11. For You

1.5K 82 6
                                    

Mystic Falls, 2012. 

Elenę zostawiłam w bezpiecznym miejscu, a ja podążałam za złą energią, która otaczała Mystic Falls. Hm.. Czułam śmierć, zemstę i zagubienie. Te trzy emocje, były na tyle odczuwalne, że bez problemu zrozumiałam co się dzieję.

Zobaczyłam ogień oraz stos płonących ciał. To nie byli ludzie, to byli moi potomkowie.

- Esther! - krzyknęłam z daleka, gdy zobaczyłam wiedźmę. Powolnym i prowokującym krokiem podeszłam do kobiety, która stała wraz z synem w płonącym okręgu - Finn, ty nadal jesteś pupilkiem? 

Chłopak szybkim ruchem, uderzył mnie w twarz i wsadził do okręgu. Dobrowolnie upadłam i nie miałam zamiaru wstać, położyłam się na plecach i obserwowałam Esther, chcąc ją zdezorientować. 

Tak naprawdę, ułatwili mi moją robotę. Będąc w okręgu, odzyskam całą moją magię a nawet więcej, niż miałam. Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni.

- Gotowe - szepnęła, Esther zwracając się do syna. Finn wszedł do okręgu, który wskazała jego matka. Jak on mógł tam wytrzymać, przecież było tak gorąco.

- Co ty robisz? Uciekaj! - wrzasnęłam, gdy próbowałam wstać. Dopiero, teraz zrozumiałam, że Finn będzie ofiarą. Od razu, zaczęłam go szarpać, chcąc wydostać się z tego okręgu. - Finn uciekaj, proszę cię... 

- Stul pysk!

- Nie, nie... Ona chce cię zabić, a ty na to pozwalasz? - krzyknęłam, a ogień nadał podnosił się w górę, powodując coraz większy przypływ ciepła. Esther, wcale nie przejmowała się naszą rozmową, wypowiadała w ciągu dalszym zaklęcie, który wydawało się silniejsze nawet od mojej mocy.

- Trudno... - odparł i wypchnął mnie z okręgu. 

Upadłam na trawę, która mnie oparzyła. Ale ja nie chciałam się poddać, wstałam i rzuciłam zaklęcie. Chcąc, wydostać Finna z pułapki.

Usłyszałam za sobą kroki, odwróciłam się i zobaczyłam pozostałą rodzinę.

- Matko... A ja ci uwierzyłem! - odparł Klaus, podchodząc bliżej do Esther. I właśnie w tym momencie, okrąg się wypalił. Zdezorientowana kobieta chciała, jeszcze raz rzucić czar, jednak to wszystko na nic.

- Chyba, twoje źródło się skończyło - odparłam i zniszczyłam linie kręgu przez które, mogła przepływać nadal magia.

Wraz z braćmi Mikaelson, stanęliśmy naprzeciwko tej dwójki. Obydwoje nie wiedzieli co zrobić, więc spanikowana kobieta rzuciła czar dymu i rozpłynęła się jak mgła, nie pozostawiając za sobą nic, oprócz żalu i smutku, który nas otaczał.

Jak można własne dzieci zranić?

Spojrzałam na braci, którzy byli bardzo zrezygnowani. Być może to się udało, ale sam ból jaki im matka wyrządziła był okropny. - Dobra robota, Carmen - powiedział Klaus wraz z Kolem i zniknęli w mroku, pozostawiając mnie z Elijahem sam na sam.

- Udało się? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Elijah stał bez żadnych uczuć, był po prostu zimny.

- To chyba koniec.

Co? Jaki koniec, nawet nie było początku. A co dopiero końca?

Słysząc te słowa, moje serce mimo wszystko rozwaliło się na tysiąc kawałków, których nie dało się już skleić. Czyli to co mi obiecywał kilka dni temu, było jednym wielkim kłamstwem?

- Elijah... - podeszłam do chłopaka i chwyciłam go za rękę. Widziałam, że tak samo cierpiał jak ja w tym momencie. - Po co to wszystko było, dlaczego mnie okłamywałeś? Mieliśmy to przetrwać, albo spróbować. Cokolwiek! A ty mówisz mi, że to koniec?

- Carmen, też mi jest ciężko. - szepnął, chcąc powstrzymać się od płaczu. To ja powinnam płakać, a nie on. - Kocham cię, ale jesteśmy inni, nie możemy zasługiwać na szczęście. Przynajmniej nie teraz...

- O czym ty mówisz? Sam się gubisz w swoich własnych słowach, Elijah! Co jest nie tak?

Chłopak pocałował mnie i odszedł, wyłączając swoje uczucia w mgnieniu oka. Dobrowolnie, upadłam na ziemię, płacząc i krzycząc jego imię. Jednak, on się nie obrócił, zostawił mnie samą. - Elijah...


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝘛𝘳𝘺 𝘔𝘦✧𝐓𝐕𝐃✧ POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz