Denver, rok 2012. Dom nad rzeką.
Siedziałam w samochodzie obserwując nowe widoki, które nas otaczały. Nie ukrywam, że podróż minęła nam bardzo dobrze. O dziwo, starałam się nie myśleć co zostawiłam, tylko skupiłam się na tym co mogę odkryć.
Dodatkowo Kol pokazał mi się z totalnie innej strony. Był mniej arogancki... Co nie zmienia to faktu, że nagle zostaniemy przyjaciółmi.
- Nie śpij - szturchnął mnie w ramię, powodując wybudzenie z własnych myśli. Wyciągnął rękę przed siebie i pokazał na wielki, drewniany dom. - Jesteśmy śpiąca królewno, bierz się do życia.
- Kojarzę ten dom, chyba. Mieszkałeś tutaj wcześniej?
- Nie mów, że nie pamiętasz. A no tak - zaśmiał się z własnej głupoty.
Wyszłam z samochodu, przyglądając się uważnie budynkowi. Był bardzo stary i dość o lekkiej budowie, sądząc po wyglądzie był stary i to bardzo. Podchodząc bliżej, położyłam rękę na desce, gdzie był napis [...]
Denver, rok 1914.
Lasy, rzeki, łąki i cisza, która opanowała to miejsce była niezwykła. Poczucie wolności wręcz ujawniało się w tym momencie. Kto by pomyślał, że na ,,starość'' będę zachwycona naturą?
- Witam, pannę Carmen - zza rogu drzewa wyszedł Kol, który najprawdopodobniej mnie obserwował od dłuższego czasu. O dziwo byłam tak pochłonięta wszystkim, że go nie zauważyłam.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i od razu podeszłam do chłopaka. - Wasza wysokość, chociaż nie wiem czy taka wysoka.- zaśmiałam się, uginając kolana.
- Jaka? - chłopak się przybliżył i przechwycił moje ciało. - Ty taki krasnal mówisz, że nie jest taka wysoka?
Pocałowałam go w policzek i szybko zaczęłam uciekać, ciągle się podśmiewając. Zapomniałam o jednym fakcie, Kol był wampirem. Z łatwością mnie powalił na trawę, jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać.
Nie wiem jak to się stało, ale zamiast on być nade mną, to było odwrotnie. Przyduszałam go swoim ciężarem. Najwidoczniej jemu to nie przeszkadzało tylko leżał, bawiąc się moimi włosami.
- Koniec dobrego! - wystawiłam język i ponownie pobiegłam w kierunku lasu, oparłam się o drzewo i czekałam na Kola, który złapał zadyszkę.- Hej, spójrz na to - zaczęłam szukać kamienia, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
Podeszłam do drzewa, które wcześniej podpierałam i napisałam dwie literki ,,C+K''.
- To ty i ja. No chyba, że jakiś Karol, albo Kacper.
- Bardzo śmieszne... Jakoś się nie śmieję.
Spojrzałam w jego oczy i ujrzałam iskry, które więcej mówiły niż robiły.
- Niech to będzie nasze drzewo, jest ładne.
- Ładne?
- Wyjątkowe - poprawiłam nas, po czym stałam się poważna. - Będziesz pamiętał o tym miejscu?
Kol pokiwał głową na tak i od razu mnie przytulił. Na mojej twarzy skradł się uśmiech a w brzuchu poczułam motylki.
Pierwszy raz w życiu czułam się tak bezpiecznie, jak teraz.
Denver, rok 2012. Dom nad rzeką.
- Co, jak... CO? - krzyknęłam, odskakując od deski z naszymi inicjałami. Kol spojrzał na mnie obojętnie i wszedł do środka, tak jakby nigdy nic. Zdezorientowana wparowałam za nim do domu oczekując wyjaśnień.
- Miałaś wizję, to normalne i chyba... Będziesz musiała się do tego przyzwyczaić.
Chłopak oparł się o ścianę w domu. Spojrzałam przed siebie i dopiero teraz zrozumiałam, gdzie jestem. W okół mnie, panował stary zapach dębu, który utulał cały dom. Wszystkie meble oraz okna, zachowały cechy starych czasów w których mieszkałam.
Kol widząc moją fascynację, wyjął z kieszeni starą fotografie i mi ją podarował.
Na zdjęciu, byłam ja oraz on... Na tle tego domu. Naszego domu...
CZYTASZ
𝘛𝘳𝘺 𝘔𝘦✧𝐓𝐕𝐃✧ POPRAWKI
Fanfiction𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐚 𝐜𝐳𝐚𝐫𝐨𝐰𝐧𝐢𝐜𝐚 𝐰𝐫𝐚𝐜𝐚 𝐝𝐨 𝐌𝐲𝐬𝐭𝐢𝐜 𝐅𝐚𝐥𝐥𝐬, 𝐠𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐧𝐚 𝐧𝐢ą 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚ł𝐚 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧𝐚 𝐤𝐥ą𝐭𝐰𝐚 𝐧𝐢𝐞ś𝐦𝐢𝐞𝐫𝐭𝐞𝐥𝐧𝐨ś𝐜𝐢. 𝐍𝐢𝐤𝐭 𝐩𝐨𝐳𝐚 𝐊𝐥𝐚𝐮𝐬𝐞𝐦 𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐩𝐨𝐣ę𝐜𝐢𝐚 𝐨 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐨𝐧�...