– Kurwa...
– Tak, tobie też dzień dobry – usłyszałem zaraz przy swoim uchu, przez co zamarłem, starając się przypomnieć sobie, co przeskrobałem.
Otworzenie oczu było czymś niemożliwym, samo leżenie przyprawiało mnie o silne zawroty głowy. O podniesieniu tyłka z łóżka nie było mowy, na pewno nie w takim stanie.
Ale...
Chwila...
Łóżka?
– Jak bardzo mam przejebane?
– Cóż... – usłyszałem westchnięcie przy swoim uchu, co jeszcze bardziej mnie zmartwiło. – Zwymiotowałeś na zupełnie obcych ludzi z balkonu. O tyle dobrze, że żaden z nich cię nie zna. Powinieneś dostać szlaban na alkohol do końca życia. - Lu przeczesał moje włosy, wzdychając ciężko. – Ile pamiętasz?
– Bitwa alkoholowa, wymiotowałem do jakiejś doniczki, później toaleta, murzyn Jongin, dupek Yeol i balkon.
– I tak nieźle.
– Masz moż-
– Wodę gazowaną? – wcisnął mi do rąk zimną butelkę, do której od razu się przytuliłem. – Nie dałeś rady się z nim przespać, a szkoda.
– Jego wina. – otworzyłem oczy, wgapiając się w blondyna. – Zasnął zanim zdążyłem zdjąć mu spodnie.
– Do dupy. – poklepał mnie po ramieniu, pomagając przejść do pozycji siedzącej. A bardziej to zaczął mnie ciągnąć za ręce, abym ruszył swoją, cytuję, wychudzoną pizdę i zszedł z nim na dół, żeby pokazać innym, że jednak przeżyłem.
– Puść mnie – burknąłem, powstrzymując wymioty. Cholera, moje gardło jest w opłakanym stanie. – Czego nie pamiętam?
– Cóż... Miałem pilnować Sehuna, ale usłyszałem jakieś przekleństwa i krzyki ludzi. Bałem się, że Kai coś odjebał i Kyungsoo sam ma wszystko na głowie, ale minąłem się z Jonginem na korytarzu, kiedy biegł do pokoju Junmyeona. Wtargaliśmy cię do środka, ponieważ wielka jebana rozgwiazda Baekhyun wykurwiła się na pół balkonu i sobie tam zasnęła. Kai eksmitował Yeola z pokoju, a ja czuwałem przez godzinę nad tobą, żebyś się nie udusił własnymi rzygami. Ostatecznie przy tobie zasnąłem.
– Chwila – burknąłem, chwytając się za głowę. – Pan seksowny się schlał?
– Wygłaszał mowę przed wszystkimi. Wiesz, jaki to był dla mnie wstyd?
– Pierdolisz głupoty. – w przypływie odwagi podniosłem się z materaca, co było jednym z największych życiowych błędów, ponieważ o mały włos nie przytuliłem się twarzą do parkietu. Xiao złapał mnie kilka centymetrów nad podłogą, starając się nie skomentować tego, co właśnie się stało.
I dobrze. Niech nic nie mówi.
Han, pomimo głośnych protestów, sprowadził mnie na dół, gdzie czekała na mnie reszta naszej wesołej załogi. Podzieliliśmy się typowo pół na pół, jeżeli chodzi o samopoczucie po imprezie.
Kai i Kyungsoo rozmawiali o czymś podczas jedzenia płatków owsianych, miska obok nich należała najprawdopodobniej do Lu, który pomagał mi w utrzymaniu równowagi.
Jedynie Sehun razem z Chanyeolem siedzieli nad poranną kawą, wgapiając się w nią, jakby była ich nieżywą matką, bądź coś w tym rodzaju.
– Baekkie!
– Nie tak głośno. – ja, oraz dwójka żałobników spojrzeliśmy zabójczym wzrokiem na Jongina, który zaczął cichutko przepraszać. Boże, aktualnie wszyscy ludzie mnie wkurwiają.
CZYTASZ
Anti Virgin I Chanbaek I Czat
FanfictionZdesperowany Baekhyun prosi Jongina o pomoc w znalezieniu przystojnego mężczyzny, który będzie w stanie pozbawić go ostatek niewinności. Luhan zajmuje się szukaniem idealnego tatusia, który spełni każdą jego erotyczną zachciankę. A Kai... wystar...