Mystic Falls, rok 2012. Dom Mikaelsonów.
Spojrzałam na Eliajha, który trzymał moją rękę. Zamarłam, dosłownie nie wiedziałam co robić, czy to był sen? Kolejny SEN?!
Nie, to było prawdziwe. Czułam od niego bijącą ekscytację, która łączyła się z strachem i smutkiem. Chciałam wstać i rzucić się w jego ramiona, ale poczułam ból w kręgosłupie i runęłam do poprzedniej pozycji.
DLACZEGO JA BYŁAM W TRUMNIE?!
- T-to się dzieję naprawdę? - jąkałam się, spoglądając na nich z przerażeniem. - Jak? Jak to możliwe, przecież... Gdzie jest Damon!?
- Spokojnie, wszystko jest w porządku.
- Nie, nic nie jest w porządku. Wszyscy bawicie się mną jak chcecie i dlaczego ja jestem w trumnie?
Pytanie było bez odpowiedzi, jedynie Klaus podszedł i wyciągnął mnie z trumny. Ostrożnie przechwycił mnie w ramiona i pokiwał głową na Elijaha. - To co do mojego pokoju czy do jego?
Zaśmiał się, jedynie obserwując reakcję brata. Po chwili namysłu zabrał mnie do pokoju Elijaha, cały czas trzymając mnie w ramionach.
- Klaus, mam nogi i nic mi nie jest. - przewróciłam oczami i wypowiedziałam zaklęcie, które spowodowało natychmiastowe leczenie. Czy oni mają mnie za amatorkę?
Złamanie kręgosłupa przez wampira bywa bolesne, ale nie na tyle, abym nie mogła funkcjonować. Stanęłam na nogach i spojrzałam na nich, tak naprawdę nic nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego z domu Salavtore, przeniosłam się tutaj? I dlaczego, Stefan mnie na chwilę uśmiercił?
- Może zaczniemy od początku. - zaproponował Elijah. Oaza spokoju, która wszystko chce załatwić po dobroci, taka jego natura. - Wiem wszystko, ja... Z trudem muszę przyznać, ale nie domyślałem się. Nie wiedziałem.
Zrozumiałam o czym mowa, gdy mówiłam o tym jak zostałam zabita na oczach jego matki. Ja i Niklaus, postanowiliśmy usunąć jego wspomnienia, a dokładnie to on, bo leżałam martwa.
Wolałam, żeby pomimo tego nadal kochał Esther.
- Nie dziękuj - szepnął Klaus, uderzając mnie w ramię. Od razu się ulotnił i krzyknął. - Idę załatwić, parę rzeczy. Miłej zabawy, gołąbeczki!
Zaśmiałam się na te słowa, które rozluźniły całą sytuacje. Jednak Elijah to Elijah, udawał zażenowanego całą sytuacją.
- Przepraszam, my musieliśmy to zrobić. Ja wiem, że to było samolubne, ale to dla twojego dobra. Podejrzewam o czym przez tyle lat myślałeś, że uciekłam przed tobą ale... Nie mogłam dopuścić do tego, abyś nienawidził własną matkę.
Chłopak pokiwał głową, ale nic się nie odezwał. Uważnie wpatrywał się we mnie jak w obrazek. - Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo tęskniłam. Codziennie o tobie myślałam. Tak bardzo bym chciała cofnąć czas i uciec z tobą.
Zaczęłam szlochać, a on podszedł do mnie i jedynie wbił się w moje usta. Zaskoczona tym gestem, odwzajemniłam pocałunek jeszcze bardziej go pogłębiając. Chłopak przejął inicjatywę i przeciągnął moje ciało na ścianę.
- Mamy problem I TO SPORY! - Do pokoju wbiegł ponownie Klaus, od razu odciągnęliśmy się od siebie i z wielkim zdezorientowaniem spojrzał na nas, nie wiedząc co powiedzieć. - Za pięć minut w salonie.
Klaus wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie wraz z Elijahem. Wybuchliśmy śmiechem, poprawiając nasze ubrania.
- To jakieś fatum, prawda? - zapytał, śmiejąc się Elijah. Pokiwałam głową na tak i pocałowałam czule go w usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek i niechętnie mnie wypuścił z swoich ramion.
Po paru sekundach zjawiliśmy się w salonie, tak jak prosił Klaus. Sądząc, po jego minie tryskał z radości. Gdy chciałam zadać pytanie, zaczął mnie uciszać.
- Więc jest ten problem, czy nie? - zapytał, lekceważąco Elijah.
- Tak i nie. Jedno jest pewne, dziś mamy gości - zaśmiał się a ja doskonale, wiedziałam o kim mówi. Po chwili, wyciągnął drewniane kołki. - Salvatorowie.
CZYTASZ
𝘛𝘳𝘺 𝘔𝘦✧𝐓𝐕𝐃✧ POPRAWKI
Fanfiction𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐚 𝐜𝐳𝐚𝐫𝐨𝐰𝐧𝐢𝐜𝐚 𝐰𝐫𝐚𝐜𝐚 𝐝𝐨 𝐌𝐲𝐬𝐭𝐢𝐜 𝐅𝐚𝐥𝐥𝐬, 𝐠𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐧𝐚 𝐧𝐢ą 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚ł𝐚 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧𝐚 𝐤𝐥ą𝐭𝐰𝐚 𝐧𝐢𝐞ś𝐦𝐢𝐞𝐫𝐭𝐞𝐥𝐧𝐨ś𝐜𝐢. 𝐍𝐢𝐤𝐭 𝐩𝐨𝐳𝐚 𝐊𝐥𝐚𝐮𝐬𝐞𝐦 𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐩𝐨𝐣ę𝐜𝐢𝐚 𝐨 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧�...