80

819 102 32
                                    

Odgarnąłem grzywkę, która już od jakiegoś czasu wchodziła mi do oczu, jednak wcześniej nie przeszkadzała mi ona tak jak wcześniej.

To było zdecydowanie za dużo. Sehun stojący zdecydowanie za blisko w stosunkowo dużej windzie przyprawiał mnie o drgawki, a nawet nie starał się zrobić żadnego kroku właśnie w tę znaczącą stronę.

Po prostu stykał swoje ramię z tym moim, to było wszystko.

Jednak nadal, po tym co dla mnie zrobił, jak minął cały ten wieczór...

Postarał się.

Tak cholernie postarał się, aby wszystko było idealne specjalnie dla mnie.

Ukradkiem spojrzałem na kosz piknikowy, który starszy trzymał w ręce, przypominając sobie spokojny wieczór, jaki razem spędziliśmy.

Całkowicie spokojnym też nie mogłem go nazwać, odznaczająca się malinka na szyi dawała znać innym, że nie byliśmy tylko znajomymi. Że wyszliśmy już ze strefy tylko i wyłącznie sponsoringu.

- Jesteśmy - rzucił Oh wychodząc z windy, a ja zaraz za nim.

Byłem dwa kroki z tyłu, obserwując jego delikatnie zgarbioną sylwetkę oraz powolne kroki. Kołysanie bioder wyższego raziło mnie w oczy jak nigdy wcześniej. Zwracałem uwagę na najmniejsze drgnienie ciała, choć wcześniej nie zdarzało mi się tego robić.

Powinienem zacząć?

Powiedzieć coś?

Czy cokolwiek w tym kierunku zrobić?

- Hej, Lu - zaczął, kiedy byliśmy w połowie drogi do naszego pokoju, aby móc zakończyć następny dzień krótkich wakacji.

- Tak? - Przechyliłem nieznacznie głowę, czekając aż mężczyzna zacznie mówić dalej.

Ten tylko odwrócił się w moją stronę i pokonał dzielący nas dystans, wypuszczając po drodze z ręki kosz piknikowy, po czym przyszpilił mnie do ściany i patrzył się na mnie przez dłuższą chwilę, jakby zastanawiając się nad czymś.

Nie pocałował mnie.

Nie zrobił tego, chociaż podświadomie bardzo chciałem, aby połączył nasze usta.

Stał, patrząc na moje w połowie już przymknięte oczy i gotowej pozycji, aby oddać się w całości i pozwolić zrobić ze sobą na co tylko miał ochotę.

Chciałem znów mieć go blisko, tak jak na plaży kilkanaście minut temu.

Tęskniłem za tym, choć minęła niezbyt długa chwila.

Akceptował to, że nie chcę zrobić tego znaczącego kroku w naszym związku, że na razie to dla mnie za dużo.

Ale... Jakim związku?

Czy my jesteśmy w jakimkolwiek związku?

Za dużo dla mnie?

Ale przecież często sam tego tak bardzo chcę, że zaczynam wariować od samych spojrzeń.

- Chodźmy już. Monitoring - zaśmiał się starszy, odsuwając przy tym. Złapał w dłoń kosz i ruszył dalej, nie oglądając się za mną, choć tak bardzo chciałem, aby spojrzał na moje ciało.

Stałem tak przez chwilę, nie mogąc zrozumieć, czego tak właściwie chce moje serce.

Co mam zrobić, żeby nie zawieźć Sehuna?

Mówił, że poczeka, aż będę gotowy. I chociaż wszyscy zapewniają, że nie odpuści mnie sobie tak łatwo, ja wciąż się boję, że coś pójdzie nie tak.

Anti Virgin I Chanbaek I CzatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz