W skali od 1 do 10 jak bardzo mnie kochacie za to, że już dzisiaj jest rozdział?
***
– Walisz whisky i papierosami, – pierwsze słowa skierowane przez Jongina w moją stronę były cholernie miłe i motywujące.
Gdyby nie to, że byłem odrobinę znieczulony, dostałby ode mnie po twarzy.
– Ciebie też miło widzieć. – uściskałem go mocno, przenosząc wzrok na stojącego obok Do. – Masz przejebane, jesteś tego świadomy, prawda?
– Nawet nie wiesz jak bardzo – wpadłem w ramiona Kyu, stojąc z nim tak przez chwilę.
Impreza była organizowana w mieszkaniu Kaia. Miałem wątpliwości na początku co do tego, ile ludzi to mieszkanie może pomieścić, jednak trzeba było przyznać, że organizator wszystko przemyślał, ponieważ w mieszkaniu było dobrze ponad pięćdziesiąt osób, a liczba z każdą chwilą zaczynała się zwiększać.
Ruszyłem w głąb mieszkania, próbując zostać niezauważonym do czasu przyjazdu Luhana, jednak na moje nieszczęście, Junmyeon jakoś wypatrzył mnie w tym tłumie.
– Baekhyun! Czekałem na ciebie! – zaczął przeciskać się przez kilka osób, prawie rozlewając swojego drinka na jedną z dziewczyn. Oczywiście posypała się głośna masa przekleństw, jednak mężczyzna nic sobie z tego nie robił. Z uśmiechem stanął przede mną, podczas gdy ja modliłem się w duchu, aby ktoś przez przypadek dźgnął mnie nożem, bo, naprawdę, z tym człowiekiem nie jestem w stanie wytrzymać. – Wypijemy razem drinka? Albo coś?
– Drink brzmi okej. – westchnąłem ciężko, próbując nie zastanawiać się nad tym, co miało znaczyć „albo coś".
Dałem się zaprowadzić do aneksu kuchennego, mając nadzieję, że na wypiciu szybkiego drinka się skończy, a ja będę mógł ze spokojem odejść, jednak tak się nie stało. Luhana wciąż nie było, jednak on miał w zwyczaju się spóźniać. Nie widziałem też nigdzie Chanyeola, który powinien już tu od dawna być.
Pozostało mi tylko słuchanie nudnych opowieści Suho, który starał się wyglądać dobrze w moich oczach, jednak nie za dobrze mu to wychodziło. Próby łapania mnie za tyłek nie pomagały, jednak chyba nie potrafił tego zrozumieć.
A przynajmniej nie rozumiał mojej ręki, która dawała mu do zrozumienia, że jego dotyk jest mi zbędny.
Pewnie stałbym tak jeszcze przez dłuższy czas, gdyby w odsieczy nie przybył mi przerośnięty wieżowiec z puszką piwa w ręce, któremu nagle zachciało się uwiesić ramieniem na mojej szyi.
– No cześć wam. – kiwnął głową do skołowanego Junmyeona, któremu jakoś nie za bardzo spodobało się, że Chanyeol jest tak blisko mnie. – Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
– Tak właściwie to-
– Jasne, że nie. – szybko przerwałem odpowiedź, posyłając mu wdzięczne spojrzenie. – Mam do ciebie pewną sprawę, chodź ze mną. Przepraszam Suho, ale musimy już znikać. – uśmiechnąłem się przepraszająco do mężczyzny, zastanawiając się, czy zorientował się, że skłamałem. Pewnie tak, nie jestem dobrym aktorem.
Wyrwałem się z uścisku Parka, chwytając go za nadgarstek, aby razem z nim zniknąć w tłumie nowych osób. Miałem nadzieję, że Junmyeon nie wpadnie na pomysł, aby pójść za nami. Tego bym chyba nie przeżył.
– Narzucał się? - usłyszałem, kiedy tylko stanęliśmy w, według mnie, bezpiecznej odległości od Suho. Nie wiem, co jest nie tak z tym mężczyzną, że nie może zrozumieć, że nie znaczy nie.
CZYTASZ
Anti Virgin I Chanbaek I Czat
FanfictionZdesperowany Baekhyun prosi Jongina o pomoc w znalezieniu przystojnego mężczyzny, który będzie w stanie pozbawić go ostatek niewinności. Luhan zajmuje się szukaniem idealnego tatusia, który spełni każdą jego erotyczną zachciankę. A Kai... wystar...