Jeżeli mam streścić to, co działo się przez ostatni miesiąc, to zajmie to więcej czasu niż mógłbym się spodziewać.
Lay wrócił do nas miejmy nadzieję że na stałe, wynajął gdzieś mieszkanie na obrzeżach Seulu i już raz udało nam się z nim spotkać na mieście przy pierwszym od kilku lat piwie.
Co do Luhana i Sehuna, trudno opowiedzieć ich sytuację w kilku słowach. Może powinienem rozpocząć od tego, że kilka dni po ich spotkaniu w Starbucksie, Xiao pojawił się przed drzwiami domu młodszego z dwiema ogromnymi walizkami, powiadamiając o tym, że wypowiedział umowę na mieszkanie i od tego czasu wprowadza się do mężczyzny. Cóż, Sehun podczas jednej z prób ubłagania starszego powiedział, że mógłby z nim zamieszkać choćby i zaraz. Sam wykopał sobie grób, biorąc pod uwagę to, jak Lu zaczął zachowywać się w stosunku do niego. Wspominał mi kiedyś, że trzeba zachować twarz, póki łoży na niego pieniądze.
Od tego czasu dużo się zmieniło, a podejście Hana do partnera przypominało podejście Kyu do Junmyeona.
Możnaby było się na tym zatrzymać, ale na jaw wyszła jedna, bardzo drobna sprawa. To niby nic, ale okazuje się, że Nick "Vivibitch" zapoczątkował ukochany piesek rasy Bichon Frise, który przez kilka miesięcy przebywał w rodzinnym domu Sehuna. Tak, nie brzmi groźnie, bo co mogłaby zrobić taka mała, urocza istotka, którą chce się non stop przytulać i zajmować. Właśnie w tym tkwi problem, ponieważ zwierzę jest oczkiem w głowie młodego biznesmena, przez co jego cała uwaga z Chińczyka w połowie przeniosła się na psa.
Warto też wspomnieć, że Vivi i Luhan nie zostali przyjaciółmi. Już przy pierwszym spotkaniu, kiedy tylko Oh wyszedł na chwilę z salonu, pies zaczął gryźć ulubione spodnie mojego przyjaciela, zostawiając w nich dość duże dziury na nogawkach.
Nic takiego, ale właściciel stanął po stronie swojego pupila, tworząc pomiędzy nowym współlokatorem a zwierzakiem jeszcze grubszy mur.
Kai i Kyungsoo pielęgnowali swoją miłość, która rosła w siłę bardziej, niż wszyscy się spodziewali. Jongin palił mniej marihuany, chociaż co jakiś czas zdarzyło mu się przyjść na trochę grubsze picie do nas do domu zaprawione odrobiną zioła, ale tylko sporadycznie i o wiele rzadziej niż zawsze. Wpływ mogło mieć też to, że organizowanie imprezy powitawczej dla Yixinga oraz uczczenia mojego sukcesu zajmowało dużo czasu.
A co do mnie i Chanyeola...
- Jestem wykończony. Kiedy dostanę trochę wolnego? - Jęknąłem, jedząc już drugiego BigMaca w przeciągu dziesięciu minut. - Hormony mi buzują, nie patrz się tak.
- Nic przecież nie mówię - westchnął, podjeżdżając na podjazd mojego aktualnego miejsca zamieszkania, wzdychając ciężko. - Luhan znowu siedzi przed domem i pali. Sehun nic mu na to nie powie?
Spojrzałem w stronę domu sąsiadów, prychając pod nosem. Taki widok powoli stawał się codziennością, tak jak popielniczka położona na stopniu przed drzwiami do domu biznesmena.
- Raz próbował, ale Lu przypalił mu kolano papierosem - powiedziałem trochę niezbyt wyraźnie przez kanapkę, która zajmowała prawie całą moją buzię.
Po śmierci ciotki wróciłem do siebie na tyle, żeby móc funkcjonować i normalnie z ludźmi o tym rozmawiać. Przynajmniej raz w tygodniu jestem na cmentarzu, aby z nią porozmawiać. We wszystkim wspiera mnie Chanyeol, który ostatnimi czasy stał się dla mnie dużym oparciem, za co byłem mu ogromnie wdzięczny.
Praca modela zajmowała tak na dobrą sprawę cały mój wolny czas. Nie spodziewałem się, że przyciągnę do siebie wiele osób, ale tak się stało, dzięki czemu moja twarz widniała w każdym wydaniu Vogue Korea.
Chanyeol miał jeszcze mniej czasu. Pracował z innymi modelami, zajmował się obróbką graficzną, wszystko robił najlepiej jak umiał. Na całe szczęście rok akademicki dobiegł końca, bo nie wyobrażam sobie, co by zrobił gdyby do tego wszystkiego dorzucić jeszcze studia. Najpewniej wyzionąłby ducha, a ja musiałbym zbierać jego zwłoki.
Przy życiu utrzymywały nas plany imprezowe, gdzie mieliśmy się doskonale bawić. Mogło być to trudne, ponieważ przez zainteresowanie moją osobą, Chan stawał się prawdziwą gwiazdą. Zdarzyło się kilka razy, że ludzie podchodzili do nas na ulicy i prosili o zdjęcia, zaczynało powstawać wiele fanfiction na nasz temat, które czytałem, kiedy nikt nie patrzył, nie raz zalewając się przy nich rumieńcem.
- Mam dość tego małego gówna - wydarł się Lu, kiedy opuściłem pojazd, wywołując tym cichy śmiech u Parka.
- Sehun wie, że tak go nazywasz?
- Na niego to już wogóle nie mam siły - westchnął, przyglądając się pojazdowi wjeżdżającemu na ich posesję. - O wilku mowa.
- Cześć skarbie - wykrzyczał z wielkim uśmiechem na twarzy blondyn, powodując tym moją rozczuloną minę. Zachowanie mężczyzny w stosunku do całej tej sytuacji było przeurocze i chyba takie, jakie na początku założył Lu, że będzie. Codziennie przywoził ze sobą bukiet kwiatów, jakąś biżuterię, albo nowe ubranie, na które Han za bardzo nie zwracał uwagi. Dopiero, kiedy młodszy szedł spać, otwierał je i piszczał z zachwytu. Osiągnął to co chciał, zachowując się przy tym tak jak normalnie ma w zwyczaju.
Jak najgorsza suka.
- Mówiłem, że masz mówić do mnie hyung, niewychowany gówniarzu - warknął, przewracając oczami. - Przywiozłeś obiad?
- Tak. Dzisiaj mamy krewetki, cieszysz się? Wziąłem więcej, bo wiem, że bardzo je lubisz - próbował schylić się i pocałować Xiao, od którego otrzymał uderzenie w kostkę i wkurzoną minę.
- Mówisz mi, że jestem gruby? - Chanyeola najwidoczniej bardzo bawiła ta sytuacja, ponieważ ledwo co powstrzymywał śmiech. Nie powiem, mi samemu trudno było się opanować, choć nie powinienem cieszyć się z cudzego cierpienia.
- Skarbie, wiesz, że nie o to mi chodziło.
- Hyung. Kiedy ty się nauczysz? - Przewrócił oczami, wpatrując się w Vivi wskakującego prosto na właściciela, kiedy ten otworzył drzwi od domu.
- Widzę, że ostry z ciebie tatusiek, młody - Krzyknął Park, dając upust rozbawieniu.
***
SoGood : Zapierdolę tego kundla przy pierwszej nadarzającej się okazji, przysięgam.
KawałekMięsa : Biedny Sehun
WysokieCzoło123 : xDDDDDDD
ChinaSheep : Pogódźcie się, a nie odwalasz cyrki z jakimś pudlem.
Ten pudelek jest bardzo uroczy.
SoGood : Zło wcielone.
KawałekMięsa : Lu, mówimy o piesku, a nie o tobie
SoGood : Wypierdalaj.
WysokieCzoło123 : Właśnie, impreza będzie w tę sobotę, mam nadzieję, że wszyscy przyjdą.
ChinaSheep : Nie no, wtedy akurat mam plany...
WysokieCzoło123 : ...
ChinaSheep : Żartuję przecież xD
WysokieCzoło123 : Masz szczęście.
Chociaż nie wiem, kogo powinieneś się bardziej bać.
Mnie, bo urządzam imprezę
Czy Baeka, który znowu zrobi tyle jedzenia, że nie zjemy tego przez najbliższy miesiąc
ChinaSheep : Obu coś czuję.
KawałekMięsa : Mnie bardziej
WysokieCzoło123 : Dobra, ja lecę, Jongin za chwilę wróci do domu, muszę mu odgrzać obiad.
ChinaSheep : Ja też uciekam, mam kilka rzeczy do zrobienia.
SoGood : TO BYDLE ZAŁATWIŁO SIĘ NA MÓJ PŁASZCZ, MAM DOŚĆ.
KawałekMięsa : Naucz korzystać Sehuna z toalety, błagam cię.
WysokieCzoło123 : XDDDDDD
CZYTASZ
Anti Virgin I Chanbaek I Czat
FanfictionZdesperowany Baekhyun prosi Jongina o pomoc w znalezieniu przystojnego mężczyzny, który będzie w stanie pozbawić go ostatek niewinności. Luhan zajmuje się szukaniem idealnego tatusia, który spełni każdą jego erotyczną zachciankę. A Kai... wystar...