16. Be Alright

1.1K 69 3
                                    

Denver, rok 2012.

- O cholerka! - krzyknęłam z rozkoszy, wybudzając się ze snu. Miałam nadzieję, że obudzę się w ramionach Kola, ale jego tutaj już nie było.

Zsunęłam się z łóżka i mimowolnym krokiem podeszłam do lustra. Sam widok mnie przeraził, a co dopiero zaskoczył. Potargane włosy, niezmyty makijaż i liczne zadrapania. Huh, kto by się spodziewał.

Ubrałam jakąkolwiek bluzkę i zeszłam na dół do Kola, który najprawdopodobniej był w kuchni. Mhm... Jednak go tutaj nie było. Odruchowo odwróciłam się i spojrzałam w okno z którego można było usłyszeć złamanie gałązki?

- Serio, Kol? Ile my mamy lat, żeby się w coś takiego bawić?

Cisza, żadnej odpowiedzi. Wychyliłam się przez okno z nadzieją, że go tam znajdę, ale się myliłam.

STEFAN SALAVTORE?

Natychmiastowo odskoczyłam i zaczęłam krzyczeć.

- Co ty tu robisz i skąd wiedziałeś, gdzie ja jestem?

- Niespodzianka! - wskoczył do salonu i poczochrał moje włosy. Oddaliłam się od niego kilka kroków, aby nabyć jakikolwiek dystans.

- Gdzie jest Kol?

- Jak łatwo namieszać tak starej wiedźmie w głowie, co już się zakochałaś?

- Co ty pieprzysz? - poczułam się obrażona, wymachując rękami ze złości. - Nie wpieprzaj się do mojego życia! A po drugie, co Cię to interesuję, jakoś ty mi w życiu nie jesteś potrzebny.

- I jaka głupia... Och, Carmen. To zasługa twojego chłopaka, że tutaj jestem. Bawię się w opiekunkę, najwyraźniej.

- Powiedz jaśniej, a nie tak jak zawsze pieprzysz...

- Powinnaś mi być wdzięczna, a teraz patrz! - pokazał coś za mną, abym się obróciła. Ale, tutaj nic nie było... Zanim się zorientowałam chłopak przechwycił moje ciało i poczułam jak łamią mi się kości, czy on znowu złamał mi kark?

Wspomnienia

Wraz z Kolem leżeliśmy przy kominku pod kocem, który znaleźliśmy w salonie. Mimowolnie czułam jak moje powieki się zamykają, a jego dotyk i muskanie mojego czoła powodował dodatkowy zachwyt.

- Mogę zadać Ci pytanie? - zapytałam, podnosząc głowę w górę. Kol był oparty o ramię i był zdecydowanie wyżej niż ja, na jego ustach skradł się delikatny uśmiech. - Dlaczego my?

Zapadła cisza, długa cisza. Chłopak wziął powietrze i opornie je wypuścił.

- Odpowiem ci, bo najprawdopodobniej zapomnisz. - szepnął, gładząc mnie po włosach. - Carmen, zawsze cię kochałem a moje uczucia nigdy się nie zmienią...

Zapomnę?

Zanim zdążyłam zadać pytanie, chłopak wbił się w moje usta.

Black Lake

- Wtedy nie bałeś się wody! - krzyknęłam pływając w jeziorze. Przejrzysta i ciepła woda dodawała dodatkowej dzikiej natury temu miejscu.

- Jestem wampirem, ile razy mam ci przypominać? - zaśmiał się stojąc na brzegu jeziora. Trzymał tak duży dystans, jakby woda miała go poparzyć. Podpłynęłam do niego i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.

- Akurat to pamiętam, no chodź...

Wyciągnęłam bliżej rękę w jego kierunku. - Zaufaj mi, proszę? - na jego twarzy pojawił się grymas, ale po chwili namysłu podał mi rękę. Delikatnie go pociągnęłam i razem weszliśmy do wody.

- To nie był dobry pomysł - powiedział, gdy poczuł jak upada w głąb wody. Nadal go trzymałam i patrzyłam jak bardzo się stresuję.

- Hej, spokojnie. Jestem tutaj.

- Wiem i tego się obawiam.

- ACH, tak?

W mgnieniu sekundy żałował tych słów, pociągnęłam go z całej siły pod wodę i zaczęłam się śmiać, gdy po chwili sama do niej wpadłam.

Pożegnanie

Siedzieliśmy na dachu naszego domu, który znajdował się w głębi lasu. Gwieździsta noc dodatkowo podkreślała urok tego miejsca. Nie mogłam się na to wszystko napatrzeć, było tak pięknie...

- Hej, chyba wszystko już pamiętam. - szepnęłam, uderzając go delikatnie w ramię. Jego reakcja nie była taka jak zakładałam, był znacznie przybity, a nawet smutny.

- Wiem, Carmen. Jestem z ciebie dumny, że mnie znosiłaś przez ten cały czas.

- Nie mówisz, wcale tego przekonująco... Coś się stało?

- Mam wrażenie, że to jest pożegnanie, Carmen...



𝘛𝘳𝘺 𝘔𝘦✧𝐓𝐕𝐃✧ POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz