– Odbierz ten durny telefon, Park - darłem się, przeskakując z nogi na nogę, aby w ten sposób się rozgrzać.
Nienawidziłem wczesnej wiosny, było zdecydowanie za zimno. Byłbym w stanie jakoś to przeżyć, gdyby na ulicach był śnieg, co zdarzało się dość często, a nie od groma kałuży, w które kierowcy z wielką chęcią wjeżdżali, aby opryskać zmarzniętych przechodniów.
– Przykro mi, ale nie mogę Pana wpuścić - powiedział ochroniarz, który popijał najprawdopodobniej entą herbatę tego dnia.
Yeol oczywiście zapomniał, że mieszka na strzeżonym osiedlu i nie wpuszczą mnie do niego, jeżeli nie powiadomi ochroniarzy o moim przybyciu. Istniała jeszcze możliwość, że specjalnie ignoruje moje dobijanie się i chce, żeby mi dupa odmarzła.
I, cholera, ma bardzo skuteczne te plany.
Po kilku dłuższych chwilach, podczas których chyba zdążyłem się zakumplować z bardzo miłym mężczyzną z ochrony, zadzwonił telefon. Chłopak szybko go odebrał, a ja po krótkiej rozmowie i sprawdzeniu mojego dowodu osobistego mogłem zostać wpuszczony na osiedle.
Tyle z tym niepotrzebnego pierdolenia się...
– Zagadałem się z Sehunem, wybacz. – otworzył mi drzwi zanim jeszcze zapukałem, zapraszając mnie do środka. – Luhan zasnął na kanapie, a on miał chwilę wolnego czasu, więc wyszedł na ogród.
– Winny się tłumaczy – prychnąłem, ściągając płaszcz, a zaraz potem buty. – Mam nadzieję, że moja pizza ma bardzo dużo mięsa.
– Mam nadzieję, że wołowina i salami ci wystarczy. – ruszył przodem, kierując się do salonu. – Za chwilę zacznie się mecz, więc mamy co oglądać.
– Kto gra?
– Daegu FC i Incheon United.
– Przynajmniej zjem pizze i wypiję piwo – westchnąłem, siadając grzecznie na kanapie, kiedy dotarliśmy do salonu.
Chanyeol przygotował już wcześniej kufle do piwa i talerze do pizzy.
Może to dziwne, ale naprawdę cieszyłem się z tego, że zaprosił mnie do siebie. Nie biorąc pod uwagę tego, że chcę z nim stracić prawictwo, jest w porządku facetem i być może w przyszłości będziemy się mogli zaprzyjaźnić.
– Komu kibicujemy?
– Daegu, oczywiście – prychnął, biorąc łyk piwa, kiedy opadł obok mnie.
– Jasnoniebieski strój?
– Tak.
– No to super.
Chwyciłem za talerz, nakładając sobie kawałek pizzy.
Czułem się trochę skrępowany, ale to chyba normalne, kiedy jesteś zaproszony do domu, nie oszukujmy się, prawie nieznajomej osoby.
Siedziałem cicho i po prostu jadłem, słuchając, jak Chanyeol co jakiś czas rzuca komentarze co do gry. Był tym naprawdę zafascynowany, podczas gdy na mnie rozgrywka nie wywierała aż tak dużych emocji.
– Na stadionie wygląda to lepiej – powiedział w pewnym momencie Park, nie odrywając wzroku z telewizora. – Zakładam, że nie widziałeś meczu na żywo.
– W liceum z przymusu musiałem oglądać rozgrywki międzyszkolne.
– Chodzi mi o mecze na stadionie - zaśmiał się, wgryzając w kawałek pizzy.
– Nie widziałem.
– Dobrze, w takim razie będę musiał cię tam zabrać. – zamrugałem kilka razy, zdziwiony tym, co powiedział, jednak w ostateczności przytaknąłem, czego Park i tak nie widział.
Do zakończenia pierwszej połowy meczu zdążyłem zjeść połowę swojej pizzy i wypić może z pięć piw, po których czułem się bardziej rozluźniony. No a przynajmniej na tyle, żeby usiąść wygodniej i zacząć choć trochę interesować się drugą połową, która właśnie się rozpoczynała.
Park nie zmienił swojego zachowania. Wkurzony brał duże łyki piwa, komentując rozgrywkę lepiej niż robili to ludzie z telewizji. Co jakiś czas zdarzało mu się kopnąć nogą w stolik albo targać za włosy.
– Kutas! Co to do chuja miało być?! Jaki faul?! Jaki faul?! W dupie masz chyba ten faul! – wydarłem się w pewnym momencie, widząc sędziego podnoszącego żółtą kartkę. Uderzyłem mocno o oparcie kanapy, robiąc co najmniej niezadowoloną minę. – Na co się gapisz? – warknąłem na Yeola, który był zdziwiony moim zachowaniem.
Zresztą, nie on jeden.
– Co ci się stało?
– Oglądam. A co? Nie moja wina, że sędzia to stronniczy kutas! – byłem bliski splunięcia w stronę telewizora, jednak z trudem się powstrzymałem. Nie chciałem wyjść przed oczami młodszego na niewychowanego gbura.
– Będą z ciebie ludzie – powiedział z dumnym uśmiechem na twarzy, przez co zrobiło mi się jakoś tak cieplej na sercu.
Przez następne minuty żywo komentowaliśmy to, co działo się na boisku. Byłem chyba nawet głośniejszy od Chanyeola i bardziej tym wszystkim zafascynowany. Najprawdopodobniej to przez alkohol, ale chyba polubiłem oglądanie piłki nożnej.
– Baek, pamiętasz to zdjęcie, które ci zrobiłem? – Yeol przerwał chwilową ciszę, która między nami nastała, zaczynając zupełnie nowy temat.
– Co z nim?
– Muszę oddać jakieś zdjęcie na poprawę oceny, a akurat to twoje się nada. – przeniosłem na niego wzrok, jednak on cały czas gapił się w telewizor. – Mogę go użyć?
– Ponoć jestem kiepskim modelem, moja twarz się do tego nie nadaje.
– Czyli nie chcesz mi pomóc? Bez łaski, zrobię inne.
– Mniejsza. – machnąłem ręką. – Rób z nim co chcesz, ale najpierw przynieś mi zimne piwo.
– Na rozkaz.
Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy Chan wstał i poszedł do kuchni, zostawiając mnie na chwilę samego ze swoimi myślami.
Albo po prostu polubiłem towarzystwo z którym oglądam piłkę nożną...
***
Jak mijają pierwsze dni nowego roku?
W tym tygodniu coś jeszcze się pojawi!
CZYTASZ
Anti Virgin I Chanbaek I Czat
FanfictionZdesperowany Baekhyun prosi Jongina o pomoc w znalezieniu przystojnego mężczyzny, który będzie w stanie pozbawić go ostatek niewinności. Luhan zajmuje się szukaniem idealnego tatusia, który spełni każdą jego erotyczną zachciankę. A Kai... wystar...