Mystic Falls, rok 2012.
Patrzyłam na Stefana, który dalej leżał bezwładnie na ulicy. Sama się zastanawiałam, jak to jest możliwe i dlaczego dopiero teraz to wszystko zrozumiałam. Nachyliłam się nad chłopakiem i podałam jemu rękę. - Za bardzo chaotycznie, wiem. - odparłam, gdy wstawał z moją pomocą.
- Powiedzmy, że zrozumiałem. - zmarszczył czoło. - Dosłownie kilka sekund temu mnie przepraszałaś i płakałaś, później się na mnie rzucasz i wstajesz jak poparzona. A później się cieszysz... Mhm...
- W skrócie tak. - przyznałam jemu rację. - Ale to twoja wina, mogłeś od razu mówić, że mnie pamiętasz.
- Przypominam Ci, że straciłem pamięć i nawet nie pamiętałem swojego brata.
- Mniejsza - machnęłam ręką i pogrążyłam się w swoich myślach.
Czy to możliwe, że umieram, bo jestem czysta? To znaczy, że oczyściłam nasze nazwisko? To on był moim ostatnim puzzlem w układance, której nie mogłam ułożyć od tysiąca lat. To nie Kol czy Elijah, tylko młodszy Salvatore.
Kto by się spodziewał, że pokocham kogoś na nowo.
-Żyjesz? Czy umarłaś na stojąco - odwróciłam się, słysząc Stefana. Opierał się o samochód i patrzył na mnie uważnie.
- Tak, znaczy... - zawahałam się. - Stefan, my...
- Wiem, sam to zrozumiałem.
- Przepraszam, nie miałam wyboru musiałam uciekać. Musiałam was zostawić, ja... - podeszłam do niego. - Wybacz mi.
Stefan położył dłonie na moich policzkach i spojrzał głęboko w oczy. W oczy, które były przepełnione smutkiem jak i szczęściem.
- Carmen, dawno Ci wybaczyłem. Rozumiesz? Przez to umierasz, bo to ja dałem ci ostatnie rozgrzeszenie. To ja powinienem Cię przepraszać.
- Nie... - kręciłam głową, ale on nadal nie zmieniał pozycji. Nalegał, abym patrzyła w jego oczy. - Dziękuję - wyszeptałam.
W tym momencie zapadła cisza, obydwoje patrzyliśmy się na siebie.
Obydwoje czuliśmy się winni za moją powolną śmierć.
- Może mnie za to znienawidzisz, ale... - przerwałam naszą ciszę na bardzo krótko, bo Stefan wbił się w moje usta a ja bez zastanowienia pogłębiłam pocałunek. Czułam jak w moim brzuchu rozwinęło się stado motyli, gdy Stefan z lekkością, ale rozkoszą oddawał moje pocałunki.
Chłopak chwycił mnie i przeniósł na maskę samochodu. Nie przerywaliśmy naszych pocałunków, które z sekundy na sekundę stawały się jeszcze bardziej intensywniejsze, nikt z nas nie chciał tego przerywać.
Powoli zsunęłam, swoją bluzkę dając pozwolenie do dalszego działania. Ja już nie myślałam, po prostu chciałam się oddać chwili na którą tyle czekałam.
Obydwoje byliśmy spragnieni nas, naszych ciał i ust. Doskonale wiedzieliśmy, że to będzie nasz początek jak i koniec.
Początek, ale koniec.
CZYTASZ
𝘛𝘳𝘺 𝘔𝘦✧𝐓𝐕𝐃✧ POPRAWKI
Fanfiction𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐚 𝐜𝐳𝐚𝐫𝐨𝐰𝐧𝐢𝐜𝐚 𝐰𝐫𝐚𝐜𝐚 𝐝𝐨 𝐌𝐲𝐬𝐭𝐢𝐜 𝐅𝐚𝐥𝐥𝐬, 𝐠𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐧𝐚 𝐧𝐢ą 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚ł𝐚 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧𝐚 𝐤𝐥ą𝐭𝐰𝐚 𝐧𝐢𝐞ś𝐦𝐢𝐞𝐫𝐭𝐞𝐥𝐧𝐨ś𝐜𝐢. 𝐍𝐢𝐤𝐭 𝐩𝐨𝐳𝐚 𝐊𝐥𝐚𝐮𝐬𝐞𝐦 𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐩𝐨𝐣ę𝐜𝐢𝐚 𝐨 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧�...