą.
Oczywiście tym razem dokładnie przeczytałem warunki umowy, które okazały się być dla mnie bardzo korzystne.
Zamiast sztywnej atmosfery, jakiej się spodziewałem, spotkałem się z naprawdę w porządku osobami, ostatecznie pijąc z CEO czasopisma kawę przy jednym stole.
- Co robisz? - Spytałem, wchodząc do kuchni, aby zrobić nam coś do jedzenia na obiad.
Mogłem się chociaż odwdzięczyć w ten sposób. Nie gotowałem jakoś najgorzej. Ważne, że było zjadliwie i nikt po zjedzeniu nie umierał.
- Czytam - mruknął znad ekranu telefonu, obserwując przez chwilę jak kręcę się po kuchni, aby ostatecznie wrócić do wcześniejszego zajęcia. - Nie chcesz niczego zamówić?
- Nie smakuje ci moje jedzenie? - Zmrużyłem oczy, robiąc niezadowoloną minę, której oczywiście nie zauważył. Westchnąłem tylko na to, jak bardzo miał mnie w głębokim poważaniu i kontynuowałem przygotowywanie składników. - Chcę się czymś zająć. Nudzi mi się, a ty nie powinieneś jeść codziennie pizzy.
- Czasem jem kebaba - wziąłem głęboki oddech, próbując jakoś opanować chęć rzucenia głupiej odpowiedzi. To on aktualnie mnie utrzymywał, więc musiałem być grzeczny na tyle na ile było mnie stać. - Za niedługo nie będziesz się nudził.
- To znaczy?
- Zaczynasz pracować. Mam nadzieję, że się cieszysz? - Oznajmił, na co przytaknąłem głową, czego nie mógł zauważyć. - Co dzisiaj jemy?
- Ryż w sosie curry z wołowiną. Czy twoja umowa jest dla mnie korzystna?
- Co? - Młodszy nagle zainteresował się mną, odkładając telefon na bok. Zająłem się szukaniem ryżu, próbując jakoś zignorować spojrzenie wypalające mi dziurę w plecach. - O co ci chodzi?
- O warunki twojej umowy. Nie przeczytałem jej, a chciałbym się dowiedzieć, czy jest ona dla mnie korzystna - będąc szczerym, bałem się porzuszania tego tematu. To nie tak, że mu nie ufałem, jednak Luhan zasiał we mnie ziarno niepewności.
CZYTASZ
Anti Virgin I Chanbaek I Czat
FanfictionZdesperowany Baekhyun prosi Jongina o pomoc w znalezieniu przystojnego mężczyzny, który będzie w stanie pozbawić go ostatek niewinności. Luhan zajmuje się szukaniem idealnego tatusia, który spełni każdą jego erotyczną zachciankę. A Kai... wystar...