67

1.2K 167 70
                                    

- Jestem - krzyknąłem w progu, ściągając z nóg zimowe buty.

Niby zrobiło się już trochę cieplej na dworze, ale mi cały czas było zimno, okej?

Bóg niech błogosławi Sehunowi za ogrzewanie podłogowe, bo bez niego najprawdopodobniej bym zamarzł.

Po założeniu kapci i odłożeniu torby z ubraniami przy kanapie w salonie, skierowałem się na piętro gdzie w swoim osobistym biurze siedział mężczyzna, porządkując jakieś papiery.

Kiedy tylko mnie zobaczył, odłożył to co miał w rękach na biurko.

-Przytulisz się do mnie, czy mam czekać w nieskończoność? - Zaśmiał się, podchodząc do mnie, aby złączyć nas w szczelnym uścisku. Również go objąłem. Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyliśmy i jeżeli mam być szczery to trochę się stęskniłem, chociaż od ostatniego spotkania minęło tylko kilka dni.

- Skończyłeś pracę? - Spytałem, podnosząc głowę w górę, pozwalając starszemu pocałować mnie w czoło. - Co będziemy dzisiaj robić?

- Zostało mi tylko podkładanie dokumentów na półkę i będzie wszystko. Hmm... Chciałbyś może coś obejrzeć?

- Horror? - Powiedziałem z szerokim uśmiechem, co chyba niezbyt przypadło do gustu mężczyźnie. Przygryzł dolną wargę, nie wiedząc co mi odpowiedzieć. - Proszę. Bardzo ładnie proszę...

- Dobrze - Oh przytaknął, wracając do porządkowania papierów. Wydawał się być jakiś spięty, ale puściłem to mimo uszu. Pewnie przez pracę - W takim razie ty czegoś poszukaj, a ja dokończę i do ciebie zejdę, zgoda? Możesz się też iść od razu umyć jeżeli chcesz.

- Jasne - podniosłem kciuk w górę, szybko schodząc na dół.

Stamtąd wziąłem swoje rzeczy, poszedłem pod prysznic, chociaż o wiele bardziej wolałem usiąść w jacuzzi, które wręcz do mnie wołało.

Ono chciało, abym przeleżał w nim całą wieczność.

Tak, ja rozumiem mowę drogich przedmiotów.

One wszystkie chcą należeć do mnie.

Musiałem się niestety pospieszyć, więc zadowoliłem się krótkim staniem pod dyszą, a podczas ubierania się zauważyłem, że nie wziąłem ze sobą bokserek, po które muszę zejść na dół.

No to zajebiście Lu. Ale żeś się wkopał...

Poza tym... GDZIE W TEJ ŁAZIENCE SĄ RĘCZNIKI?!?!

Przetarłem dłonią twarz, czując jak zaczynam się powoli pocić ze stresu.

Wyjrzałem przez drzwi, czy aby gdzieś w pobliżu nie kręci się starszy, z ulgą uznając, że mogę przejść niezauważony.

No, prawie, ponieważ musiałem przejść przed drzwiami biura Sehuna, które na szczęście były przymknięte na tyle, abym mógł w ułamku sekundy przez nie przebiec.

Dobra, do dzieła.

Wziąłem koszulę od piżamy, aby zakryć przyrodzenie, przecierając przy tym spocone już czoło.

Wystawiłem jedną ze stóp z pomieszczenia, dołączając do niej po chwili drugą. Serce waliło mi jak jeszcze nigdy wcześniej.

Słyszałem, że mężczyzna z kimś rozmawia, więc mogłem ze spokojem prześlizgnąć się przed drzwiami.

To zajmie ci mniej niż minutę Luhan. Spokojnie. Uspokój się, będzie dobrze. Jeden krok, drugi krok, właśnie tak. To jest przecież niemożliwe, żeby-

Anti Virgin I Chanbaek I CzatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz