Mystic Fall, rok 2012. Dom Gilbertów.
- Też jestem w szoku - odparłam, krojąc awokado do sałatki. Pokazałam Elenie, całą zawartość listu, ona była tak samo zaskoczona jak ja. - Myślisz, że..?
- Elena, mamy wino! Dawaj dwa kieliszki!
Do kuchni, weszła wysoka blondynka z obiecanym winem w ręku. Nie wiem skąd i jak się tu zjawiła, ale nie wyglądała dobrze. Najwyraźniej była przygnębiona. Jej aura, nie była szczęśliwa.
- Jednak trzy... Caroline, wiem kim jesteś. Już wystarczająco dużo o tobie słyszałam. - Dosiadła się do nas podkradając mi warzywa. Mlaskając zaczęła się żalić, jak bardzo nienawidzi chłopaków.
- Caroline, co tym razem?
- Patrzcie. Po prostu, patrzcie na to - położyła na blat list od Klausa i zaczęła pić wino, sądząc po tym jak się skrzywiła, było dość specyficzne.
- Nie jesteś sama. Carmen też ma taki list, tylko od innego Mikaelsona.
- O to dobrze... - jęknęła, pijąc wino. - Czyli mam się zgodzić?
- Tak! - jednocześnie odpowiedziałyśmy. Wybuchłam śmiechem, przez co cała sytuacja się rozluźniła, nawet Caroline była w lepszym humorze.
- Dobra a ty Eleno? Kogo bierzesz? - zapytałam, popijając wino.
- Sama nie wiem...
- Pomożemy ci - zapewniłam, pokazując na Caroline, która przytaknęła. - Damon!
- Stefan!
Jednocześnie, powiedziałyśmy ich imiona. Spojrzałam na dziewczyny, które zaczęły się śmiać.
- Myślę, że sobie poradzę - odparła, krztusząc się winem. - Zmieńmy temat - spojrzała na mnie, po czym przypomniała sobie, że jeszcze mnie nie pytała z kim idę.
- Nie patrzcie się tak na mnie - zaczęłam się bronić, po czym po chwili, podałam list Caroline. Dziewczyna czytając to, była pod większym wrażeniem niż my. - Elijah, nie pozwala mi iść na bal, bo się boi jak zareaguje, jego matka.
Napiłam się i powiedziałam ochrypniętym głosem.
- Nawet z nim nie jestem, a po drugie żaden chłopak nie będzie mi mówił co mam robić!
- Mądrze - odparły dziewczyny.
Mystic Fall, rok 2012. Bal u Mikaelsonów.
Wraz z Eleną, wysiadłyśmy z auta Matta, który nas podwiózł. Dziewczyna, wyglądała oszałamiająco! Jej piękna suknia, powalała na kolana. Natomiast ja ubrałam suknię w odcieniu złota, która była zadziwiająco długa. Prezent od Kola się udał!
Przed otwarciem drzwi, chwyciłam dziewczynę za rękę i dodałam jej otuchy. Była na tyle zestresowana, że każdy mógł to łatwo zobaczyć.
Drzwi się otworzyły, a w okół nas pojawiło się tysiąc wyrafinowanych gości oraz Damon, który zapatrzył się w Elenę, chłopak od razu to wykorzystał i podszedł do nas.
To był chyba najbardziej magiczny moment w moim życiu. On i ona...
- Wyglądacie oszałamiająco, jednak to ja jestem James Bond - odparł, podając nam szampana. Zabrałam kieliszek i odeszłam od nich, aby zostali sami.
Rozglądając się zauważyłam mojego lowelasa, który oburzył się na mój widok. Zaczął się przedzierać przez tłum, aby do mnie podejść, ale ktoś inny go wyprzedził.
- Myślałem, że nie przyjdziesz - usłyszałam, znajomy głos. Od razu się odwróciłam i zobaczyłam, wysokiego chłopaka, którego nie kojarzyłam.
- Carmen...
W pomieszczeniu, rozległa się piosenka, która informowała, że zaczynają się oficjalne tańce. Chłopak wyciągnął rękę w moim kierunku.
- Chyba mi nie odmówisz? - powiedział, na co ja się skłoniłam. Wraz z Kolem, udaliśmy się na bankiet. Gdzie, wszystkie pary były już gotowe i zaczęły schematycznie tańczyć. Nie byłam pewna, czy to był jednak dobry pomysł.
- Dziękuję - szepnął, gdy zaczęliśmy tańczyć, nic nie odpowiedziałam. Tylko szukałam Elijaha, który, też tańczył z inną. Spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem, widząc jego partnerkę.
Czyli tak się bawimy, okej.
- Po co mnie zaprosiłeś?
- Czy to ważne... - nie dokończył, bo była zamiana par, wleciałam w ramiona Elijaha. Ulżyło mi, gdy byłam z nim.
- Carmen, co ty tutaj robisz? - szepnął, chcąc opanować emocje. Jednak, był zły. - Miałaś, zostać w domu.
- Nie przyszłam tutaj dla ciebie, tym bardziej dla niego - wyjaśniłam. - Jestem, tutaj dla Eleny. Podobno, Esther, chcę z nią dziś porozmawiać. - Elijah, chwilę się nad tym zastanawiał i od razu spokorniał.
- Uważaj na siebie - odparł i zamienił się parą z Eleną. Tym razem, wpadłam na Stefana, którego nie darzyłam sympatią i vice versa.
- Teściowa na dziesiątej - zaczęłam się rozglądać i od razu, wypatrzyłam Esther wraz z Finnem. Obydwoje, obserwowali mnie oraz mój każdy ruch. - Jesteś z rozpruwaczem, nie bój nic.
- Musisz być taki...
- Jaki? - przerwał mi.
- I ty się jeszcze pytasz? Uśmierciłeś mnie i to za dużo razy. - odparłam, chcąc się powstrzymać od krzyku. Chłopak nagle się odwrócił i pokazał palcem na ucho. Spojrzałam na Esther, która nie ukrywała, że nas obserwowała.
- Też cię kocham - Stefan, położył rękę na mojej tali i przyciągnął do siebie, utrzymując się w rytmie muzyki. Esther, widząc to wyznaczyła sobie nowy cel do obserwacji. Od razu, odepchnęłam Stefana, chcąc się na niego wydrzeć.
- Lepiej zajmij się swoją dziewczyną, bo ktoś ci ją odbiję.
Na mojej twarzy pojawił się chytry uśmiech, skłoniłam się i wyszłam z sali bankietowej. Jeden, zero Stefanie Salvatorze.
CZYTASZ
𝘛𝘳𝘺 𝘔𝘦✧𝐓𝐕𝐃✧ POPRAWKI
Fanfiction𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐚 𝐜𝐳𝐚𝐫𝐨𝐰𝐧𝐢𝐜𝐚 𝐰𝐫𝐚𝐜𝐚 𝐝𝐨 𝐌𝐲𝐬𝐭𝐢𝐜 𝐅𝐚𝐥𝐥𝐬, 𝐠𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐧𝐚 𝐧𝐢ą 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚ł𝐚 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧𝐚 𝐤𝐥ą𝐭𝐰𝐚 𝐧𝐢𝐞ś𝐦𝐢𝐞𝐫𝐭𝐞𝐥𝐧𝐨ś𝐜𝐢. 𝐍𝐢𝐤𝐭 𝐩𝐨𝐳𝐚 𝐊𝐥𝐚𝐮𝐬𝐞𝐦 𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐩𝐨𝐣ę𝐜𝐢𝐚 𝐨 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧�...