|7|

6K 298 65
                                    

Weszłyśmy do labelu i skierowałyśmy się do „biura" Karasia, z daleka zauważyłam Zawistowskiego stał na końcu korytarza i gadał ze Smolińskim, on też mnie zdążył zauważyć. Bez zastanowienia ruszyłam w jego stronę, Patrycja szła za mną.

— Ty pieprzony dupku — Wysyczałam — Przez ten cały cholerny czas, to byłeś ty!? — Stanęłam naprzeciwko nich z rękoma zaciśniętymi w pięści.

— Nie rozumiem — zaśmiał się.

— Czego nie rozumiesz? — Warknęłam.

— Ciebie — zadrwił.

— Nie odchodź od tematu Zawistowski — Wywróciłam oczami.

— Wiecie co ja zostawię was samych — Patrycja odeszła, co zaraz także zrobił Norbert. Zostałam sama z Zawistowskim.

— Chcesz pewnie wiedzieć czemu co? — spojrzał na mnie uśmiechając się zawadiacko.

— Słucham — skrzyżowałam ręce na piersiach.

— Miałem z tego tylko zabawę — oparł się o ścianę i przyglądał mojej reakcji.

Podeszłam bliżej niego i wyciągnęłam dłoń chcąc go spoliczkować, ale niespodziewanie powstrzymał mnie łapiąc za nadgarstek. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, tak że nasze ciała się nieco stykały, obrócił nas w drugą stronę, i przyparł mnie do ściany.

— Puszczaj mnie — warknęłam, chciałam się wyrwać, ale nie mogłam bo był silniejszy odemnie.

— Nie puszczę Cię. — Powiedział mając wzrok wbity w moją twarz — Kurwa... Jesteś taka i niewinna i ostra. Przecież pisałem ci że takie lubię najbardziej — Przejechał językiem po dolnej wardze, jakby dając mi do zrozumienia to że chciałby mnie pocałować.

Zawachałam się ale w końcu kopnęłam go z kolana między nogi, wtedy mnie puścił, od razu stamtąd odeszłam zostawiając go, nie zwracałam nawet uwagi na to co mówił gdy odchodziłam. Weszłam do pomieszczenia w którym była Patrycja i Adrian, rozmawiali na jakiś temat i w sumie to im przeszkodziłam.

— Już załatwiliście wszystko między sobą? — Zapytała Krypo.

— Nooo... — przeciągnęłam — Tak jakby — uśmiechnęłam się.

— Ty, ale co znaczy, tak jakby? — Połoński spojrzał na mnie niezrozumiale.

— Nie interesujcie się — Westchnęłam — Po prostu to jest dość skomplikowane.

— Jasne, rozumiem — Adrian wstał — coś do picia?

— Dla mnie nic, muszę iść — Powiedziałam.

— Dentysta? — zapytała Patrycja.

— Zgadłaś — Odpowiedziałam.

— A ty Patrycja? Chcesz coś? — Ponowił pytanie.

— Może być sok — powiedziała.

— Okej. Skoro już idę to mogę cię przy okazji odprowadzić — Chłopak wyszedł.

— Dzięki — pożegnałam się z Patrycją po czym wyszłam za Adrianem, chłopak odprowadził mnie do wyjścia a ja udałam się w stronę gabinetu dentystycznego.

Resztę dnia spędziłam na oglądaniu filmów dostałam też dość dziwny telefon od Karasia, mam być rano w biurze bo musimy „pogadać".
__________________________

Następnego dnia udałam się do siedziby sbm. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po wejściu do biura Białasa to uśmiechnięty od ucha do ucha Zawistowski.

Mów mi żabson suko {KOREKTA}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz