Weszłyśmy do labelu i skierowałyśmy się do „biura" Karasia, z daleka zauważyłam Zawistowskiego stał na końcu korytarza i gadał ze Smolińskim, on też mnie zdążył zauważyć. Bez zastanowienia ruszyłam w jego stronę, Patrycja szła za mną.
— Ty pieprzony dupku — Wysyczałam — Przez ten cały cholerny czas, to byłeś ty!? — Stanęłam naprzeciwko nich z rękoma zaciśniętymi w pięści.
— Nie rozumiem — zaśmiał się.
— Czego nie rozumiesz? — Warknęłam.
— Ciebie — zadrwił.
— Nie odchodź od tematu Zawistowski — Wywróciłam oczami.
— Wiecie co ja zostawię was samych — Patrycja odeszła, co zaraz także zrobił Norbert. Zostałam sama z Zawistowskim.
— Chcesz pewnie wiedzieć czemu co? — spojrzał na mnie uśmiechając się zawadiacko.
— Słucham — skrzyżowałam ręce na piersiach.
— Miałem z tego tylko zabawę — oparł się o ścianę i przyglądał mojej reakcji.
Podeszłam bliżej niego i wyciągnęłam dłoń chcąc go spoliczkować, ale niespodziewanie powstrzymał mnie łapiąc za nadgarstek. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, tak że nasze ciała się nieco stykały, obrócił nas w drugą stronę, i przyparł mnie do ściany.
— Puszczaj mnie — warknęłam, chciałam się wyrwać, ale nie mogłam bo był silniejszy odemnie.
— Nie puszczę Cię. — Powiedział mając wzrok wbity w moją twarz — Kurwa... Jesteś taka i niewinna i ostra. Przecież pisałem ci że takie lubię najbardziej — Przejechał językiem po dolnej wardze, jakby dając mi do zrozumienia to że chciałby mnie pocałować.
Zawachałam się ale w końcu kopnęłam go z kolana między nogi, wtedy mnie puścił, od razu stamtąd odeszłam zostawiając go, nie zwracałam nawet uwagi na to co mówił gdy odchodziłam. Weszłam do pomieszczenia w którym była Patrycja i Adrian, rozmawiali na jakiś temat i w sumie to im przeszkodziłam.
— Już załatwiliście wszystko między sobą? — Zapytała Krypo.
— Nooo... — przeciągnęłam — Tak jakby — uśmiechnęłam się.
— Ty, ale co znaczy, tak jakby? — Połoński spojrzał na mnie niezrozumiale.
— Nie interesujcie się — Westchnęłam — Po prostu to jest dość skomplikowane.
— Jasne, rozumiem — Adrian wstał — coś do picia?
— Dla mnie nic, muszę iść — Powiedziałam.
— Dentysta? — zapytała Patrycja.
— Zgadłaś — Odpowiedziałam.
— A ty Patrycja? Chcesz coś? — Ponowił pytanie.
— Może być sok — powiedziała.
— Okej. Skoro już idę to mogę cię przy okazji odprowadzić — Chłopak wyszedł.
— Dzięki — pożegnałam się z Patrycją po czym wyszłam za Adrianem, chłopak odprowadził mnie do wyjścia a ja udałam się w stronę gabinetu dentystycznego.
Resztę dnia spędziłam na oglądaniu filmów dostałam też dość dziwny telefon od Karasia, mam być rano w biurze bo musimy „pogadać".
__________________________Następnego dnia udałam się do siedziby sbm. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po wejściu do biura Białasa to uśmiechnięty od ucha do ucha Zawistowski.
CZYTASZ
Mów mi żabson suko {KOREKTA}
FanfictionPokazałaś mi co liczy się Kiedyś tylko hajs tu liczył się Ale dziś już to nie liczy się Gdy nie ma ciebie obok mnie Emocji mam deficyt, zostały tylko złe Następna nie ma na co liczyć, tylko pusty seks